„Rycerskie zakończenie lata na Regatach”, fantastyczny piknik rodzinny już za nami. Miejsce akcji – łąka obok Miasteczka Regaty, Zielona Białołęka. Czas – ostatnia, upalna niedziela sierpnia.
Od pomysłu do realizacji droga była stosunkowo krótka. Znany nam dobrze z organizowania kosmicznych wydarzeń na Białołęce astronom, Paweł Z. Grochowalski wpadł na ten pomysł na początku lipca i skupił wokół inicjatywy zarząd wspólnoty mieszkaniowej Regaty I/II, firmę Mile-Mood i 3 pokoje z kuchnią. W tym miejscu należy się czytelnikom kilka słów wyjaśnienia. 3 pokoje z kuchnią to nie nazwa agencji nieruchomości, ale platforma aktywności lokalnej z siedzibą przy Głębockiej 84, utworzona przez Białołęcki Ośrodek Kultury, otwarta na wszelkie oddolne inicjatywy mieszkańców.
Piknik rycerski cieszył się sporym powodzeniem, odwiedziły go ponad dwie setki mieszkańców. Może trochę mało, zważywszy, że Regaty zamieszkuje blisko trzy tysiące osób, ale organizatorzy liczą, że następnym razem uczestników będzie znacznie więcej. Był to dopiero pierwszy krok. Dobra zabawa, poznanie sąsiadów i zintegrowanie się z nimi. Zadanie trudne, zważywszy na polskie „każdy sobie, rzepkę skrobie”.
Równie ważne jak sam piknik były przygotowania do niego – spotkanie organizacyjne z mieszkańcami Regat, warsztaty rycerskie, na których 18 sierpnia dzieciaki uczyły się robić tarcze, zbroje i broń z tektury i warsztaty strzelania z łuku, które odbyły się 27 sierpnia. Widać z tego, jak poważnie potraktowano temat. Rycerskość bowiem, tak jak szlachectwo, zobowiązuje.
Piknik rycerski rozpoczął się od warsztatów płatnerskich. Zapomniany zawód tym razem powrócił w tekturowej wersji. Przydał się udział w warsztatach przygotowawczych. Znacznie łatwiej było robić tarcze, zbroje, hełmy, korony i broń z tektury. Zbrojmistrzem była Anna Druzd z 3 pokoi z kuchnią. Praca szła wartko, jako że młodym płatnerzom przygrywał bard Ryszard Matusiewicz. „Piosenki na koniec lata” zaśpiewali z nim wszyscy zgromadzeni wokół sceny. Był konkurs na najładniejsze i najgłośniejsze miauczenie i konkurs piosenkarski, a w nagrodę uczestnicy otrzymali słodkie upominki.
Swoje namioty rozbili na łące harcerze z 84. Warszawskiej Drużyny Harcerzy Starszych Kremenaros i od razu postawili fotobudkę, w której każdy chętny mógł sportretować się w średniowiecznym stroju. Zainteresowanie było ogromne.
Na scenę wmaszerował poczet rycerzy zakonnych z Bractwa Rycerskiego Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Terror Mundi”. Po krótkiej prezentacji wyposażenia każdego z członków pocztu i opowieści o historii wypraw krzyżowych, Siculo-Normanowie dali zachwycający pokaz walki.
Turniej strzelania z łuku poprowadzili Paweł Z. Grochowalski i Michał Mioduszewski z 3 pokoi z kuchnią. Do drugiej rundy rozgrywek przeszło pięciu młodych zawodników: trzech mężów i dwie białogłowy. W turnieju walk konnych w role wierzchowców – na prośbę prowadzącego rozgrywki Pawła Z.
Grochowalskiego – wcielili się rodzice, użyczając ramion młodym rycerzom. Przydały się tarcze wcześniej wykonane na warsztatach. Za kopie posłużyły piankowe makarony do pływania. Dzięki temu nie upuszczono podczas turnieju ani jednej kropli krwi.
Po turniejowych emocjach głód zaspokajano własnym, rycerskim prowiantem, oczywiście dobrze zgrillowanym. Zabawa była przednia. Młode rycerstwo liczy na powtórkę w przyszłym roku.
(egu)