Społeczny obserwator
„Nowa toaleta zniszczona. Zaledwie tydzień po otwarciu”, „Kolejna dewastacja toalety w Parku Praskim”, „Załatwianie potrzeb w bramach i na klatkach schodowych”, to tylko kilka tytułów i komentarzy internetowych dotyczących polityki sanitarnej na Pradze Północ. Trzeba nazwać rzeczy po imieniu – zarówno część mieszkańców, jak i sporo osób odwiedzających Pragę ma problem z załatwieniem potrzeb fizjologicznych w przestrzeni publicznej. Na Pradze (i nie tylko) rolę toalety publicznej najczęściej pełnią: bramy i podwórka kamienic, klatki schodowe, krzaki, drzewa czy kosze na śmieci (częsty widok w przejściu podziemnym pod Targową). Rzadziej poustawiane przy głównych ulicach toi-toje (tutaj furorę robi „sławojka” przed Dworcem Wschodnim), toaleta publiczna w Parku Praskim (w ostatnich tygodniach po raz kolejny nieczynna), czy ubikacje w metrze, urzędach lub galeriach handlowych.
Problem jest poważny, o czym przekonać się można po każdej imprezie masowej organizowanej przez miasto czy dzielnicę, a także w centrach rozrywki w okolicach Wileńskiej, Ząbkowskiej czy 11 Listopada. Niemal każdego wieczoru możemy tam spotkać osobników, najczęściej płci męskiej, bez skrępowania wydalających z siebie przed lokalami hektolitry wypitego piwa i w ten sposób znaczących teren.
Jak poradzić sobie z tym problemem? Oprócz nauki dobrych manier oraz metody kija (mandaty Straży Miejskiej) potrzebna jest marchewka. Mogą nią być nowe toalety publiczne w miejscach najczęściej odwiedzanych przez mieszkańców (parki, skwery). Powinny to być toalety z obsługą (eksperyment toalety automatycznej w Parku Praskim niezbyt dobrze rokuje), regularnie sprzątane i dostosowane do sanitarnych standardów Zachodniej Europy. Potrzebne jest też ich dobre oznakowanie. Dziś w przestrzeni Pragi brakuje znaków wskazujących drogę do najbliższej toalety. Dowieszenie kilku szyldów czy umieszczenie w widocznym miejscu informacji przy Muzeum Pragi, Urzędzie Dzielnicy lub Szpitalu Praskim nie stanowi wydatku, który nadszarpnie publiczne finanse. Czas wreszcie zastosować rozwiązania znane z innych miast (np. £odzi), a nawet niektórych dzielnic Warszawy (Ochota). To specjalne klauzule wpisywane w umowach najmu komunalnych lokali użytkowych, na podstawie których najemcy są zobowiązani do nieodpłatnego udostępniania wszystkim chętnym toalet w danym lokalu. Na drzwiach wejściowych do takich lokali pojawia się odpowiednia naklejka informująca, że z toalety można korzystać za darmo. Oczywiście, najemca też na tym zyskuje. Za udostępnianie toalety na cele publiczne często może liczyć na upusty czynszowe. O ile mi wiadomo, na Pradze jeszcze z tego rozwiązania nikt nie korzystał, a szkoda. Tym bardziej więc warto korzystać ze sprawdzonych gdzie indziej rozwiązań.
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
Napisz do autora:
stowarzyszenie.michalow@gmail.com