Prosto z mostu
Tuż przed końcem kadencji Sejm uchwalił ustawę o związkach metropolitalnych. Ustawa została przyjęta 25 września 2015 r., choć do Sejmu wpłynęła w sierpniu 2013 r. Już 1 października 2015 r. - w cztery dni robocze później! - rozpatrzył ją Senat, wnosząc jedenaście poprawek, którymi ma się zająć Sejm na swojej ostatniej sesji w tej kadencji, 8 lub 9 października. Tempo naprawdę ekspresowe.
Związek metropolitalny to nowy twór administracyjny, mający zrzeszać gminy i powiaty skupione w metropolii, takiej jak metropolia warszawska - rozciągająca się praktycznie od Grodziska Mazowieckiego do Wołomina i od Legionowa do Piaseczna. Oczekuje się, że związek będzie koordynował zagospodarowanie przestrzenne, budowę nowych dróg oraz organizację publicznego transportu zbiorowego. Brak takiej koordynacji pomiędzy Warszawą i sąsiadującymi z nią gminami odczuwamy boleśnie co krok.
To kolejne podejście parlamentu do tego tematu. Poprzednie rozbijały się o sposób finansowania związku oraz - jeżeli tylko pojawiały się ekstra pieniądze na ten cel - o minimalną wielkość aglomeracji, dla której można utworzyć związek. Po rozpoczęciu prac nad ustawą zawsze pojawiali się lobbyści miast i miasteczek udowadniający, że ich gród również zasługuje na miano metropolii, a w ślad za tym na dotację. Ustawodawca przewidywał określoną pulę środków finansowych na ten cel, gdy więc liczba przewidywanych metropolii lawinowo rosła, ustawa traciła sens i prace nad nią zawieszano.
Tak może być i tym razem. Odkąd pamiętam, urbaniści twierdzili, że w Polsce mamy trzy metropolie z prawdziwego zdarzenia: Warszawę, Trójmiasto i centrum Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Tymczasem Sejm przyjął, że obszarem metropolitalnym może być miasto wraz z przyległościami zamieszkałe przez co najmniej 500 000 mieszkańców. Senat tę poprzeczkę obniżył nawet do 350 000. Pół miliona mieszkańców ma metropolia radomska, jeżeli zaliczyć do niej Przysuchę i Szydłowiec, a senacką poprzeczkę pokonuje bez trudu sam Radom z otaczającym go powiatem. Krótko mówiąc, metropolie nam obrodzą - a przypominam, że od tego słowa pochodzi termin „metro”. Ale, skoro w Radomiu jest lotnisko...
Zwiększając liczbę potencjalnych metropolii, Senat radykalnie obciął dla nich środki. W sejmowej wersji ustawy z 25 września podstawowym źródłem dochodów związku metropolitalnego miał być 5-procentowy udział we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT). Dla samej Warszawy jest to kwota rzędu 400 mln zł rocznie. Senat zamienił udział w PIT, niezależny od kaprysów rządu, na uznaniową dotację z budżetu państwa „maksymalnie 180 mln zł”.
Ciekaw jestem, czy Sejm będzie w stanie te poprawki - zabójcze dla i tak słabej ustawy - odrzucić, skoro 25 września przeciwko ustawie głosował klub PSL, a PiS wstrzymał się od głosu.
Cdn.
Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl