Historia praskich rodów
Starsza siostra Jana, Eleonora, wyszła za mąż za Anglika, Charlesa Whiteheada, właściciela fabryki przędzalniczej w podwarszawskich Markach. Jan nie miał potomków, za to Eleonora urodziła ich aż siedmioro, w tym sześciu synów. Franciszek, wybrany przez Jana Wedla na swego następcę, był z nich najstarszy. Podobnie jak jego bracia, George, Alfred, Karol i Jan Oliver, zaczął praktykować w latach 30. w rodzinnej firmie. Jak wspomina Roman Jasiński „ten solidny młody człowiek miał z pewnością wszelkie kwalifikacje ku temu, by odegrać w przyszłości rolę szefa firmy”. Mimo specjalistycznego wykształcenia, młodzi Whiteheadowie musieli przejść przez wszystkie działy, od stanowisk robotniczych po kierownicze, aby dobrze poznać zakład. Kolejny z braci, Ryszard, miał prowadzić dla Wedla farmę mleczną w Markach. Wojna przekreśliła te plany, doświadczając ciężko rodzinę i rozpraszając potencjalnych następców firmy po świecie.
W czasie okupacji zakłady funkcjonowały pod nazwą Fabryka Czekolady, Karmelków i Biszkoptów E. Wedel S.A. Produkcją kierował Jan Wedel przy pomocy dyrektora handlowego, Felicjana Pintowskiego, dyrektora finansowego, Jana Karczmarewicza oraz siostrzeńca Karola Whiteheada. Dzięki licznym wybiegom udało się uniknąć podporządkowania fabryki niemieckiemu zarządowi komisarycznemu. Niemcy zajęli tylko kilkanaście mieszkań w blokach wybudowanych przez Jana Wedla dla swoich pracowników przy ul. Puławskiej. Teraz zamieszkali tam niemieccy oficerowie.
Jan Wedel nie tylko nie dał się namówić do podpisania reichslisty, ale również swoim zachowaniem udowodnił, że jest polskim patriotą. W różnych formach finansował działalność konspiracyjną. Objął patronatem Szpital Ujazdowski, niosący pomoc polskim żołnierzom rannym w kampanii wrześniowej. Mimo zakazu władz okupacyjnych, z narażeniem życia podjął decyzję o zwiększeniu zatrudnienia w swoim zakładzie. Z jego pomocy korzystali też, pozbawieni możliwości zarobkowania, literaci i artyści. Ponadto w fabryce przygotowywano setki paczek, które następnie wysyłano do więzień i obozów.
Ratując i pomagając innym, dr Jan Wedel nie uchronił przed tragicznym losem własnej rodziny. W pierwszych dniach Powstania Warszawskiego, walcząc w szeregach AK, zginął najmłodszy z jego siostrzeńców, piętnastoletni Piotr Żochowski. Kilka tygodni później, jego matka (młodsza siostra Jana Wedla), Zofia Żochowska wraz z osiemnastoletnią córką Krystyną, zostały zasypane w piwnicy domu Wedlów przy ul. Szpitalnej 6.
Różnie potoczyły się losy pozostałych siostrzeńców Jana Wedla, kandydatów do przejęcia kierownictwa fabryki, młodych braci Whiteheadów. Choć żaden z nich w końcu nie złączył swojego życia ze słodką fabryką w Warszawie, wszyscy zachowali się bohatersko, walcząc w szeregach armii polskiej lub w innych formacjach na różnych frontach.
Franciszek, najstarszy syn Eleonory i Charlesa (ur. w 1907 r.), wybrany przez Jana Wedla na swego następcę, absolwent Oxfordu, walczył najpierw we Francji, następnie służył w dywizji pancernej gen. Maczka, a po wojnie osiadł na stałe w Anglii.
Drugi syn Whiteheadów, Jerzy (George), ur. w 1908 r., być może najwybitniejszy z rodzeństwa, podobnie jak starszy brat, absolwent Oxfordu, służył w latach 1940-1943 w 308. Krakowskim Dywizjonie Myśliwskim, był spadochroniarzem we Francji, a także doradcą oddziałów Maquis (francuski ruch oporu). Mianowany majorem RAF-u, odznaczony wysokimi orderami, zmarł w 1986 r. w Anglii. Jego prochy zostały przewiezione do Polski i spoczywają w grobie rodzinnym na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie.
Trzeci z braci, Ryszard - ten, który miał prowadzić dla Wedla farmę mleczną, po wybuchu wojny znalazł się w Anglii i jako żołnierz 8. Armii Brytyjskiej zginął w 1943 r. w Tunezji.
Alfred, urodzony w 1912 r. w Markach, absolwent warszawskiej SGH, porucznik rezerwy Szkoły Podchorążych w Grudziądzu, w kampanii wrześniowej był żołnierzem Mazowieckiej Brygady Kawalerii Pancernej, następnie walczył we Francji, wreszcie, jako Cichociemny znalazł się w maju 1944 roku w okupowanej Polsce. W latach 1944-48 więziony w ZSRR, po zwolnieniu z niewoli wyjechał do Wielkiej Brytanii. W 1980 r. wrócił do Polski i w 4 lata później zmarł w Zakopanem.
Kolejny brat, Karol, ur. w 1913 r. w Markach, absolwent Szkoły Handlowej w Grenoble, wziął udział w kampanii wrześniowej w Armii „Łódź”, następnie był żołnierzem AK i walczył w Powstaniu Warszawskim. W jego domu ukrywali się cichociemni. W PRL podejrzany o szpiegostwo, skazany na 4 lata więzienia, pracował jako górnik w kopalni.
Szósty i najmłodszy z braci, Jan Whitehead, choć urodzony w Anglii, związał swój los z Polską. Był po wojnie przez pewien czas robotnikiem w zakładach Wedla. Szykanowany, zrezygnował z pracy. Jedyna w gronie młodych Whiteheadów kobieta, urodzona w Anglii Małgorzata Whitehead, również pozostała w Polsce i wyszła za mąż za pianistę i krytyka muzycznego, profesora konserwatorium warszawskiego, dyrektora muzycznego Polskiego Radia, Romana Jasińskiego.
Jak z tych krótkich biogramów wynika, poczucie przynależności polskiej i bohaterska postawa młodego pokolenia czekoladowej dynastii w czasie wojny nie została doceniona przez komunistyczne władze i nie pomogła rodzinie po wojnie. Jan Wedel musiał sam stawić czoła nowym czasom.
W nowej rzeczywistości
Powstanie Warszawskie zastało Jana Wedla z całą rodziną na Szpitalnej. Odcięty od swojej ukochanej fabryki, służył pomocą powstańcom swoim majątkiem i zapasami zgromadzonymi w sklepie. Po przejściu przez obóz w Pruszkowie, natychmiast wrócił na Zamoyskiego. Fabryka była zrujnowana, częściowo zburzona i rozszabrowana. Opuszczając Warszawę, Niemcy wywieźli z niej część wyposażenia, większość silników i maszyn oraz 100 tys. kg wyrobów. Mimo to podjął decyzję o rozruchu i odbudowie zakładów. Z wielkim trudem wraz z załogą uruchamiał kolejne urządzenia i podejmował produkcję. Zdecydował się także zalegalizować swój długoletni związek z Michaliną Czernecką, dla której wybudował w 1928 r. w Konstancinie willę, zwaną „Dworkiem w lesie”. Ślub odbył się 27 stycznia 1945 roku w rzymskokatolickim kościele na Kamionku. Państwo młodzi (71 i 60 lat) zamieszkali w domu należącym do fabryki, przy ul. Zamoyskiego 26.
Radość z zakończenia wojny, uruchomienia produkcji i rozpoczęcia nowego etapu życia nie trwała jednak długo. Wprawdzie na początku 1945 roku Jan Wedel został zatrudniony we własnej fabryce na stanowisku doradcy fachowego, jednak już pod koniec tego roku usunięto go z pracy i na zawsze zakazano wstępu do fabryki. Pozbawiony został także „służbowego” mieszkania w wybudowanej przez jego ojca kamienicy. W 1948 roku fabrykę upaństwowiono, a w 1950 r. nadano jej nową nazwę: „Zakłady Przemysłu Cukierniczego im. 22 Lipca”. Szybko dopisano jednak na jej wyrobach „dawniej E. Wedel”, bo Zachód nie chciał kupować słodyczy nieznanej marki.
Jan Wedel już nigdy nie przekroczył progu swojej fabryki. Zmarł nie zostawiając potomków 31 marca 1960 roku i pochowany został na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie. Odprowadzały go tłumy przyjaciół, dawnych pracowników i nieznanych mu osobiście warszawiaków, pragnących w ten sposób złożyć hołd wybitnemu przedsiębiorcy i wspaniałemu człowiekowi.
Historia rodziny Wedlów to historia firmy, która w 1989 powróciła do dawnej nazwy „E. Wedel”, i mimo że w 1991 r. została sprzedana koncernowi PepsiCo, następnie Cadbury, a obecnie należy do japońskiej grupy Lotte, pozostanie najstarszą polską firmą produkującą słodycze i wyroby czekoladowe.
Joanna Kiwilszo