Wycinkę na niespotykaną w Warszawie skalę szykuje spółka PGNiG Termika, właściciel Elektrociepłowni Żerań. Wszystko w imię ekologii, ponieważ zakład, opalany do tej pory węglem, przechodzi na gaz i zamierza wybudować wzdłuż Kanału gazociąg.
Dużo było projektów wykorzystania atrakcyjnych terenów nad Kanałem Żerańskim: miały tam powstać między innymi tereny rekreacyjno-sportowe z przystanią kajakową i wodolotową. Atutem tego miejsca zawsze był malowniczy, zalesiony brzeg Kanału. Choć z ambitnych planów nic nie wyszło, mieszkańcy tej części Białołęki i tak chętnie korzystają ze ścieżki wśród drzew: zawsze pełno tu spacerowiczów i rowerzystów. Jest to także ulubione miejsce wędkarzy. Jeszcze jest. Niedługo bowiem większość drzew zostanie wycięta, gdyż stoi, a raczej rośnie na drodze Elektrociepłowni Żerań do nowoczesności.
O proekologicznych zmianach w Elektrociepłowni Żerań pisaliśmy dwa miesiące temu (NGP, nr 4, z dnia 4 marca 2015). Przedstawiono nam wtedy plany budowy nowego bloku gazowo-parowego, który ma zastąpić przestarzały blok węglowy. Zaprezentowano wizję zagospodarowania niepotrzebnych w takiej sytuacji osadników popiołu. Natomiast nikt słowem nie napomknął o gazociągu, który ma przebiegać wzdłuż Kanału Żerańskiego, powodując degradację naturalnego terenu.
Gaz ma być doprowadzony do EC Żerań z Rembelszczyzny, gdzie znajduje się węzeł dystrybucyjny dla Warszawy. W tym celu trzeba wybudować ok. 10 km rurociągu, a przedtem wyciąć 1400 zdrowych, wartościowych drzew, w tym ok. 50 dębów szypułkowych.
- Trasa wzdłuż Kanału Żerańskiego jest rozwiązaniem optymalnym, najmniej oddziałującym na lokalną społeczność i środowisko - zapewnia rzeczniczka PGNiG Termika, Dorota Kraskowska.
Optymalnym? - chyba dla PGNiG Termika, bo zapewne łatwiej i niestety taniej jest wyciąć drzewa niż przekopywać się przez zagospodarowane i zabudowane tereny.
Na całym odcinku rura gazociągu będzie zakopana. Tam, gdzie to możliwe, wykop drążony będzie metodą mikrotunelingu, a w innych miejscach metodą odkrywkową. Tak czy inaczej, ponoć trzeba wyciąć pas o szerokości 20 metrów. Przewiduje się, że prace rozpoczną się w 2016 roku i potrwają dwa lata.
Inwestor zwrócił się już do urzędu dzielnicy Białołęka o wyrażenie zgody właścicielskiej na to, żeby mógł ubiegać się o wycinkę drzew. Dokładna ich liczba jest ciągle przedmiotem analizy. Inwestor zapewnia, że wytnie ich jak najmniej, a w zamian zadba o nowe nasadzenia.
- To trudny temat – mówi dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska PGNiG Termika, Wiesław Jamiołkowski. – Wycinka jest ogromna, ale trzeba spojrzeć na problem również z innej strony. W Warszawie przekroczone są normy zanieczyszczenia powietrza. Są naciski na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Nikt jakoś nie stara się ograniczyć np. liczby pojazdów w mieście. My chociaż staramy się coś robić w tym kierunku.
Tylko jakim kosztem? Drzewa biorą przecież udział w natlenianiu i pochłanianiu dwutlenku węgla. Zdrowe, 10-metrowe drzewo (mające kilkadziesiąt lat) produkuje średnio ok. 118 kg tlenu rocznie. Człowiek zużywa go 176 kg. Dwa drzewa średniej wielkości zaspokajają zatem potrzeby jednej osoby. Największe znaczenie mają drzewa na terenach zurbanizowanych i tam przynoszą najwięcej korzyści. Ocenia się, że 1 hektar zadrzewień śródmiejskich pochłania w ciągu godziny 8 kg dwutlenku węgla, tyle, ile oddychając wydala 200 osób. Drzewa pochłaniają i neutralizują również inne substancje toksyczne, takie jak dwutlenek siarki i metale ciężkie.
Może więc, w ostatecznej kalkulacji nie opłaci się wycinać tych drzew, może trzeba jednak pomyśleć o wytyczeniu innej trasy dla gazociągu? Nowe nasadzenia, jeżeli w ogóle się przyjmą, nieprędko przyniosą te same korzyści, co stare drzewa. Nie chodzi zresztą tylko o powietrze. Wycięcie znacznej ilości drzew i krzewów będzie miało degradujące skutki dla środowiska przyrodniczego. Przecież tam żyją zwierzęta. Wiele ptaków, ssaków i bezkręgowców straci swoje siedliska i możliwości pożywienia. Później, kiedy dotrze do nas ogrom strat, będziemy budować dla nich sztuczne domy (patrz: wieża dla jerzyków), których one nie będą chciały zasiedlić...
Jaką decyzję podejmie burmistrz Białołęki, Piotr Jaworski? Na razie sprawa jest w fazie dyskusji i konsultacji. Będziemy informować czytelników o dalszym jej przebiegu.
Joanna Kiwilszo