Lewa strona medalu
Gdyby ktoś zapytał mnie, w jakim miejscu w Warszawie chciałbym zamieszkać, bez wahania wskazałbym Port Praski. Nad wodą, ze wspaniałym widokiem na Starówkę i panoramę Warszawy, blisko centrum, a zarazem na ukochanej, klimatycznej i niepowtarzalnej Pradze. Ci, którzy myślą podobnie i - niestety - dysponują zasobnym portfelem - już wkrótce swoje marzenia będą mogli zrealizować, bo po dwudziestu latach zmagań ten teren ma szansę zostać w końcu zagospodarowany. Parę dni temu odbyła się pierwsza publiczna dyskusja nad nowym projektem planu zagospodarowania Portu Praskiego. Według koncepcji właściciela terenu, opracowanej przez znaną pracownię architektoniczną, nad wodą miałby powstać kwartał domów z eleganckimi nabrzeżami, kilka ponadstumetrowych wieżowców, w tym jeden z tarasem widokowym lub restauracją na ostatnim piętrze, a także marina dla jachtów i przystanek tramwaju wodnego. Oprócz mieszkań i apartamentów, ma powstać tam ponad 200 tys. metrów kwadratowych powierzchni biurowej, a także reprezentacyjny plac i pasaż dla pieszych wzdłuż ul. Sokolej. Wszystko zaprojektowane z takim rozmachem, że jedna z gazet już dziś okrzyknęła to miejsce polskim Amsterdamem. W sumie trudno się dziwić, bo w rejonie portu powstanie praktycznie nowa dzielnica. Dlatego też projekt ten wzbudza wiele kontrowersji. Pojawiają się pytania, czy inwestycja nie zburzy charakteru Pragi i czy uda się ją w takim kształcie zrealizować. W końcu to już kolejne podejście do zagospodarowania tego terenu. Plan stworzenia w tym miejscu nowoczesnego city storpedował kiedyś ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński, który wykluczał w tym miejscu zabudowę wysokościową. Z kolei inwestorowi nie opłacało się palować podmokłego terenu pod kilkupiętrowe domy i zrezygnował z budowy. Blisko 40 hektarów pustego terenu w centrum miasta leżało i czekało na lepsze czasy. W międzyczasie właściciel wybudował na jego obrzeżach kilka niedużych budynków, z czego jeden – przy ulicy Krowiej uzyskał tytuł Budowy 2013 roku. Do tematu powrócono ponownie w 2011 roku, jednak wyłożony wówczas plan został oprotestowany przez mieszkańców, m.in. ze względu na wysoką intensywność zabudowy i próbę przesunięcia pomnika Kościuszkowców. Wprawdzie teraz ratusz się z tego wycofał, jednak inwestycja nadal wzbudza wiele kontrowersji. Czy słusznie?
Rozumiem wszystkich tych, którzy boją się utraty charakteru Pragi. Ale myślę, że to nam nie grozi. W końcu Praga i jej mieszkańcy przetrwali już gorsze czasy, zwłaszcza te, gdy o tej stronie miasta całkowicie zapomniano. Od 2000 roku to się jednak zmienia i propozycja zagospodarowania Portu Praskiego jest milowym krokiem na drodze tej zmiany. To szansa na rozwój tej części Warszawy m.in. poprzez nowe miejsca pracy oraz tysiące mieszkańców i pracowników biur, którzy będą robić zakupy w sklepach na Pradze. Mam nadzieję, że będą to ludzie, którzy uszanują wyjątkowość Pragi.