Rozmowa z zastępcą burmistrza Dzielnicy Praga Północ Dariuszem Wolke
Jak Pan postrzega rolę kultury w dzielnicy i jakie zmiany w tej sferze zamierza Pan wprowadzać?
Sytuację zastaliśmy dość ponurą. Wyzwania są bardzo duże. Niewiele się działo, dlatego np. zaproponowaliśmy cały cykl imprez wakacyjnych dla dzieci i starszych. Tak wiele nie było ich nigdy wcześniej. Odeszliśmy przede wszystkim od sztywnego kalendarza kulturalnego. Dopuściliśmy do tworzenia scenariusza imprez środowiska lokalne: lokalnych artystów, wykonawców, chociaż uwzględniamy na bieżąco sugestie mieszkańców. Często się wydaje, że ludzie, którzy się znają na sztuce ułożą dobry program, ale potem niekoniecznie cieszy się on popularnością wśród mieszkańców. Ludzie lubią jednak słuchać lekkiej muzyki.
Czy znaczy to, że zamierza Pan schlebiać gustom mieszkańców, a nie je kształtować?
Absolutnie nie. Znaczy to tylko tyle, że należy wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. Ale te oczekiwania są bardzo różne. Mamy bogaty program bardzo ambitnej muzyki, realizowany głównie w parafiach, bo kościoły to świetne sale koncertowe. Ale chcielibyśmy, żeby ta oferta dla mieszkańców była jak najszersza – żeby było i disco polo i muzyka poważna. Na poszczególne imprezy nie przychodzą ci sami ludzie. Myślę, że wszyscy mają prawo do własnych gustów.
Czy jakieś dotychczasowe wydarzenie uważa Pan za szczególnie udane?
Chętnie bym wspomniał o Dniu Sąsiada, który był zorganizowany w tym roku. Zrobiliśmy to trochę pilotażowo, żeby sprawdzić, jak nam wyjdzie. Udało się wspaniale. To rzecz, która integruje lokalnych mieszkańców. Będziemy takie działania kontynuować. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku zrobimy święto placu Hallera i dzień Michałowa. Nie chcemy niczego odgórnie narzucać. To świetnie wychodzi tam, gdzie mieszkańcy sami się zgłaszają.
Czy nastawia się Pan wyłącznie na prażan, czy konstruuje Pan program z myślą o mieszkańcach lewobrzeżnej
Warszawy, a może o turystach zagranicznych?
Chcemy przyciągnąć wszystkich: i tych, którzy mieszkają w Warszawie, i tych, którzy przyjeżdżają tu tylko pracować. Natomiast chcemy, żeby chociaż niektóre święta, takie jak święto ulicy Ząbkowskiej, było zupełnie inną imprezą niż te, które są zazwyczaj organizowane w Warszawie. Bo właściwie 90% festynów w dzielnicach to imprezy łudząco do siebie podobne. My staramy się zaangażować jak najbardziej miejscową społeczność, ale nie tylko jako widza, również jako wykonawcę. Najbardziej to będzie widoczne na Nocy Pragi na Ząbkowskiej, gdzie jedna scena będzie oddana wyłącznie artystom z Pragi. Na drugiej pojawią się ogólnopolskie gwiazdy, ale w ramach tej samej imprezy nasi artyści, czyli malarze, rzeźbiarze, będą wystawiali swoje dzieła. Krótko mówiąc, chcemy stworzyć taką imprezę, która będzie tylko jedna i tylko na Pradze. Rozpocznie się bardzo kolorowym korowodem artystów, który przejdzie przez całą Ząbkowską do sceny głównej. Będzie to bardzo głośne, ale bardzo ciekawe. Serdecznie zapraszam wszystkich 19 września na Noc Pragi na Ząbkowskiej. Tej nocy serce Warszawy zabije po prawej stronie.
Jaka, Pana zdaniem, będzie rola kultury w rewitalizacji Pragi?
To jest sprawa bardzo istotna, ale wygląda na razie dość mgliście. Miasto próbuje realizować własne wizje, a my chcielibyśmy, żeby dzielnica miała w ogóle jakikolwiek udział w tym procesie. Momentami wychodzi to trochę karykaturalnie, bo oni nie czują klimatu Pragi. To jest zupełnie inne środowisko, środowisko bardzo mocno zintegrowane. Oddziaływać na ludzi na Pradze można poprzez zupełnie inne instrumenty niż gdzie indziej. Dopóki ta współpraca nie zawiąże się na każdym poziomie, będzie bardzo trudno taką społeczną rewitalizację przeprowadzić. Pomysły, które się sprawdzają w innych dzielnicach, na Pradze zwyczajnie nie wychodzą.
Jakie są - Pana zdaniem - największe potrzeby dzielnicy?
Cierpimy na ogromny deficyt domu kultury z prawdziwego zdarzenia. Są różne pomysły. Miasto rzuca temat Pałacyku Konopackiego, tylko co to zmienia, jeżeli mamy zlikwidować dom kultury na Dąbrowszczaków, a robić go na Strzeleckiej, przy w zasadzie niewiele większej powierzchni? To po prostu nie ma sensu. Istnienie obu domów kultury o odmiennej, nawzajem uzupełniającej się ofercie wiąże się z koniecznością utrzymania dwóch, a nie jednego domu kultury i zapewne dlatego miasto nie chce się na to zgodzić.
Miasto nie docenia roli kultury?
Miasto ją docenia, tylko nie rozumie klimatu i potrzeb samej Pragi. My nie mamy żadnej sali koncertowej, takiej chociaż na 300 osób; nie mamy sali, w której nasze zespoły mogłyby trenować taniec, robić próby. To jest nasz problem, a nie np. centra wielokulturowe. Nam jest trochę co innego potrzebne niż miasto nam oferuje. Na razie łatwiej mieszkańcom Starej Pragi pojechać na Targówek, czy do domu kultury na Muranów niż przedostać się na Nową Pragę. Są różne koncepcje, ja się nie upieram przy żadnej, ale ustalmy coś i to realizujmy. A na razie to jest wszystko bardzo miałkie.
Czy Praga ma szansę znów stać się dzielnicą artystyczną?
Po to ściągnęliśmy teatr (za moment na Placu Hallera zostanie otwarta siedziba teatralnej fundacji Zakochana Warszawa), po to chcemy ściągnąć jedną z sześciu największych galerii artystycznych w Warszawie, po to myślimy o galerii tylko dla naszych praskich artystów, żeby przywrócić tego ducha i to myślenie o Pradze jako dzielnicy artystycznej, które było lat temu osiem. To, co wtedy zrobili poprzednicy moich poprzedników w zarządzie, to był kawał dobrej roboty. Ostatnia kadencja w ocenie społeczników i artystów to było jak spuszczenie powietrza z balonu. I nie chodzi tylko o pieniądze, bo środki, które idą na naszych lokalnych artystów nie są duże. Tu chyba chodzi o niezrozumienie ducha i klimatu Pragi. Inaczej jest, jak burmistrzowie są związani z Pragą, a inaczej, kiedy są z innych dzielnic i nie utożsamiają się z dzielnicą. Nawet jeżeli ktoś jest dobrym zarządcą, i tak to nie wychodzi. Ostatnia kadencja dobitnie to pokazała.
Co dla Pana znaczy być burmistrzem stąd?
Mam bardzo szerokie kontakty z tutejszym środowiskiem. Od wielu lat mieszkam na Strzeleckiej i po prostu znam tych ludzi. Inaczej mi się z nimi rozmawia, inaczej widzę ich problemy, inaczej ich rozumiem.
Czy to zaprocentuje także w sferze kultury?
W tym zakresie, w którym możemy działać, to już się odradza. Dołożymy wszelkich starań, żeby wrócić do tych pierwotnych założeń, żeby Praga była jednak dzielnicą artystów i twórców. Żeby chcieli oni tu być, mieszkać, a przynajmniej pracować. To nie jest proces łatwy, wymaga czasu, ale sądzę, że zmierzamy w dobrym kierunku i będziemy to robili z całą konsekwencją. To jest absolutny priorytet.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Karolina Krajewska