Białołęka
Dziś kolejny odcinek naszego cyklu, sprawdzającego roczne oświadczenia majątkowe samorządowców. Na drugi ogień idzie Białołęka. Powiada się, iż dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach i że nie wypada zaglądać w cudze portfele. W przypadku urzędników państwowych i samorządowych sytuacja wygląda inaczej.
Po pierwsze, informacje dotyczące stanu posiadania tych osób są jawne i dostępne dla każdego obywatela, bowiem są zamieszczane w Biuletynie Informacji Publicznej. Po drugie, urzędnicy administracji państwowej i samorządowcy wydają pieniądze, które im powierzyliśmy. Warto więc rzucić okiem, w jaki sposób zarządzają własnymi pieniędzmi.
Dochody z pracy zarobkowej
Liderką w konkurencji dochodów z pracy zarobkowej jest Joanna Rabiczko z klubu Razem dla Białołęki, która w 2015 zarobiła 257 tys. zł (stosunek pracy). Na drugim miejscu z kwotą 252 tys. zł znajduje się Piotr Basiński, radny niezrzeszony (własna działalność gospodarcza), zaś na trzecim Piotr Jaworski z Platformy Obywatelskiej, były burmistrz Białołęki z kwotą 158 tys. zł (stosunek pracy). Kolejne miejsca zajmują: obecna burmistrz Białołęki Ilona Soja-Kozłowska z Platformy Obywatelskiej z kwotą 141 tys. zł (stosunek pracy), Ilona Łącka z Platformy Obywatelskiej z kwotą 128 tys. zł (stosunek pracy) i Piotr Oracz z Prawa i Sprawiedliwości – 126 tys. zł, także ze stosunku pracy. Najniższy dochód z pracy zarobkowej osiągnął w 2015 Marcin Korowaj z klubu Razem dla Białołęki – 2 tys. zł (umowa o dzieło), na drugim miejscu znalazł się Wiktor Klimiuk z Prawa i Sprawiedliwości z kwotą 6,5 tys. zł (umowy o dzieło i umowy zlecenia). Marcin Adamkiewicz z Inicjatywy Mieszkańców Białołęki, obecny wiceburmistrz, jest jedynym spośród białołęckich samorządowców, który utrzymywał się w 2015 wyłącznie z diety radnego.
Dwoje spośród obecnych białołęckich samorządowców: Ilona Soja-Kozłowska i Piotr Oracz - pracowało w 2015 w tej samej instytucji, w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych.
Kilku radnych zanotowało dochody z najmu nieruchomości – mieszkań i domów. Zdecydowanym liderem w tej kategorii jest Dariusz Ostrowski (PiS), wiceprzewodniczący rady, który na wynajmie domu zarobił w 2015 r. 90 tys. zł, na drugim miejscu plasuje się Ilona Łącka (PO), która na wynajmie mieszkania zarobiła 25 tys. zł, na trzecim Paweł Tyburc (PO) – 16,8 tys. zł, na czwartym Waldemar Roszak (PO) z kwotą 12 tys. zł. Niekwestionowanym liderem wśród radnych, którzy osiągnęli najwyższe dochody z umów o dzieło i umów zleceń jest Zbigniew Madziar (PO) z kwotą 40 tys. zł, na drugim miejscu znajduje się radny niezrzeszony, wiceprzewodniczący rady Filip Pelc – 17 tys. zł, na trzecim Agnieszka Borowska (PO) – 9 tys. zł. Wyjątkowym źródłem dochodu może się pochwalić Wiktor Klimiuk (PiS), który w 2015 otrzymał darowiznę w kwocie 70 tys. zł.
Nieruchomości i samochody
Na początek zmierzymy się ze stanem posiadania białołęckich samorządowców zbiorczo. W tej kategorii niekwestionowanym liderem jest Dariusz Ostrowski (PiS), którego nieruchomości są warte 2,2 mln zł. W ich skład wchodzą dwa domy – 240 i 160 m2 oraz działka siedliskowa o powierzchni 2,8 tys. m2. Na drugim miejscu znajduje się Jacek Poddębniak (Gospodarność), którego nieruchomości – 178-metrowy dom i 37-metrowe mieszkanie warte są 1,2 mln zł. Na trzecim miejscu uplasowała się Mariola Olszewska (RdB), której nieruchomości – dwa mieszkania 50 i 45,5 m2 oraz 4/6 udziałów w 168-metrowym domu, warte są 1,1 mln zł. Do grona milionerów zaliczają się także Ilona Łącka (PO) z nieruchomościami o wartości nieco ponad 1 mln zł i Piotr Jaworski (PO) z nieruchomością o wartości 1 mln zł. Nieco niżej w stawce znajdują się: radny niezrzeszony Piotr Basiński z nieruchomościami o wartości 952 tys. zł, Agnieszka Borowska (PO) – 950 tys. zł i Paweł Tyburc (PO) – 940 tys. zł. Najbardziej „wypasionym” domem o wartości 1 mln zł może się pochwalić obecny wiceburmistrz Jacek Poddębniak (Gospodarność). Równie cenny – 1 mln zł - jest 156-metrowy dom Piotra Jaworskiego (PO), byłego burmistrza. Następna na liście posiadaczy cennych domów jest Mariola Olszewska (RdB). Dom o powierzchni 158 m2, w którym mieszka, jest wart 800 tys. zł. Radna ma w nim jednakże ułamkową część udziałów – 4/6, które warte są około 533 tys. zł. Marcin Adamkiewicz (IMB) ma 235-metrowy dom o wartości 700 tys. zł, zaś Agnieszka Borowska (PO) 1/4 udziału w domu o powierzchni 1 tys. m2. Wartość jej części została wyceniona na 650 tys. zł. Największymi działkami mógłby się pochwalić Piotr Cieszkowski (RdB). Jedna z nich ma 9,8 tys., druga 1,2 tys. m2. Mógłby, gdyby to były jego działki, stanowią one jednak dzierżawę bez przychodów.
Na drugim biegunie znajdują się samorządowcy nie posiadający żadnych nieruchomości. Najprawdopodobniej wynajmują oni mieszkania lub mieszkają w lokalach należących do rodziców albo do rodziny. W tej kategorii znaleźli się: radny niezrzeszony Filip Pelc, Zbigniew Madziar (PO), wspomniany już Piotr Cieszkowski (RdB) i Piotr Gozdek (PiS).
Jeśli chodzi o samochody, to najbardziej popularna wśród białołęckich samorządowców była w 2015 marka dacia. Piotr Jaworski (PO), były burmistrz dysponował dacią duster z 2011, Ilona Soja-Kozłowska (PO), obecna burmistrz jeździła tym samym modelem i tym samym rocznikiem dacii, zaś Zbigniew Madziar (PO) tym samym rocznikiem, ale innym modelem. W jego przypadku była to dacia sandero. Na drugim miejscu pod względem popularności znalazł się volkswagen touran. Modelem z roku 2003 jeździła Anna Myślińska (PO), zaś modelem z roku 2006 poruszał się Piotr Oracz (PiS). Oplem astrą jeździły: Mariola Olszewska (RdB) i Magdalena Roguska (PO), która jako jedyna zadeklarowała posiadanie dwóch samochodów. Dziewięciu samorządowców nie deklarowało w oświadczeniu posiadania samochodu, co może oznaczać, że albo ich nie mają, albo są to samochody warte mniej niż 10 tys. zł.
Oszczędności i akcje
Na czarną godzinę najwięcej udało się uzbierać Ilonie Łąckiej (PO) – 330 tys. zł. Piotr Cieszkowski (RdB) jest posiadaczem 210 tys. zł, Mariola Olszewska (RdB) ma na koncie 155 tys. zł. 90 tys. zł oszczędności może się pochwalić Joanna Rabiczko (RdB), zaś 70 tys. zł radna niezrzeszona Lucyna Wnuszyńska. Stawkę liderów oszczędzania zamyka Zofia Suska (PiS) z kwotą 50 tys. zł. Sześciu samorządowcom udało się zaoszczędzić kwotę nie większą niż 5 tys. zł, jedenastu kwoty od 7 do 30 tys. zł, dwóm od 30 do 45 tys. zł. Pięciu samorządowców posiada niewielkie oszczędności w walutach obcych.
Na drugim biegunie znajdują się samorządowcy bez żadnych oszczędności. W 2015 roku w takiej sytuacji znaleźli się: Ilona Soja-Kozłowska (PO), obecna burmistrz i radny Piotr Oracz (PiS).
Oszczędnościami w formie papierów wartościowych dysponuje sześciu samorządowców. Największy kapitał posiada Paweł Tyburc (PO), wartość jego akcji wynosi 54,8 tys. zł. Wojciech Tumasz (RdB) posiada akcje o wartości 38 tys. zł, podobną kwotą może się pochwalić wiceburmistrz Marcin Adamkiewicz (IMB). 11,5 tys. zł w papierach wartościowych ma Ilona Łącka (PO), zaś 1600 euro w akcjach ma Joanna Rabiczko (RdB). Jedynie Piotr Jaworski oszczędza w funduszu emerytalnym (nie znał kwoty, którą osiągnął jego kapitał).
Kredyty
Zdecydowana większość białołęckich samorządowców jest obciążona kredytami i pożyczkami. Jedynie siedem osób z ich grona nie brało kredytów i nie zaciągało pożyczek: Marcin Adamkiewicz (IMB, obecny wiceburmistrz), Ewa Gajewska (RdB), Piotr Gozdek (PiS), Ilona Łącka (PO), Zbigniew Madziar (PO), Filip Pelc (niezrzeszony) i Zofia Suska (PiS). Trzech samorządowców zaciągnęło więcej niż jeden kredyt lub więcej niż jedną pożyczkę. Osiem osób jest obciążonych kredytem we frankach szwajcarskich, jedna w euro, trzynaście osób posiada kredyt bądź pożyczkę w złotych.
Zadłużenie samorządowców będziemy przeliczać na złote po kursie na dzień 11 października 2016. Niekwestionowanym liderem w kategorii najbardziej zadłużonych jest Piotr Basiński (radny niezrzeszony) z kwotą 563,7 tys. zł. Radny ma dwa kredyty – we frankach szwajcarskich i w złotych. Następny w rankingu jest Piotr Oracz (PiS) z kwotą zadłużenia we frankach szwajcarskich w wysokości 487,5 tys. zł. Na trzeciej pozycji uplasowała się Ilona Soja-Kozłowska (PO, obecna burmistrz) z kredytem złotowym w wysokości 482 tys. zł. Na czwartym miejscu znajduje się Joanna Rabiczko (RdB) z dwoma kredytami złotowymi w łącznej kwocie 478 tys. zł, na piątym Wojciech Tumasz (RdB) z kredytem w kwocie 434 tys. zł, tuż za nim plasuje się Piotr Jaworski (PO, były burmistrz) z kredytem frankowym w kwocie 432,9 tys. zł. Kolejne miejsca zajmują: Paweł Tyburc (PO) z kredytem w euro w kwocie 364 tys. zł, Mariola Olszewska (RdB) z kredytem frankowym i złotowym w łącznej kwocie 358,3 tys. zł, Anna Majchrzak (PO, przewodnicząca rady dzielnicy) z kredytem złotowym w kwocie 355 tys. zł, Jacek Poddębniak (Gospodarność, wiceburmistrz) z kredytem frankowym w wysokości 354,9 tys. zł. Sześciu samorządowców posiada kredyty lub pożyczki w wysokości od 190 do 300 tys. zł, zaś trzech poniżej kwoty 190 tys. zł. Najmniejszym zadłużeniem mogą się pochwalić Dariusz Ostrowski (PiS, wiceprzewodniczący rady dzielnicy) – 20 tys. zł, Wiktor Klimiuk (PiS) – 30 tys. zł i Elżbieta Świtalska (PO) – 80,6 tys. zł.
Konkluzje
W przypadku ubiegłorocznych oświadczeń majątkowych białołęckich samorządowców najbardziej rzucającą się w oczy prawidłowością jest obciążenie kredytami. Posiada je 20 na 27 osób. Obarczeni kredytami i pożyczkami są zarówno szeregowi radni, jak i obecna burmistrz i były burmistrz. Są to najczęściej kredyty tak wysokie, że istnieje realne prawdopodobieństwo problemów z ich spłacaniem. Jeśli przyjąć założenie, że dość niefrasobliwe podejście do pożyczek na własne potrzeby (zwłaszcza tych we frankach szwajcarskich) może się przekładać na równie niefrasobliwe inwestowanie w przedsięwzięcia realizowane z pieniędzy publicznych - jest powód do obaw. Pozostaje jedynie nadzieja, że ryzykowne zachowania finansowe dotyczące sfery prywatnej nie przekładają się na gospodarowanie publicznym groszem.
Drugim rzucającym się w oczy trendem, wynikającym z analizy oświadczeń majątkowych białołęckich samorządowców jest bardzo niski stan oszczędności, zarówno większości radnych, jak i burmistrzów. Jeśli chodzi o zarząd dzielnicy, to obecna burmistrz nie dysponuje żadnymi oszczędnościami, jeden z wiceburmistrzów posiada kilka tysięcy złotych, drugi nieco ponad 30 tysięcy. Również były burmistrz dysponuje niewielkim kapitalikiem w wysokości nieco ponad 40 tys. zł, ale przynajmniej inwestuje w fundusze emerytalne. Przełożenie na sferę publiczną braku skłonności do oszczędzania świadczyłoby o braku gospodarności. Znów pozostaje mieć nadzieję, że gospodarowanie pieniędzmi z naszych podatków jest bardziej rozważne.
J.