Społeczny obserwator
W jednym z poprzednich felietonów pisałem, że rok 2016 jest szczególny dla praskiej zieleni. Dzięki inicjatywom obywatelskim (w tym niżej podpisanego) na Pradze Północ miało pojawić się 300 nowych drzew, głównie w miejscach, gdzie tych drzew od dawna brakuje, 7 skwerów (na Nowej i Starej Pradze oraz na Szmulkach) miało zostać zmodernizowanych lub stworzonych od podstaw, ponadto wiele ulic Nowej Pragi miała zyskać nową szatę roślinną.
Część tych projektów jest realizowana. Na wybranych ulicach Nowej Pragi posadzono ozdobne krzewy i trawy, ponadto wzdłuż ulic, zarządzanych przez dzielnicę i ZOM zaczęły być realizowane nasadzenia pierwszych z 300 nowych drzew. Dodatkowo z inicjatywy społeczników i mieszkańców pojawiły się nowe drzewa w okolicy ul. Wołomińskiej. Jednocześnie na następny rok przesunięto tworzenie nowych skwerów, głównie z winy wybranego przez urząd dzielnicy projektanta, który nie dostarczył na czas projektów wykonawczych. Mimo wszystko cieszy fakt, że zieleń znalazła się wreszcie w spektrum uwagi u dzielnicowych decydentów.
Teraz łyżka dziegciu. Na części ulic Nowej Pragi (m.in. Linneusza, Darwina, czy Młota) prowadzone były niedawno prace związane z modernizacją szaty roślinnej. Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez władze dzielnicy, w wyniku tej modernizacji wycięto ok. 40 dorodnych, zdrowych drzew. Co prawda, zadeklarowano nasadzenia nowych w liczbie dwukrotnie większej, tyle, że obwód ich pnia rzadko przekracza kilkanaście centymetrów. Różnica jest więc spora. Bez odpowiedniej pielęgnacji i ochrony, np. w postaci wygrodzeń, młode drzewa często nie mają szans na osiągnięcie wieku tych wyciętych. Narzuca się w tym miejscu pytanie o sens wycinek dorodnych drzew i ich zastępowanie nowymi, o wątłych gabarytach. Czy nie lepiej wydać te publiczne środki na dodatkowe, nowe nasadzenia w miejscach, gdzie zieleni naprawdę brakuje? Choćby na Szmulowiźnie i Michałowie, gdzie w wyniku budowy Trasy Świętokrzyskiej pod topór poszło ponad 350 drzew (w tym ok. 40% powierzchni parku przy ul. Kawęczyńskiej, jednego z dwóch oficjalnych obszarów parkowych w naszej dzielnicy) i ponad 30 000 metrów kwadratowych krzewów. To niepowetowana strata przyrodnicza dla tej części Pragi Północ, która - być może - nigdy nie zostanie wyrównana…
W tym kontekście należy przypomnieć o ciążącym na inwestorze tej drogi obowiązku realizacji rekompensaty środowiskowej. Jednym z obszarów, który został przeznaczony na ten cel, jest dawny ogród jordanowski przy ulicy Siedleckiej. Tyle, że jest to obszar już zadrzewiony. Należy, nie tylko w moim przekonaniu, rozmawiać z inwestorem i władzami miasta o odtworzeniu zieleni zwartej na innych działkach, np. w rejonie ulicy Folwarcznej. Te działania powinny ulec przyspieszeniu, a rozwój zieleni na Pradze Północ powinien przez najbliższe lata być jedynym z najważniejszych priorytetów w naszej dzielnicy.
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com