Prosto z mostu

Impreza na całym odcinku

Na ostatnią przedwyborczą niedzielę 9 listopada prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zaplanowała wielką imprezę z okazji otwarcia centralnego odcinka II linii metra, jednocześnie na wszystkich stacjach. Będą występy artystów, festyny i gry miejskie. Na każdej stacji ma się dziać coś innego. Na pl. Wileńskim odbędzie się piknik z udziałem m.in. Kapeli z Targówka. Na rondzie Daszyńskiego czekają nas atrakcje związane z historią miasta i dzielnicy, zorganizowane przez Muzeum Powstania Warszawskiego.

Jedyny problem w tym, że stacje te mogą w tym dniu nie być jeszcze czynne. „Jeśli zdążymy, tego dnia już pojedziemy II linią, jeśli nie, co jest bardziej prawdopodobne, po prostu będzie impreza, a metro pojedzie parę dni później” - mówią anonimowo pracownicy ratusza.

Według wyliczeń życzliwej redakcji TVN Warszawa, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego wyda pozwolenie na użytkowanie II linii metra pod koniec grudnia. Szybciej po prostu nie da się przeprowadzić wszystkich niezbędnych odbiorów i uzgodnień, m.in. ze strażą pożarną i sanepidem. Ale feta musi się odbyć, przecież w tydzień później są wybory.

Takie podejście stało się już normą w tym przepoconym walką o władzę światku polityki, jakim stała się Warszawa. Poprzedni prezydent, Kazimierz Marcinkiewicz postanowił otworzyć przed wyborami kawałek metra za wszelką cenę. Byle coś jeździło. Planowany wówczas (w 2006 r.) odcinek obejmował stacje Marymont i Słodowiec, budowane łącznie, a zatem z torami odstawczymi tylko przy Słodowcu. Gdy budowa Słodowca opóźniła się, i to o wiele miesięcy, Marcinkiewicz postanowił otworzyć sam Marymont. Bez torów odstawczych składy mogły dojechać tylko do Placu Wilsona, gdzie zorganizowano przesiadkę do pociągu wahadłowego kursującego pomiędzy Placem Wilsona a Marymontem. Bezsensowna komplikacja, generująca tylko chaos na peronie Placu Wilsona. No, ale panu Kazimierzowi zarządzanie miastem jakoś nie szło i otwarcie stacji Marymont nastąpiło po cichu, dopiero w miesiąc po wyborach.

Przed czasami rządów partii PO-PiS nie malowano tak obcesowo trawników. Oczywiście, starano się zdążyć z otwarciem inwestycji przed wyborami, a ponieważ cykl inwestycyjny trwał około trzech lat, oddanie do użytku wypadało często podczas kampanii wyborczej. Tak było z otwarciem Mostu Świętokrzyskiego przez prezydenta Piskorskiego w październiku 2000 r. i z otwarciem Mostu Siekierkowskiego przez prezydenta Kozaka we wrześniu 2002 r. Po hucznym przecięciu wstęgi mosty te jednak niewątpliwie działały. Inaczej, niż np. Muzeum Powstania Warszawskiego, które w kilka dni po uroczystym otwarciu w rocznicę wybuchu Powstania zostało zamknięte i - spokojnie dalej budowane...

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl