Prosto z mostu
Zwracam się z apelem o zastosowanie się do Stanowiska nr 24 Rady m.st. Warszawy z 21 kwietnia 2016 r., w związku z ostatnimi publicznymi wypowiedziami Marcina Bajki, dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami. Rada m. st. Warszawy w meritum tego stanowiska stwierdziła, iż w warszawskim samorządzie przepisy prawa winny być stosowane niezależnie od tego, czy zostały opublikowane, czy też nie. Co prawda stanowisko Rady m.st. Warszawy wymienia tylko orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, ale musi ono dotyczyć również innych aktów prawnych, gdyż w Konstytucji RP publikacja orzeczeń Trybunału jest wyżej notowana niż publikacja ustaw, umów międzynarodowych itp. (konstytucja wprost wskazuje, gdzie ma być opublikowane orzeczenie Trybunału, a w przypadku innych aktów prawnych sposób publikacji ma określić dopiero ustawa).
Wymieniony dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami, broniąc Pani Prezydent przed zarzutem o bezprawny zwrot nieruchomości, za którą już wcześniej zapłacono odszkodowanie, ośmielił się stwierdzić, że umowa międzynarodowa, na podstawie której kiedyś wypłacono owo odszkodowanie, „nie została prawidłowo opublikowana w Dzienniku Ustaw”. Stanowi to wprost złamanie Stanowiska Rady m.st. Warszawy.
Sprawa dotyczy działki na Placu Defilad. Według „Gazety Wyborczej” - tak przecież Pani przychylnej - zwróciła Pani w ten sposób nieruchomość o wartości około 96 mln zł. W dodatku przyłączyła Pani do niej bezprzetargowo, na podstawie przepisów dotyczących przyłączania skrawka podwórka do działki budowlanej, prawie drugie tyle gruntu, warte 64 mln zł, ustanawiając tam wieczyste użytkowanie, tak jakby grunt ten był wart - cały czas według „Wyborczej” - 21 mln zł. To duże kwoty i dyrektor Bajko nie powinien tak mówić.
Szczęśliwie, Trybunał Konstytucyjny niedawno wydał orzeczenie, co czynić z niesubordynowanymi urzędnikami. Ponieważ od 21 kwietnia br. w Warszawie prawo nie musi być publikowane, a więc i zapisywane w formie paragrafów, Trybunał dał nam wykładnię prawa pracy poprzez żywy przykład. Gdy wieloletni dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego Kamil Zaradkiewicz (skądinąd dr hab. nauk prawnych i członek Komitetu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk) ośmielił się wygłosić dla mediów opinię prawną niezgodną z linią obrony prezentowaną przez prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego, natychmiast dostał zakaz medialnych wypowiedzi i sugestię rezygnacji z pracy, wspartą stwierdzeniem o utracie zaufania i odebraniem premii. Jak rozumiem, tak należy teraz postępować z urzędnikami mającymi inne zdanie niż szef.
No bo Pani ma jakieś inne wytłumaczenie, dlaczego oddała komuś za friko grunt wart 160 milionów, prawda?
Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl