Chłodnym okiem

PiS wie lepiej

Mój wydawca nie jest specjalnie szczęśliwy, gdy felietony odbiegają od spraw praskich. Z drugiej strony mnie, jako czynnemu politykowi, trudno jest przejść obok, nie zauważając coraz bardziej dramatycznej sytuacji w RP i nie pochylić się nad bieżącymi wydarzeniami, artykułując swoje wobec nich stanowisko. Właśnie minął rok absolutnych rządów PiS. Wiele dobrego - świadom ich poczynań w latach 2005-2007 - nie spodziewałem się, ale rzeczywistość przerosła moje najbardziej koszmarne przewidywania. Rozpoczęto z przytupem sporem z Trybunałem Konstytucyjnym, który to spór trwa do dziś. Dalej front walki został rozszerzony na sądownictwo powszechne. Jesteśmy świadkami mordowania władzy sądowniczej i upodmiotowienia prokuratury - narzędzia w ręku prokuratura generalnego i ministra sprawiedliwości (sic) Ziobry w jednej osobie. Dziś immunizowany sędzia przestaje być gospodarzem procesu - stał nim się urzędnik - prokurator. Twórcom tej polityki należy na czole tatuować napis „Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej”. Batalię o niezależny Trybunał Konstytucyjny obywatelska Polska powoli przegrywa. Po prezesie Rzeplińskim nastanie bezwolne narzędzie w rękach PiS. PiS kocha wewnętrzne wojny, bo wspaniale dzielą społeczeństwo. Im konflikt większy, tym podziały głębsze. Aborcja, antykoncepcja to kolejne pola konfliktu. Tylu pomyj wylewanych na kobiety z ust moralistów obozu władzy dawno nie słyszałem.

Reakcja środowiska była natychmiastowa. Czarny Protest był doskonałą odpowiedzią na niehumanitarne zakusy zaostrzenia ustawy, która i tak jest jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie. PiS uważa, że wszystkich można kupić. Program 500+, 4 tysiące za urodzenie (nawet nie wiem, jak to moralnie określić) - kalekiego, niepełnosprawnego dziecka. Nie można kupić spokoju społecznego, konfliktując się ze środowiskiem nauczycielskim, forsując szkodliwe zmiany w oświacie. Obrażając współobywateli, nazywając ich gorszym sortem. Wprowadzając do życia publicznego nepotyzm na olbrzymią skalę (Misiewcze staną się przysłowiowi).

Szykują się nam dalsze zmiany. Minister Macierewicz, tworząc swoją prywatną armię, zapowiadając powrót do szkół szkolenia wojskowego, wzbudza moją głęboką nieufność. Kraj dzielony jest na my i oni. Nasi - jak ojciec dyrektor - mają szeroki dostęp do publicznej szkatuły, onym jak Owsiak nic. Wszystko jednak kosztuje. Zadłużenie wzrasta, rosną uposażenia ludzi władzy, emerytom rzucane są ochłapy. Należy spodziewać się podniesienia podatków, likwidacji kopalń, ulg podatkowych m.in. dla małżeństw i na dzieci. Brutalnej fiskalizacji przedsiębiorstw. Najbardziej jednak się boję, że obudzi się minister Radziwiłł i zaordynuje nam kolejną „reformę służby zdrowia”. Obyśmy zdrowi byli.

Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl