Rozmowa z Pawłem Lisieckim, burmistrzem Dzielnicy Praga Północ.
Spotykamy się prawie trzy miesiące po objęciu przez Pana funkcji burmistrza dzielnicy Praga Północ. Czy możemy się pokusić o jakieś pierwsze podsumowania?
Moim największym negatywnym zaskoczeniem był sposób funkcjonowania urzędu. Zainicjowałem działania naprawcze, staram się to z wolna porządkować. Za jakiś czas trzeba będzie się sprawom ponownie przyjrzeć i dokonać podsumowań. Teraz jeszcze na nie trochę za wcześnie.
Jeśli chodzi o Pragę, każdy dzień to nowe wyzwania. Teraz trwa akcja uprzątania terenów publicznych z różnego rodzaju reklam i ogłoszeń. Mam nadzieję, że lada dzień dowiemy się, co się kryje pod terminem Zintegrowany Program Rewitalizacji. Już pewne jego założenia są widoczne. Miasto tworzy swego rodzaju ramy działania, które dopiero będą wypełniane treścią. I to jest dobry kierunek. Udział dzielnicy w tym przedsięwzięciu zapewne będzie niebagatelny, natomiast na razie jeszcze nie znamy ostatecznych wytycznych w tej sprawie.
Poza tym zajęliśmy się kwestiami, związanymi z edukacją. Planujemy remonty szkół, a także bazy sportowej. Może obraz, jaki zastaliśmy, nie jest tak straszny, jak to początkowo wyglądało, ale potrzeba takich inwestycji jest ogromna. Dlatego podejmujemy to wyzwanie, choć wiąże się z tym ogrom pracy.
Jest też bardzo dużo drobnych spraw, ale one nie mogą przesłonić nam oglądu całości. Ja bym chciał z każdym mieszkańcem porozmawiać i przychylić mu nieba, ale istnieje ogólny interes dzielnicy, który musi jednak stać na pierwszym miejscu, o czym stale przypominają mi moi zastępcy (Dariusz Kacprzak i Dariusz Wolke). Natomiast dobrze jest połączyć jedno z drugim.
Czy zarząd już wypracował strategię działania i na czym ona polega?
Na pewno nie będziemy działać wbrew Zintegrowanemu Programowi Rewitalizacji. Dzielnica jest mocno zróżnicowana, każdy z obszarów ma swoją specyfikę, stosownie do której będziemy odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Jeśli chodzi o starą Pragę, z zabudową często jeszcze XIX-wieczną, to tutaj głównie będzie musiał być wdrożony program rewitalizacji. Dotyczyć to będzie nie tylko remontów, doposażenia w centralne ogrzewanie, ale przede wszystkim rewitalizacji społecznej, czyli podnoszenia poziomu edukacji, zdolności percepcji kultury wyższej, kompetencji zawodowych. Oczywiście, nie należy się spodziewać, że raptem wszystkich wtłoczymy w nowy wzorzec i będziemy nakłaniać do słuchania Chopina. Raczej chodzi o działania w rodzaju tego, które miało ostatnio miejsce na Pradze – przeniesienia reprodukcji wybitnych dzieł ze zbiorów Muzeum Narodowego na praskie mury. Takie akcje intrygują, budzą ciekawość, skracają dystans do wielkiej sztuki.
Tymczasem nakłady na kulturę w tegorocznym budżecie stanowią żałosny ułamek kwot wydawanych na tę sferę jeszcze kilka lat temu. Czy da się coś z tym zrobić?
Tak, to jest duży problem. Niestety, sami go nie rozwiążemy, jeśli po stronie miasta będzie ściana. Ale i z naszej strony, ze strony dzielnicy, musi być również widoczna otwartość. W najbliższym czasie powinien zostać ogłoszony konkurs na stanowisko dyrektora Domu Kultury Praga. Obsadzenie tego stanowiska da także miastu większą pewność właściwego dysponowanie funduszami na kulturę, które nam przekazuje.
Jak obecnie wyglądają relacje z miastem?
Na razie zauważam tu pewną wzajemną nieufność. Osią podziału wciąż jest Wisła. Mam nadzieję, że to się zmieni. Trzeba rozmawiać i wyjaśniać wszelkie wątpliwości. To najlepsza droga.
Te relacje są dalekie od ideału, także na poziomie dzielnicy.
Nie chciałbym, aby urząd miasta narzucał coś dzielnicy, tak jak nie chciałbym, aby urząd dzielnicy narzucał coś mieszkańcom. Oczywiście, mamy pewne ramy, wewnątrz których działamy, natomiast nie może być tak, że te ramy są tak ciasne, że nie da się w nich poruszać w żadnym innym kierunku, poza jednym, wcześniej wyznaczonym...
Dlatego ważne są szerokie konsultacje społeczne. Z tą partycypacją na Pradze, w porównaniu z innymi dzielnicami, wbrew pozorom nie jest tak źle. Im większy jest udział mieszkańców, tym większa wiedza zarządu dzielnicy i rady dzielnicy na temat potrzeb i tym skuteczniejsze ukierunkowanie działań. Chodzi o to, aby realizować jak najszerszą gamę pomysłów na Pragę, oczywiście tych, które mieszczą się w zakreślonych ramach. Generalnie, im jest lepszy kontakt między zarządem dzielnicy, radą dzielnicy, mieszkańcami i społecznikami, tym problemów i konfliktów będzie mniej.
Dotyczy to także kontrowersji wokół przeznaczenia Pałacyku Konopackiego.
Jestem przekonany, że i lokalne centrum kultury z Uniwersytetem Trzeciego Wieku, i izba pamięci poświęcona Żołnierzom Wyklętym, będą mogły znaleźć swoje miejsce na Pradze. Najgorszym możliwym scenariuszem jest przedłużanie się obecnej sytuacji zawieszenia, co oznaczałoby wyrok śmierci dla samego Pałacyku Konopackiego. Jestem właśnie po wizji lokalnej wraz z zastępcą burmistrza Dariuszem Wolke oraz panią dyrektor Salich z ZGN. Potrzebne są pilne działania. W tym roku uruchomione zostaną środki przeznaczone na ten remont. Jestem po rozmowie z prezydentem Olszewskim, który jak najszybciej chciałby wdrożyć procedury projektowe. Decyzje w tej sprawie zapadną niebawem. Będzie to dobry sprawdzian współpracy z miastem.
Prezydent Olszewski chce stworzyć pewne ogólne założenia, które treściami będą wypełniali mieszkańcy, społecznicy, częściowo także dzielnica, ale chcielibyśmy, żeby były one na tyle szerokie, aby mieściło się tam całe spektrum potrzebnych społecznie działań. Wszystko zależy od rozmowy i podejścia, pozostawiającego margines na inne zdanie.
Taką formą daleko idącej partycypacji jest też budżet partycypacyjny.
Tak, to bardzo ważne narzędzie, wskazujące często na najbardziej palące potrzeby mieszkańców. Ocena, jaką wystawią oni budżetowi obywatelskiemu, będzie w dużej mierze zależała od stopnia zadowolenia z projektów z jego pierwszej edycji. Realizacja części z nich, jak np. zajęcia w przedszkolu, bądź sieć WI-FI, znajduje się w zaawansowanej fazie. Najtrudniejsze do wdrożenia będą projekty rowerowe, ze względu na ich największą złożoność i wymóg mnóstwa uzgodnień. W tym roku jeden z urzędników będzie wyznaczony wyłącznie do zajmowania się budżetem partycypacyjnym. Mam nadzieję, że to usprawni realizację projektów, które wygrają w tym roku. W sprawie tegorocznej edycji budżetu muszę od razu powiedzieć, że i tu nie udało się ustrzec pewnych komplikacji. Część lokali, które wskazali autorzy projektów, została w międzyczasie nieopatrznie wystawiona na przetarg – to moje niedopatrzenie, bądź wyłączona z puli lokali pod wynajem na wniosek organizacji pozarządowych. Przydałyby się procedury miejskie, regulujące takie problemy i pozwalające na ich uniknięcie w przyszłości. Nie wiem też, czy szczęśliwym rozwiązaniem jest przesunięcie na późny etap szczegółowej weryfikacji projektów przez urzędników. Tak czy inaczej, dla przejrzystości spraw najlepiej byłoby do czasu głosowania, co ma miejsce w czerwcu, lokale ujęte w projektach wyłączyć z wszelkich przetargów, a to może być trudne. Ale sytuację mamy, jaką mamy i oczywiście za każdym razem będziemy z projektodawcą rozmawiać, a jeśli zajdzie taka potrzeba, zaoferujemy lokal zastępczy na proponowane przez niego działania.
Tak duże jest zainteresowanie lokalami użytkowymi na Pradze?
Ostatnio zaczyna się to zmieniać. Z jednej strony Praga jest wciąż atrakcyjna dla organizacji społecznych, co daje duże szanse na ciekawe interakcje i bardzo dzielnicę wzbogaca. Z drugiej strony pojawiają się klienci instytucjonalni, duże firmy, przedstawiciele sieciówek, których przyciągnęło na Pragę metro. Na Pradze zaczyna się robić coraz ciaśniej...
Metro zmienia Pragę. Czy na lepsze?
Metro ma swoje oczywiste plusy, ale i minusy. Domy na Targowej, uszkodzone podczas jego budowy, nadal pękają. Miasto zrzuca odpowiedzialność za powstałe szkody na wykonawcę, ale w moim odczuciu skoro inwestorem jest miasto, to ono powinno ponosić odpowiedzialność za powstałe szkody.
Nie oszukujmy się; wspólnota, jaką jest samorząd lokalny, powstała po to, żeby, nawet jeśli nie wszystkim, to znakomitej większości jej członków, stworzyć godne warunki do życia, pracy, samorealizacji. Powinna ona także rozwiązywać powstające tu problemy. Miasto taką wspólnotą niewątpliwie jest. I nie chodzi tu o rozdawnictwo czy trwonienie środków, ale o takie rozsądne dysponowanie zasobami, które doprowadzi do poprawy jakości życia mieszkańców i nie będzie podważać ich zaufania do zarządzających tą wspólnotą. Stopień nieufności do władzy, szczególnie na Pradze, jest i tak bardzo wysoki. Na co dzień tego doświadczam.
Metro z pewnością zmieni także nawyki komunikacyjne mieszkańców i osób przyjezdnych, ale na razie to wszystko jeszcze się kształtuje.
Czego mieszkańcy Pragi mogą się spodziewać w najbliższych miesiącach?
Działań, które podejmujemy, jest bardzo wiele. Na pewno chcielibyśmy dokończyć realizację projektów z budżetu partycypacyjnego. Chcemy też podkreślić reprezentacyjny charakter ulicy Targowej. Wystąpiłem do Zarządu Dróg Miejskich o zamontowanie na ulicy Targowej słupków, ograniczających nielegalne parkowanie oraz innej małej architektury, jak ławki, kosze na śmieci, stojaki rowerowe. Tam, gdzie to możliwe, powinny zostać dosadzone drzewa, odtwarzające historyczne szpalery, zwłaszcza w części środkowej, wzdłuż torowiska. Na chodnikach wzdłuż budynków, tam, gdzie to niemożliwe, powinny stanąć choćby donice z kwiatami i drzewa w donicach. Musimy Targową zmieniać dalej na lepsze, żeby stała się rzeczywiście przyjazna – tak mieszkańcom, jak i osobom Pragę odwiedzającym. Ostatnio, dzięki wspólnym działaniom ze społecznikami, udało nam uchronić przed wycinką wiekowy dąb, rosnący przy Al. Solidarności. Będziemy zabiegać o zwiększenie ilości zieleni i poprawę czystości terenów publicznych.
W toku jest oczyszczanie przestrzeni publicznej z nielegalnych reklam, na razie na terenach miejskich. Tu też przydałyby się procedury usprawniające te działania. Obecnie każda taka sprawa jest rozpatrywana osobno. Zamierzam przekazać uprawnienia do podejmowania tego rodzaju interwencji Zarządowi Praskich Terenów Publicznych.
Będziemy też ratować szczególne praskie zabytki, jak słup kioskowy stojący u zbiegu ul. 11 Listopada i Konopackiej, który właśnie pozyskaliśmy od RWE. Odnowiony stanie się z pewnością jedną z miejskich atrakcji.
Chcemy też zadbać o lepszą komunikację z mieszkańcami, dlatego uruchomimy stronę poświęconą tematyce sportu, kultury i edukacji, mającą zawierać jak najpełniejsze informacje na temat projektów, zajęć, imprez odbywających się na terenie dzielnicy.
Nadal chce Pan słuchać mieszkańców?
Oczywiście. I bardzo dużo osób chce się spotkać z członkami zarządu, czy osobiście ze mną. To też jest bardzo duże wyzwanie. Poniedziałki od 8.00 do 17.00 to praktycznie same spotkania z mieszkańcami. Choć gros rozmów dotyczy spraw lokalowych - taka specyfika dzielnicy - to pojawia się też dużo ciekawych pomysłów. Niektórym nierozwiązywalnym dotąd problemom udaje się zaradzić od ręki i takie interwencje najbardziej mnie cieszą. Niestety, nawał obowiązków jest tak duży, że ja i moi zastępcy kończymy pracę średnio nie wcześniej niż o 21.00... Oczywiście, dla nas to obciążenie, ale to się mieszkańcom należy.
Wobec tego życzę zasłużonego odpoczynku podczas nadchodzących Świat Wielkanocnych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Karolina Krajewska