Tegoroczna jesień rozpieszcza nas stosunkowo wysokimi temperaturami. Lekko ciepłe grzejniki w zupełności wystarczają, wiec oszczędzamy. Zima jednak z pewnością przyjdzie i będziemy płacić więcej. Wciąż zgłaszają się do nas czytelnicy z pytaniem, jak działają podzielniki i czy system odzwierciedla rzeczywiste zużycie ciepła przez każde, jednostkowe mieszkanie. Na prośbę czytelników powracamy więc dziś do tego tematu.
Na początek podstawowe rozróżnienie - podzielniki ciepła nie są licznikami. Liczniki ciepła są montowane na węźle cieplnym budynku i zliczają konkretne wartości ciepła dostarczanego do budynku jako całości przez ciepłociąg. Ciepło jest liczone w GJ (J – joul, pol. dżul – jednostka pracy, mocy i ciepła w układzie SI; G – giga – 10 do 9 potęgi – przyp. red.).
Podzielniki ciepła montowane na grzejnikach lokatorów wskazują jedynie udział określonego mieszkania w ogólnym zużyciu, zmierzonym uprzednio przez wspomniany licznik ciepła, zamontowany na węźle cieplnym budynku. Na ogólny koszt centralnego ogrzewania składa się kilka elementów. Pierwszy to stała kwota, wynikająca z wyliczonego zapotrzebowania na ciepło dla konkretnego budynku, przeliczana na m2 powierzchni mieszkania. Drugi składnik to kwota, wynikająca z istotnie zużytego ciepła mierzonego przez liczniki ciepła w węzłach cieplnych budynków. Jest to opłata zmienna, rozliczana porównawczo, według wskazań podzielników ciepła zamontowanych na grzejnikach, znajdujących się w jednostkowych mieszkaniach. Wskazania są modyfikowane poprzez zastosowanie współczynników LAF i UF. Ostatni składnik stanowią koszty firm obsługujących podzielniki ciepła. Jest to rozliczanie kosztów, eksploatacja urządzeń, a także ich ewentualne naprawy.
Dziś w mieszkaniach powszechnie montuje się podzielniki elektroniczne, bardziej niezawodne i bardziej precyzyjne od tych starszej generacji, cieczowych, tzw. wyparkowych. Zasada działania podzielnika elektronicznego jest dość skomplikowana i odmienna od zasady działania podzielników wyparkowych, które mierzą ciepło metodą wyparowywania cieczy. Na tylnej ściance urządzenia elektronicznego zamontowany jest czujnik temperatury, zaś w jego wnętrzu elektroniczny zegar, mierzący czas utrzymywania się konkretnej temperatury. Dane pojawiają się na wyświetlaczu podzielnika. Niektóre z podzielników, te najdokładniejsze, są wyposażone w czujnik badający dodatkowo temperaturę powietrza w pomieszczeniu.
Czy podzielniki ciepła mogą się mylić? Jak informował nas kilka lat temu ekspert, inż. Waldemar Matulka, urządzenia się nie mylą, oczywiście do momentu, kiedy są sprawne. Według niego problemem jest uśrednienie zmiennych, wprowadzanych do programów komputerowych, za pomocą których firmy montujące podzielniki rozliczają koszty zużycia energii cieplnej w konkretnych budynkach. Programy komputerowe w swoich obliczeniach biorą zwykle pod uwagę koszty stałe, nie uwzględniając wielu istotnych kwestii – wieku i jakości materiałów z jakich wybudowany jest dom, rozkładu i ilości mieszkań na piętrze, lokalizacji i wielkości korytarzy. Wszystko to ma istotne znaczenie dla przepływu ciepła w budynku.
Podczas szacowania kosztów zmiennych centralnego ogrzewania, z zastosowaniem podzielników ciepła, wykorzystuje się do obliczeń współczynniki LAF i UF. Współczynnik UF opisuje moc grzejnika i jego wielkość – rośnie wraz ze wzrostem mocy kaloryfera. Firma montująca podzielnik powinna zastosować korektę według tabeli – jeśli jest taka potrzeba - uwzględniając położenie grzejnika, jego moc i typ podzielnika. Współczynnik UF powinien być ustalany osobno dla każdego grzejnika w konkretnym mieszkaniu.
Jeśli chodzi o współczynnik LAF – współczynnik położenia mieszkania w budynku - to ideałem byłoby, gdyby był liczony dla każdego mieszkania w sposób odrębny i uwzględniał wszelkie możliwe straty ciepła. W istocie jest tak, że następuje znów pewne uśrednienie wynikające z faktu, iż prawidłowe i dokładne ekspertyzy – siłą rzeczy – musiałyby pochłonąć masę czasu i pracy firm montujących podzielniki. Wobec tego najniższą wartość LAF ustalono ogólnie dla mieszkań szczytowych i narożnych od strony północnej i przyjęto, że wynosi ona 0,35. Lokatorzy tak położonych mieszkań muszą na ich ogrzanie zużyć więcej ciepła, więc by im tę niedogodność niejako wynagrodzić, taką wartość LAF przyjęto dla tego typu mieszkań. Ich lokatorzy płacą za ogrzewanie najniższe rachunki. Najwyższą wartość LAF – 1 - osiągają mieszkania środkowe. Stosunkowo niskie wartości LAF mają mieszkania na parterze, położone nad piwnicami i te na ostatnich piętrach, gdzie kończą się piony centralnego ogrzewania i nie występuje gratisowe grzanie w postaci rur tych właśnie pionów.
Jest mnóstwo osób niezadowolonych ze sposobu, w jaki w ich mieszkaniach są liczone oba współczynniki. Uważają, że ich rachunki za ciepło są mocno zawyżone, nieliczni występują na drogę sądową, niektórym udaje się wygrać z zarządcami budynków. Jedna z naszych czytelniczek porównała współczynniki LAF w dwóch równorzędnych mieszkaniach – swoim i sąsiada. A zmobilizowały ją do tego kwoty rachunków za ciepło. Podczas gdy ona musiała dopłacić 150 zł, jej sąsiad otrzymał zwrot nadpłaconej kwoty w wysokości 500 zł, przy porównywalnym poborze ciepła, które weryfikowali wspólnie dla każdego grzejnika. Okazało się, że pomimo równorzędności obu mieszkań pod względem wielkości i położenia w budynku, współczynniki LAF znacząco się różniły. W konsekwencji złożyła pozew do sądu i udało jej się wygrać ze spółdzielnią. Może więc niezadowoleni ze swoich rachunków za ciepło powinni pójść w ślady czytelniczki?
Elżbieta Gutowska