Ostatnie miesiące to czas wyjątkowej aktywności białołęckiego samorządu. Nie zawsze takiej, jakiej życzyliby sobie mieszkańcy naszej dzielnicy, ale nie na wszystko w życiu mamy wpływ. Koniec końców drogi koalicyjnych radnych niezależnych, którzy próbowali przywrócić podmiotowość urzędu i przywrócić mieszkańcom Białołęki poczucie posiadania realnego wpływu na podejmowane decyzje przez zarząd dzielnicy, rozeszły się. Oczywiście, każdy z nas ma suwerenne prawo podejmowania decyzji. Każdy z nas waży wszystkie za i przeciw sytuacji i wydarzeń, które to wpływają na podejmowane przez niego wybory. Trudno jednak zrozumieć i w racjonalny sposób wytłumaczyć to, w jaki sposób opuścili dotychczasową koalicję trzej radni: Marcin Adamkiewicz, Piotr Basiński i Filip Pelc. Po miesiącach rozmów i wspólnie podejmowanych decyzjach nagle na kilkanaście minut przed decydującą sesją, jak gdyby nigdy nic poinformowali oni nas, dotychczasowych koalicjantów, o przekazaniu swojego poparcia ugrupowaniu, przeciwko któremu dotychczas występowali. Kontestując przez lata działania nie tylko osoby byłego już burmistrza Piotra Jaworskiego, ale również środowiska, którego jest on jedną z czołowych postaci, nagle zmienili zdanie. Nagle okazało się, że w ich poczuciu wystarczy tylko zmienić trzyosobowy zarząd dzielnicy i będzie to lekarstwem na wszystkie problemy. Ciekawe, co jeszcze się zmieniło? Czy odstąpią od pomysłu przeprowadzenia gruntownego audytu działania urzędu i ustępującego zarządu? Czy nadal będą walczyć o te sprawy, z którymi będą się do urzędu zwracać mieszkańcy? Czy Piotr Basiński nadal będzie uważał, że działalność kontrolna komisji rewizyjnej kierowanej przez koalicję, posiadającej na dodatek w niej większość, jest fikcją?
Osobną kwestią jest to czy sesja z 10 marca została przeprowadzona w sposób zgodny ze Statutem Dzielnicy Białołęka m.st. Warszawy. Pojawiają się wątpliwości zarówno odnośnie braków na kartach do głosowania, jak i udziału w głosowaniu jednego z kandydatów na wiceburmistrza – głosował sam na siebie. Są jeszcze inne kwestie, które mogą poddawać w wątpliwość ważność podejmowanych na tej sesji uchwał. Miejmy nadzieję, że kwestia legalności wyboru nowego zarządu będzie szybko rozstrzygnięta, bo jak dobrze wiemy może to wpłynąć na sprawne funkcjonowanie dzielnicy.
Na pewno działaniom nowego zarządu i nowej koalicji bacznie się będą przyglądać radni Stowarzyszenia Razem dla Białołęki. Przyglądać aktywnie. Zamierzamy być merytorycznym głosem opozycji, której dobrem nadrzędnym jest dobro mieszkańców. Nie pozwolimy na zamiatanie pod dywan tematów, które nagle mogą się dla kogoś okazać niewygodne. Radni to przedstawiciele mieszkańców, którzy dostali mandat, aby ich reprezentować. I radni naszego stowarzyszenia ten mandat wypełnią w 100%.
Jan Mackiewicz - prezes Stowarzyszenia Razem dla Białołęki