Prosto z mostu
Polska jest jedynym krajem postkomunistycznym, w którym nie uchwalono ustawy reprywatyzacyjnej. Taka ustawa nie musi oznaczać, że wszystkim okradzionym przez komunistów oddaje się wszystko, co im zabrano. Prawo jest, a przynajmniej powinno być tworzone w oparciu o zasadę solidarności, nakazującą przewidywać skutki wprowadzanych rozwiązań dla wszystkich grup społecznych, tak aby nie dopuszczać do rozwarstwień ekonomicznych prowadzących do rozpadu wspólnoty. Okradzionym przez komunistów należy zatem zrekompensować poczucie krzywdy, lecz zwracając im nieruchomości nie można doprowadzać do dewastacji wspólnej przestrzeni: do likwidacji szkół i innych obiektów publicznych.
Pięknym przykładem reprywatyzacji jest zespół pałacowy w Zarzeczu na Podkarpaciu, odzyskany przez rodzinę Dzieduszyckich. Został przekazany gminie, która w porozumieniu ze Związkiem Rodowym Dzieduszyckich prowadzi w nim obecnie urokliwe muzeum, pełne inicjatyw społecznych i kulturalnych. Nawiasem mówiąc, prezesem Związku do niedawna był Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy Diecezji Warszawsko-Praskiej.
Niestety, głównym zadaniem samorządu terytorialnego w Polsce jest niwelowanie skutków nieudanych reform wprowadzanych przez rząd i Sejm. Tak było choćby z kolejnymi reformami systemu edukacji. Dlatego dobrze, że wybory samorządowe odbywają się w innym terminie, niż wybory parlamentarne. Rośnie dzięki temu szansa na to, że w rządzie i samorządzie zasiadać będą przedstawiciele różnych ugrupowań. Jeżeli tak nie jest, to działacze partyjni we władzy lokalnej bardziej dbają o wizerunek swoich przywódców niż o interes mieszkańców. Ci ostatni zostają wtedy sami wobec utrudnień wymyślanych na szczeblu centralnym, a od lokalnych liderów słyszą wyłącznie pochwalne peany na cześć kolejnej reformy.
Podobnie, choć na odwrót, jest z reprywatyzacją. Nie ma ustawy, więc majątki są zwracane przez sądy, które w swoich wyrokach nie zważają na względy społeczne. Przez pierwszych kilka lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej (w tym czasie PO już rządziła krajem), słyszeliśmy, jakie to ważkie powody uniemożliwiają powstanie ustawy reprywatyzacyjnej. Dopiero pod naciskiem ubiegłorocznego referendum Platforma ujawniła, że ma nawet dwa - sprzeczne zresztą ze sobą - projekty reprywatyzacji. Przez rok nie ujawnił się jednak żaden.
Warszawska Wspólnota Samorządowa przecina ten węzeł gordyjski. Piotr Guział przedstawił projekt ustawy zakazującej podczas reprywatyzacji sądowej oddawania w naturze obiektów publicznych, takich jak szkoły. Projekt jest prosty - nie przesądzając docelowych rozwiązań ustawowych, zatrzymuje dziką reprywatyzację obiektów publicznych. Ciekowe, co zrobią teraz posłowie, szczególnie ci wybrani w Warszawie.
Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl