Mimo licznych protestów, książki z Wypożyczalni nr 102 przy ul. Kijowskiej 11 zostały spakowane i wywiezione. Czytelnicy mówią, że bibliotekę im ukradziono. Po ostatnim posiedzeniu dwóch komisji: infrastruktury oraz kultury i sportu, gdzie poruszana była sprawa biblioteki, czują się oszukani także przez zarząd dzielnicy i radnych, którzy angażując się w konflikty międzypartyjne i personalne, kalkulując, co się bardziej opłaca - przestali dostrzegać problemy swoich wyborców.
Sprawa Wypożyczalni nr 102 przy ul. Kijowskiej 11 stała się głośna w listopadzie ubiegłego roku, kiedy to okazało się, że po blisko 45 latach istnienia w tym miejscu, placówka ma być przeniesiona na Golędzinów, na ulicę Jagiellońską 47E. Do naszej redakcji zaczęły napływać listy czytelników, głównie starszych osób, z prośbą o wsparcie w staraniach o pozostawienie biblioteki na starym miejscu.
Zapytana przez nas dyrektorka Biblioteki Publicznej im. ks. Jana Twardowskiego dla dzielnicy Praga-Północ, Janina Zakrzewska-Masłowska motywowała swoją decyzję głównie wysokimi kosztami utrzymania lokalu przy ul. Kijowskiej, należącego do RSM „Praga” oraz koniecznością zaspokojenia potrzeb czytelników z osiedla na Golędzinowie.
Mieszkańcom ulicy Kijowskiej natomiast radziła korzystanie z filii przy ul. Ząbkowskiej lub Radzymińskiej, a dla tych, którzy mają problemy z poruszaniem się, obiecała uruchomić usługę „książka na telefon”.
Mimo gotowości RSM „Praga” do maksymalnego obniżenia czynszu do 14 zł za m2, mimo protestów czytelników, dyrektor Zakrzewska-Masłowska nie zmieniła swojej decyzji i wkrótce po 1 stycznia książki zostały spakowane i wywiezione w nieznane miejsce. Czytelniczki mówią, że bibliotekę im ukradziono, gdyż same podarowały jej kiedyś dużo swoich książek.
Zastanawiające jest, że tak protesty czytelników, jak i próby interwencji ze strony naszej gazety, czy wreszcie ze strony niektórych radnych, napotykały zawsze na niewzruszony mur oporu. Już w listopadzie ubiegłego roku, sprawą biblioteki zainteresował się radny dzielnicy Praga-Północ, Mariusz Borowski. 9 listopada złożył on do zarządu dzielnicy Praga-Północ interpelację, w której pytał o powody zamiaru przeniesienia Wypożyczalni nr 102. Ponadto zwrócił uwagę, że większa koncentracja bibliotek niż w okolicach Kijowskiej, występuje w rejonie Nowej Pragi II, i jeżeli już jakąś bibliotekę trzeba przenieść, to bardziej kwalifikuje się do tego Wypożyczalnia nr 136 przy ul. Szanajcy. Wnioskował też o zwiększenie budżetu Biblioteki Publicznej im. ks. Jana Twardowskiego i tym samym zagwarantowanie utworzenia nowej wypożyczalni dla dorosłych i młodzieży, nie likwidując placówki przy Kijowskiej.
Radny Mariusz Borowski dostał odpowiedź, która zresztą nie wnosiła nic nowego, po dwóch miesiącach, co samo w sobie jest skandalem, tuż przed sesją Rady Dzielnicy Praga-Północ, którą zwołano na 11 stycznia. Czytelnicy, którzy przybyli na sesję w nadziei poruszenia na niej sprawy biblioteki, nie zostali w ogóle dopuszczeni do głosu. Od jednej z radnych dowiedzieli się, że to „nie czas i nie miejsce” na takie dyskusje.
Widocznie przyszedł wreszcie czas i 20 stycznia biblioteka przy Kijowskiej stała się przedmiotem obrad komisji infrastruktury oraz komisji kultury i sportu. Na wspólnym posiedzeniu, poza zarządem dzielnicy w osobie burmistrza Wojciecha Zabłockiego oraz jego zastępców, Dariusza Kacprzaka i Dariusza Wolke, obecna była dyrektor Biblioteki Publicznej im. ks Jana Twardowskiego Janina Zakrzewska-Masłowska, przedstawiciel RSM „Praga”, kierownik osiedla Kijowska, Robert Gałązka, przedstawiciel Związku Zawodowego „Solidarność” oraz licznie przybyli, wierni czytelnicy Wypożyczalni nr 102.
Kiedy przewodniczący komisji infrastruktury, Piotr Pietruszyński odczytał na wstępie stanowisko komisji, nie akceptujące likwidacji biblioteki oraz wnioskujące o jej przywrócenie na dawnym miejscu, wydawało się, że sprawa pójdzie w dobrym kierunku. Niestety, były to tylko pozory. Po wystąpieniu dyrektor Zakrzewskiej-Masłowskiej, w którym przedstawiła swoje starania o obniżenie czynszu lokalu przy Kijowskiej 11, a następnie po zdementowaniu tych danych przez przedstawiciela RSM „Praga”, Roberta Gałązkę, rozgorzała burzliwa dyskusja.
Radny Ireneusz Tondera, pytając dyr. Zakrzewską-Masłowską, dlaczego nigdy nie wystąpiła do zarządu o zwiększenie budżetu, zwrócił uwagę, że likwidując Wypożyczalnię nr 102 przy Kijowskiej, tracimy jedyną placówkę kultury w tym rejonie i wobec tego trudno mówić o jakiejkolwiek kulturotwórczej polityce Zarządu Dzielnicy Praga-Północ. Przekonywał też, że nie jest to sprawa pieniędzy, gdyż utrzymanie biblioteki nie stanowi wielkiego obciążenia w budżecie.
Jednak dyskusja toczyła się dalej właśnie wokół pieniędzy, a biblioteka potraktowana została jak karta przetargowa w biznesowych układach. Przewodniczący rady Ryszard Kędzierski przekonywał, jakie to ogromne oszczędności (ktoś obliczył, że ok. 16 tys. zł rocznie) będzie miała dzielnica w wyniku przeniesienia biblioteki do lokalu komunalnego na Golędzinowie. Inni się z nim zgodzili, podnosząc zalety usługi „książka na telefon”, dla osób, które nie tylko na Golędzinów, ale i na Ząbkowską nie dotrą. Ktoś, co prawda, zwracając uwagę na nierealność tej usługi, zauważył też jej niebezpieczeństwo - była metoda „na wnuczka”, teraz może się pojawić metoda „na bibliotekarza” – ale głos ten przeszedł bez echa.
Burmistrz Dariusz Wolke przyznał, że zarządowi bardzo zależało na stworzeniu nowego punktu bibliotecznego na Golędzinowie, a nie ma funduszy na utrzymanie jeszcze jednej biblioteki. Wtedy padła propozycja ze strony radnego Jacka Wachowicza poszukania lokalu dla Wypożyczalni nr 102 w zasobach komunalnych w pobliżu ulicy Kijowskiej. Radna Adriana Jara zaproponowała lokal na ulicy Łochowskiej, a Krzysztof Michalski ze Stowarzyszenia „Michałów” – na Kawęczyńskiej.
W tym momencie, chociaż mieszkańcy ulicy Kijowskiej protestowali, optując za biblioteką w jej dawnym miejscu, przewodniczący komisji kultury i sportu, Kamil Ciepieńko sformułował poprawkę do przeczytanego na początku obrad stanowiska komisji infrastruktury, w której mając na względzie kondycję finansową, a także niezależność filii Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Praga-Północ, proponuje się stworzenie dla filii biblioteki miejsca w zasobie komunalnym dzielnicy, w możliwie bliskim sąsiedztwie ul. Kijowskiej 11. Stanowisko zostało błyskawicznie przegłosowane i ma być przekazane pod obrady najbliższej sesji rady dzielnicy.
Oszołomieni użytkownicy Wypożyczalni nr 102 zrozumieli, że nie obronili swojej biblioteki. Jak zwykle w takich wypadkach okazuje się, że decyzja o likwidacji biblioteki zapadła już dużo wcześniej. Zarząd Dzielnicy Praga Północ zamierza wyprowadzić biblioteki z lokali należących do RSM „Praga” i zapewne to zrobi, czy użytkownicy placówki tego chcą, czy nie chcą. Ich głos się wyraźnie nie liczy.
To smutne, że tak wygląda nasz samorząd i demokracja. Jak słusznie zauważyła jedna z radnych, samorząd to nie biznes, a biblioteka to nie sklep, nie przynosi dochodu, chociaż niektórzy jednak rozpatrują bibliotekę w kategoriach biznesowych. W samo sedno, niechcący, trafiła główna księgowa Biblioteki Publicznej im. ks. Jana Twardowskiego Dzielnicy Praga-Północ, która zabrała głos zaraz po wystąpieniu dyrektor Zakrzewskiej-Masłowskiej. Przedstawiając finanse biblioteki wymieniała korzyści, jakie przyniesie przeniesienie (a właściwie likwidacja) Wypożyczalni nr 102 dla Biblioteki Publicznej i dla zarządu dzielnicy: „same plusy, tylko czytelnicy będą mieli trochę gorzej”.
No właśnie. Gdzieś w kuluarach toczą się jakieś spory, jakieś kalkulacje, w których zwykli ludzie się nie orientują. Szkoda, że w tych sporach nikt nie myśli o mieszkańcach, a przecież to dla nich stworzona została taka instytucja, jak biblioteka. Biblioteka jest dla ludzi, a nie odwrotnie, i ich potrzeby, w tym wypadku dostęp do książek w znanym od lat miejscu, powinny być najważniejsze.
Mieszkańcy ulicy Kijowskiej zapowiadają, że to nie koniec walki o bibliotekę.
Joanna Kiwilszo