Społeczny obserwator
Kilka tygodni temu architekt Maciej Czeredys, mieszkaniec Pragi Północ i współautor obowiązującego od 2011 r. planu zagospodarowania przestrzennego Nowa Praga II na swoim facebookowym profilu zaprotestował przeciwko budowie niezgodnego z punktu widzenia zapisów MPZP (strefa zieleni towarzysząca zabudowie mieszkaniowej z zakazem wyznaczania miejsc parkingowych) parkingu wewnątrzosiedlowego dla ok. 20 samochodów wraz z drogą dojazdową w kwartale między budynkami przy ul. Szymanowskiego i Namysłowskiej. Cała inwestycja dzielnicowa określona została mianem remontu – to ważne z punktu widzenia prawa budowlanego – na tego typu prace nie jest wymagane pozwolenie na budowę, a jedynie inwestor musi złożyć stosowne zgłoszenie właściwemu organowi (Wydział Architektury, Stołeczny Konserwator Zabytków). Przy tym w przypadku tworzenia nowych miejsc parkingowych powyżej 10 szt. na inwestorze spoczywa obowiązek uzyskania prawomocnego pozwolenia na budowę.
Do facebookowej dyskusji włączył się obecny burmistrz dzielnicy, stwierdzając, że w ramach inwestycji nie są budowane nowe miejsca parkingowe, ale jedynie istniejące klepisko jest utwardzane biologicznie czynnymi (sic!) płytami ażurowymi (z betonu – uwaga KM) oraz wąska droga dla karetek i straży pożarnej. Ponadto inwestycja miała być konsultowana z mieszkańcami, którzy najlepiej wiedzą, czego im potrzeba na ich podwórku… Choć daty przeprowadzenia konsultacji burmistrz już nie przybliżył.
Okazuje się, że cały remont na Namysłowskiej, obejmujący m.in. przebudowę chodników, budowę nowych ciągów pieszo-jezdnych, ustawienie małej architektury i właśnie powyższe prace kosztuje prawie 450 tys. zł. Abstrahując od zgodności części prac z planem miejscowym i faktu, że problem parkowania na Nowej Pradze istnieje, wątpliwości budzi sposób jego rozwiązywania, zwłaszcza, że w grę wchodzą pieniądze publiczne, należące do nas wszystkich – mieszkańców Pragi Północ. Tak się składa, że wspominany teren (jak zresztą wiele w tej części Pragi) w całości otoczony jest budynkami wspólnot mieszkaniowych. Fakt, że z częściowym udziałem miasta, ale udział ten jest mniejszościowy, a w kilku przypadkach wręcz symboliczny – wg stanu na listopad 2015 r. było to 3,35% i 18,17% (dwie wspólnoty przy ul. Brechta), 28,75% i 30,39% (dwie wspólnoty przy ul. Szymanowskiego) oraz 5,36%, 15,78% i 33,03% (trzy wspólnoty przy ul. Namysłowskiej). Faktem jest, że tereny należące do wspólnot wydzielone zostały po obrysie budynków, a cały pozostały teren należy do miasta i korzystać mogą z niego wszyscy mieszkańcy, np. przechodząc między budynkami w celu skrócenia sobie drogi z Namysłowskiej w kierunku pl. Hallera. Jednocześnie niemal ze 100% pewnością można powiedzieć, że z dróg dojazdowych czy utwardzonego placu będą korzystać wyłącznie zmotoryzowani mieszkańcy budynków wspólnotowych i ewentualnie ich goście. W związku z powyższym dużo sprawiedliwszym z punktu widzenia wszystkich mieszkańców Pragi rozwiązaniem byłoby np. wydzierżawienie wspominanego terenu okolicznym wspólnotom mieszkaniowym pod budowę – za ich środki finansowe – dodatkowych miejsc postojowych. Oczywiście, po wcześniejszej, zainicjowananej przez mieszkańców, procedurze zmiany MPZP. Przydałaby się również dyskusja z mieszkańcami, organizacjami pozarządowymi i ekspertami dotycząca parkowania oraz sposobów rozwiązywania problemów zmotoryzowanych kierowców (wprowadzenie strefy płatnego parkowania, czy siatki ulic jednokierunkowych). W końcu, co zrobią władze dzielnicy i radni forsujący tworzenie miejsc parkingowych z płyt ażurowych w miejsce pasów przyulicznej zieleni, gdy każdy wolny skrawek trawnika przeznaczymy dla samochodów, a aut nadal będzie przybywać...? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi. Ku głębszej refleksji.
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com