Dwa lata temu w Nowej Gazecie Praskiej zamieściliśmy tekst dotyczący postawionej z inicjatywy radnego Marcina Korowaja, przy ul. Odkrytej wieży lęgowej dla jerzyków, której ptaki nie chciały zasiedlić. W związku z tym tekstem odezwał się do redakcji znawca jerzyków, od wielu lat działający w sprawie ich ochrony w Poznaniu, inż. Adam Gatniejewski. Według jego wskazówek wracamy dzisiaj do tematu, jako że przywrócenie zniszczonych przez człowieka siedlisk jerzyków w polskich miastach jest problemem wielkiej wagi.
Jerzyk zwyczajny (Apus apus) jest niewielkim (długość ok. 18 cm, masa 32-50 g., rozpiętość skrzydeł ok. 40 cm) ptakiem wędrownym z rodziny jerzykowatych, o jednolitym, ciemnym ubarwieniu, zamieszkującym niemal całą Europę, znaczną część Azji oraz północną Afrykę. Ze względu na długie, ostre skrzydła o sierpowatym kształcie, przypomina trochę jaskółkę, z którą jednak wcale nie jest spokrewniony.
Środowiskiem jerzyka jest powietrze. Całe życie – oprócz wysiadywania jaj i karmienia młodych – spędza w powietrzu: bardzo szybko lata (od 40 do 100 km/h), w locie łapie pożywienie, zbiera materiał do wyścielenia „gniazda”, a nawet śpi. Spowodowane to jest specyficzną budową nóg: wszystkie cztery palce jerzyka skierowane są do przodu. Dlatego jerzyk nie może wylądować i chodzić po ziemi, ani usiąść na gałęzi czy na drucie, może natomiast przyczepić się do pionowej powierzchni, np. do ściany budynku. Co ciekawe, jerzyk może pozostawać w locie bez przerwy 2 do 3 lat.
Jerzyki nie budują gniazd, lecz wykorzystują na swoje siedliska znalezione szczeliny i otwory, do których zawsze wracają. Przylatują do nas w pierwszych dniach maja. Kiedyś przylatywały wcześniej - w kwietniu, „na świętego Jerzego”, stąd ich nazwa. Odlatują w pierwszej połowie sierpnia, aby przezimować w Afryce. Każdego dnia przelatują co najmniej 1000 km, zjadając przy tym ogromne ilości komarów, much i meszek. Są więc naszymi naturalnymi sprzymierzeńcami w walce z owadami, które tak często dają nam się we znaki. Jerzyki są gatunkiem ściśle chronionym, a więc chroniony jest dorosły ptak, jego pisklę i gniazdo, czyli siedlisko, na mocy Ustawy o ochronie przyrody z dn. 16 kwietnia 2004 (Dz. U. nr 92, poz. 880, późn. zm.).
Pierwotnie jerzyki zamieszkiwały góry, gnieżdżąc się w skalnych szczelinach. Z biegiem czasu, gdy w miastach pojawiły się wysokie murowane budowle, ptaki zaadaptowały się do miejskich warunków, wykorzystując otwory i szczeliny w stropodachach oraz zagłębienia muru, gdzie temperatura zmienia się wolno, podobnie jak w skale. Miejsca na siedliska musiały być dostatecznie wysoko, mieć niewielkie otwory wlotowe i być odpowiednio zorientowane, zwykle na stronę wschodnią lub północną. Wydawałoby się, że wymagania jerzyków nie są zbyt wygórowane i populacja tych ptaków powinna być w naszych miastach liczna. I tak rzeczywiście było jeszcze kilkanaście lat temu, aż do momentu, kiedy nastała era termomodernizacji budynków, a wraz z nią systematyczne niszczenie jerzykowych siedlisk.
Jak przedstawił to Adam Gatniejewski w swojej prezentacji w Senacie, mechanizm niszczenia siedlisk jerzyków jest zawsze ten sam. Najpierw projektanci dokumentacji ocieplenia budynku nie uwzględniają wymagań ustaw i pomijają siedliska chronionych ptaków. Przy zatwierdzeniu projektu nikt nie interesuje się zgodnością projektu z Ustawą o ochronie środowiska, a wykonawcy nie zawsze sprawdzają, czy w ocieplanym budynku są siedliska jerzyków. Nie uwzględniają też okresu lęgowego w harmonogramie prac – otwory do stropodachu zostają zamknięte często z ptakami i pisklętami w środku. Na łamanie prawa nie reagują również inwestorzy. Rzadko zawiadamiana policja i organy sprawiedliwości zazwyczaj oddalają i umarzają sprawę.
Mimo więc istnienia prawnej ochrony jerzyków, mimo że w 2008 roku Minister Ochrony Środowiska uznał stropodachy za siedliska naturalne jerzyków, niszczenie ich siedlisk trwa od wielu lat i w ten sposób w Polsce od 1997 roku zniszczono co najmniej 80% populacji jerzyka.
- W północnej części Poznania na ośmiu osiedlach stwierdzono zamknięcie ponad 38 tysięcy otworów, które na pewno były lub mogłyby być siedliskami jerzyków – mówi Adam Gatniejewski. – Rekompensata - to zaledwie 930 sztuk skrzynek lęgowych lub otworów, z czego więcej niż połowa nie zostanie nigdy zasiedlona, gdyż znajduje się w miejscach źle wybranych.
Jedną z ważniejszych przyczyn tego stanu rzeczy jest ustawa z 1997 roku (później zmieniona ustawą z dnia 21 listopada 2008 roku) o wspieraniu termomodernizacji i remontów, która stanowi o przyznawaniu premii wynoszącej nawet 25% kosztu ocieplenia, którą z BGK otrzymuje każdy inwestor, spełniający wymagania określone w audycie. W ustawie tej nie ma słowa o ochronie środowiska i ptasich siedlisk.
W ślad za ustawą idzie brak tych tematów w programach studiów dla inżynierów budownictwa i audytorów termomodernizacji oraz w pracach Instytutu Techniki Budowlanej. Obok braku wiedzy, kolejną przyczyną niszczenia siedlisk jerzyków jest traktowanie tych przestępstw przez polski wymiar sprawiedliwości i organy ścigania jako czyny o znikomej szkodliwości społecznej, co prowadzi do całkowitej bezkarności sprawców. Dochodzi do tego bierność urzędów, mających w swojej nazwie „ochronę środowiska”.
Są też i dobre przykłady działania na rzecz jerzyków. Na jednym z osiedli w Poznaniu zamontowano na trzech blokach ponad 500 skrzynek lęgowych zastępujących dotychczasowe siedliska jerzyków, które zostały po dwóch dniach zasiedlone. Wzorcowym przykładem jest też działanie Rady Miasta Milanówek, która przyjęła uchwałę wprowadzającą „Program ochrony jerzyka i innych ptaków chronionych związanych z budynkami wielorodzinnymi w Milanówku”. Program wymienia zagrożenia dla ptaków oraz określa szczegółowe zalecenia dla wykonawców prac budowlanych, które pomogą chronić jerzyki, m.in. stwierdza, że: wszelkie prace remontowe, budowlane i modernizacyjne na budynku zamieszkałym przez jerzyki nie powinny mieć miejsca w ich porze lęgowej, tj. od początku maja do końca sierpnia; należy wprowadzać skrzynki lęgowe jako miejsce zastępcze dla utraconych gniazd; zabrania się zatykania i zasłaniania otworów wlotowych prowadzących do stropodachów.
Próba przywrócenia siedlisk jerzyków została dokonana także w Białołęce. Na ulicy Odkrytej powstała wieża z budkami lęgowymi dla jerzyków. Niestety, nie została zasiedlona. Wydaje się, że przyczyną niepowodzenia była z jednej strony zła lokalizacja – przy placu zabaw i skateparku, a z drugiej strony fakt, że taka wieża zbyt szybko się nagrzewa. Mimo to, radny Marcin Korowaj, który był inicjatorem wieży dla jerzyków, zrobił dobrą robotę w tym sensie, że zwrócił uwagę na problem. Ludzie zaczęli reagować, zrozumieli, że jerzyki są częścią ekosystemu i są nam potrzebne. Jednak w sferze mentalności jest jeszcze dużo do zrobienia.
Na osiedlu Porajów należącym do RSM „Praga” na Tarchominie trwa obecnie czyszczenie elewacji budynków, m.in. przy ulicach Atutowej 3, Porajów 5 i Szczęśliwej 2. Choć jerzyków już dawno tam nie ma, gdyż wszystkie otwory w murze zostały pozamykane podczas ociepleń kilka lat temu, zwróciłam się do RSM „Praga” z zapytaniem, czy przy podobnych pracach przestrzega się harmonogramu omijającego okres lęgowy ptaków, czy przed pracami budowlanymi zasięga się np. porady ornitologa, czy wreszcie rekompensuje się zniszczone kiedyś siedliska poprzez zakładanie budek lęgowych?
Odpowiedź, jaką otrzymałam jest niepokojąca i każe się zastanowić nad kondycją rodzaju ludzkiego. Andrzej Chromiec, inspektor nadzoru prac budowlanych w RSM „Praga” przyznał, że nie tylko nie rekompensują, przeciwnie, często zakrywają powstałe w ocieplinie szczeliny oraz zakładają nowe kratki na otwory wentylacyjne, ale robią to zimą, w okresie od listopada do marca. Najsmutniejsze jest jednak to, że czynności te wykonują na wniosek samych lokatorów, którzy skarżą się na brudzące ptaki.
- Sąsiedztwo ptaków wywołuje u ludzi skrajne reakcje – mówi Andrzej Chromiec. – Ile głosów za, tyle przeciw, trudno wszystkim dogodzić.
Paradoksalnie jerzyki w ogóle nie brudzą elewacji ani otoczenia, gdyż ich odchody są praktycznie niedostrzegalne, rozpylają się w powietrzu. Możliwe więc, że ta niechęć ludzi do ptaków wynika po prostu z niewiedzy. Przecież bez powodu nie chcieliby zabijać naszych najlepszych przyjaciół w walce z komarami i meszkami.
Przytoczone wcześniej przykłady troski o los jerzyków, są niestety rzadkie. Działania pojedynczych osób, organizacji ekologicznych czy uczelni często odnoszą sukcesy; są to jednak zawsze działania lokalne, które nie uratują jerzyków. Podstawowym orężem w walce o ratowanie jerzyków musi być prawo obowiązujące wszystkich obywateli i wszystkie podmioty gospodarcze oraz urzędy. Dlatego trzeba poprawić Ustawę o wspieraniu termomodernizacji i remontów. Musi się tam znaleźć zapis o ochronie ptasich siedlisk.
- Tylko wtedy, gdy wypełnianie prawa ochrony przyrody stanie się normalnym działaniem instytucji wydających pozwolenia na ocieplanie i remonty budynków, gdy projektanci i wykonawcy oraz inwestorzy zostaną zmuszeni do przestrzegania prawa, zaistnieją warunki dla ochrony siedlisk jerzyków-mówi Adam Gatniejewski.
Równie ważna wydaje się być edukacja społeczeństwa, które powinno sobie zdawać sprawę, że nie jesteśmy sami na tej planecie i musimy pozwolić żyć innym gatunkom.
Joanna Kiwilszo