Chłodnym okiem
Początek nowego roku zbliża się wielkimi krokami. Co nam przyniesie? Zobaczymy. Na pewno będą prezenty, bez względu na to, jaki wór Mikołaj miał będzie. Ówdzie będzie tłusto, ówdzie chudo. W samorządzie na pewno będzie nowy zarząd. Jego skład być może poznamy jeszcze w tym roku, o ile radna seniorka Hanna Jarzębska zwoła po przerwie obrady rady dzielnicy. Niewtajemniczonym małe wyjaśnienie. Pierwsza sesja rady po listopadowych wyborach rozpoczęła się 9 grudnia i miała wyłonić prezydium rady, czyli przewodniczącego i jego zastępców. Możliwych konfiguracji było wiele, ale najbardziej prawdopodobny był i chyba jest nadal alians Prawa i Sprawiedliwości oraz Praskiej Wspólnoty Samorządowej. Testerem nowego układu zgodził się być lider PiS Ryszard Kędzierski, którego klub desygnował na przewodniczącego. Przez chwilę rozważałem udział w rywalizacji, ale szybko się z tego pomysłu wycofałem. Wyniki głosowania były zaskoczeniem dla wszystkich, z wyjątkiem chyba radnych PWS. Ryszard Kędzierski otrzymał głosy tylko swojego klubu i przewodniczącym rady ….. nie został. Przewodnicząca seniorka ogłosiła przerwę w obradach i ta trwa do chwili obecnej. Mam nadzieję, że nie będzie tak jak w poprzedniej kadencji, gdzie po jednej z przerw na początku kadencji obrady kończyliśmy w połowie roku. Nowe oznaczać będzie nowy zarząd. Jego skład jeszcze tajny, dla znawców przedmiotu nie jest tajemnicą. Obecność na sesji byłego radnego dzielnicy Pawła Lisieckiego oraz byłego naczelnika biura rady i kandydata do rady Warszawy z list PWS Dariusza Kasprzaka wiele mówi. Przewodniczącym rady po dogrywce zostanie zapewne lider PiS Ryszard Kędzierski, a jego zastępcą Jacek Wachowicz, który nie odważył się zaryzykować mandatu radnego na rzecz funkcji w układzie wykonawczym, wychodząc ze słusznego założenia, że burmistrzem się bywa, a radnym się jest.
Nowy Rok przyniesie nam dwie kampanie wyborcze: pierwszą prezydencką, a następnie na jesieni - parlamentarną. Kampania de facto już trwa. Krucjata PiS przeciwko „sfałszowanym” wyborom jest tego materialnym przykładem. Wyprowadzenie na ulice Warszawy 13 grudnia tysięcy manifestantów stanowi uwerturę do dalszej gry. Jarosław Kaczyński, pełny frustracji przeszłych i teraźniejszych, próbuje budzić demony. Nawet tak charyzmatyczny lider z trudem przyjmuje kolejną siódmą czy ósmą porażkę wyborczą. Gorzej jeszcze zapewne to, że w stanie wojennym go nie aresztowano. Nie ma etosu. Zle zapewne przyjmuje to jego otoczenie, ale boi się wychylić z krytyką. Los „grupy madryckiej” mógł być przestrogą dla wszystkich tych, którzy poczuli się za pewnie. Prezes szarpnął cuglami.
Nowy rok to nowe nadzieje. Większość ludzi ma, o czym świadczy frekwencja wyborcza, inne niż polityka priorytety. Dzisiejszy ruch w centrach handlowych o tym świadczy. Tam były dziś setki tysięcy ludzi, których nikt nie jest w stanie wyciągnąć na ulice nawet 13 grudnia. Społeczeństwo mamy dziś konsumpcyjne, ono reaguje wtedy, gdy ktoś zbyt nachalnie sięga do ich kieszeni lub narusza ich interesy. Wtedy pokazują władzy czerwoną kartkę. Kolejne sprawdziany wkrótce.
Ireneusz Tondera
radny dzielnicy Praga Północ