Społeczny obserwator
Granica pomiędzy Pragą i Targówkiem na skrzyżowaniu ulic Radzymińskiej i Naczelnikowskiej. Właśnie tędy przebiega jeden z bardziej uczęszczanych szlaków komunikacyjnych, którym oprócz autobusów i samochodów (przeznaczono dla nich w sumie cztery pasy) przemieszczają się każdego dnia setki, a może i tysiące pieszych, podążając do położonych po obu stronach „granicy” sklepów, na przystanki autobusowe, do szkół i przedszkoli. Kilka razy w roku przechodzą tamtędy delegacje oficjeli, by złożyć kwiaty i zapalić znicze pod miejscem pamięci narodowej.
Co łączy tych wszystkich ludzi? Piach i błoto, przez które muszą brnąć, bo zapomniano o ok. 200 metrach chodnika wzdłuż Radzymińskiej, między ul. Otwocką a Naczelnikowską. Chodnika nie wykonano ani w 2009 roku, gdy PKP PLK remontowały wiadukt kolejowy nad Radzymińską i Al. Solidarności (przy okazji tego remontu oczywiście nikt nie pomyślał o budowie równoległej kładki dla pieszych łączącej Szmulki i Michałów z Nową Pragą), ani w 2011 roku, gdy Zarząd Dróg Miejskich remontował ul. Naczelnikowską. O budowę tego kawałka chodnika upominali się warszawscy radni. Jednemu z nich pani prezydent odpisała, że piesi mogą wygodnie korzystać z chodnika po drugiej stronie ul. Radzymińskiej (zapominając dodać, że to „wygodne” legalne przejście ze Szmulek na Targówek wymaga trzykrotnego (sic!) przekraczania jednej z najbardziej ruchliwych ulic w Warszawie). Za chodnikiem lobbowali mieszkańcy (prawie 400 głosów w pierwszej edycji budżetu partycypacyjnego), prascy społecznicy (w tym niżej podpisany), media, władze Pragi. I nic. Za każdym razem budowa rozbija się o uzgodnienia między Zarządem Dróg Miejskich i PKP PLK, dotyczące ułożenia chodnika pod wiaduktem. Pierwsi twierdzą, że czekają na zgodę PKP; drudzy, że ich zgoda nie jest wcale potrzebna, aby budować tam chodnik. I tak od kilku lat.
Tymczasem piesi nadal zmuszani są do brnięcia przez błoto i kałuże po każdym deszczu czy roztopach. Pisząc o chodniku pod wiaduktem nie można nie wspomnieć o ograniczeniach dla pieszych na dalszym odcinku. Aby legalnie dojść do przystanku Piotra Skargi (w kierunku Marek), piesi muszą pokonać 2 kładki nad Radzymińską. Na pierwszej, tej przy Naczelnikowskiej, jest tylko jedna szyna, więc trzeba być kreatywnym, by wtoczyć na górę np. wózek dziecięcy. To dla sprawnych. Jeśli ktoś z Państwa porusza się na wózku i chce ze Szmulek dostać się na Targówek Mieszkaniowy lub w odwrotnym kierunku, o własnych siłach może tego dokonać przekraczając Al. Solidarności na wysokości… ul. Szwedzkiej. A tyle słyszymy o tym, jak Warszawa staje się przyjazna pieszym, niepełnosprawnym i rowerzystom…
Krzysztof Michalski
Praskie Stowarzyszenie
Mieszkańców „Michałów”
stowarzyszenie.michalow@gmail.com