Dwa testamenty - ugoda za ćwierć miliona

„Zdawać by się mogło, że w tej sprawie nic już nie jest w stanie nas zadziwić. A jednak.” Tak pisze do nas mieszkaniec jednego z budynków przy Tykocińskiej, ordynarnie ukradzionych po sfałszowaniu testamentu.

W sierpniu ubiegłego roku sąd oddalił pozew dewelopera żądającego zapłaty od naszego czytelnika. Warto przypomnieć tło całej sprawy.

Nieukarane kradzież i paserstwo

Przy braku protestu ze strony instytucji państwowych i organów prawa, deweloperzy odkupili skradzione kamienice przy Tykocińskiej 30 i 40 od Mirosława K., oszusta, który owe kamienice wyłudził na podstawie sfałszowanego testamentu prawowitej właścicielki. Deweloperzy, którym szybko sprzedał kamienice, mieli pełną świadomość, że kupują „trefny towar”, po czym w bezczelny sposób próbowali wykurzać lokatorów, wprowadzając drakońskie stawki za czynsz, np. 1500 zł miesięcznie za 40-metrowe mieszkanie. W kilku przypadkach to się powiodło, mieszkania wyeksmitowanych rodzin deweloperzy sprzedali następnie na wolnym rynku. W innych przypadkach zdesperowani lokatorzy zaciskali zęby i płacili, ale znalazło się kilku, którzy postanowili walczyć. Konsekwentnie odmawiali płacenia, narażając się na procesy sądowe, które często wygrywali.

Tak było właśnie w przypadku naszego czytelnika, który wygrał sprawę z deweloperem i w myśl orzeczenia sądu nie musiał płacić zaległego czynszu, co stanowiło znaczącą kwotę.

Ugoda po wyroku?

Wydawałoby się, że sprawa roszczeń dewelopera wobec lokatora jest zamknięta, wszak wyrok sądu jest nie do podważenia. I tu pojawia się kuriozum, których w całej sprawie kradzieży kamienic przy Tykocińskiej jest mnóstwo. O tym kuriozum mówi nasz Czytelnik: „Zostałem zawiadomiony o „nieobowiązkowym uczestnictwie w próbie ugodowej” z deweloperem, tyle że żądana ode mnie kwota sięgała ok. 1/4 mln zł! Nie mogłem wyjść z osłupienia, bo najwyraźniej deweloper podjął próbę wyciągnięcia ode mnie pieniądze okrężną drogą, ale i drogą bezprawną. Próby ugodowe są zarządzane zazwyczaj przed procesami, rzadziej w ich trakcie, nigdy po wyroku, który przecież już zapadł. Kuriozalna rozprawa ugodowa miała się odbyć 24 lutego tego roku w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi Północ. Jak łatwo się domyślić, moja reakcja była jednoznaczna – odmowa na piśmie uczestnictwa w rozprawie skierowana do sądu i do radcy prawnego dewelopera. Zastanawiam się nad jednym – jak sąd może godzić się na jakieś postępowanie ugodowe, skoro w tej samej sprawie zapadł już prawomocny wyrok?”

Komentarz Piotra Ikonowicza

Piotr Ikonowicz, który od lat walczy o prawa lokatorów, nękanych przez właścicieli kamienic, pisze również na temat skradzionych kamienic przy Tykocińskiej. Oto fragmenty jego tekstu, zamieszczonego na portalu rokor1.pl pod znamiennym tytułem: „Państwo sprzyja oszustom”. „(…) Sprawca fałszerstwa, które pozwoliło mu wyłudzić majątek wartości 12 milionów złotych, został skazany na 2 lata w zawieszeniu. Co ważne, zdołał jeszcze sprzedać kamienicę, dzięki czemu stał się bogaczem. Ale nikt – ani prokuratura, ani sąd, ani w ogóle żadna agencja rządowa – nie poszukuje jego majątku, nie orzeczono też przepadku mienia.

Lokatorzy natomiast cierpią z powodu wysokich czynszów i szykan ze strony nowego właściciela, który nabył rzecz (dom) pochodzącą z przestępstwa i ustala wysokie czynsze, eksmituje i w ogóle zatruwa życie ludziom, którzy mają pecha mieszkać w ukradzionym domu. Nabywca nieruchomości to spółka specjalizująca się w nabywaniu kamienic z lokatorami i ich „czyszczeniu”, czyli wyrzucaniu ludzi.

Zgodnie z autentycznym, a nie sfałszowanym testamentem dom na ul. Tykocińskiej powinien zostać przekazany Zgromadzeniu Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim. Podczas programu radiowego, w którym brałem udział wraz z poszkodowanym (…) prokuratura przysłała mejla, że w całej sprawie nie może się dopatrzyć znamion przestępstwa.

Ponieważ w wielu podobnych sprawach mamy do czynienia z biernością organów ścigania, które w ten sposób stają się poniekąd wspólnikami lichwiarzy, czyścicieli kamienic, wypada zadać pytanie: lenistwo czy niekompetencja, a może jakieś dziwne powiązania każą aparatowi wymiaru sprawiedliwości patrzeć przez palce na kryminalne działania mafii mieszkaniowej? Mafia bowiem już dawno zrozumiała, że za handel amfetaminą się siedzi, a za odbieranie ludziom dachu nad głową – nie. (…)”

Piotr Ikonowicz jako jeden z wielu zaangażował się w pomoc mieszkańcom Tykocińskiej. Wystosował list do ministra Zbigniewa Ziobry, w którym prosi o spotkanie i współpracę ministerstwa z jego Kancelarią Sprawiedliwości Społecznej, m.in. w sprawie mieszkańców Tykocińskiej.

Wiele prominentnych osób próbowało już odwrócić losy skradzionych kamienic, bez żadnego jak dotąd efektu. Tę sprawę nagłośniliśmy jako pierwsi, opisujemy ją od dziesięciu z górą lat. Zadziwia indolencja instytucji państwowych, poraża niemoc organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Wszystko to każe się zastanawiać, czy komuś po prostu nie zależy na tym, by sprawa nie znalazła finału zgodnego z oczekiwaniami uczciwych ludzi.

(egu)