Powstanie Warszawskie na Pradze rozpoczęło się dokładnie o godzinie „W”. Na ul. Białołęckiej przy Zespole Szkół na ul. Bartniczej zbudowano barykadę i żołnierze AK zgrupowania „Dąb”, VI Obwód – 2 Rejon Praga przystąpili do walki z Niemcami. Był to główny punkt oporu na Bródnie. Zadaniem VI Obwodu AK było opanowanie dzielnicy i utrzymanie tras komunikacyjnych oraz nawiązanie kontaktu z armią sowiecką.
Przy niewystarczającym uzbrojeniu i braku łączności z lewobrzeżną Warszawą, po kilku dniach walk, 5 sierpnia 1944 roku, dowódca VI Obwodu ppłk. Antoni Żurowski zarządza zaprzestanie walk, ukrycie broni i przejście do konspiracji.
Okres spokoju nie trwał długo. W dniu 26 sierpnia 1944 roku niemieckie oddziały blokują całą dzielnicę. Z rozwieszonych na murach niemieckich powiadomień mieszkańcy Bródna, Targówka i Białołęki dowiadują się, że wszyscy mężczyźni w wieku od 17 do 55 lat mają się stawić w określonym miejscu. Za nie wykonanie polecenia groziła kara śmierci przez rozstrzelanie. Zebranych przy ulicy Modlińskiej kilkuset mężczyzn z Bródna, Białołęki i Targówka pod eskortą Niemcy kierują do gmachu szkoły podstawowej przy ulicy Skaryszewskiej przy dworcu kolejowym Warszawa Wschodnia. Za kolumną mężczyzn, prowadzonych pod eskortą, szły zrozpaczone rodziny zatrzymanych. Odprowadzają swoich bliskich aż pod szkołę przy ulicy Skaryszewskiej. Do tego miejsca docierają ponownie przez najbliższe dwa, trzy dni matki, żony i dziewczyny zatrzymanych przynosząc żywność i pociechę. Po krótkim pobycie w budynku szkoły zamienionym na tymczasowy obóz, zatrzymani przetransportowani zostają do obozu w Pruszkowie i dalej kilkoma transportami wywiezieni w głąb III Rzeszy na roboty przymusowe.
Duża grupa kolejarzy z Bródna trafia do Essen w Zagłębiu Ruhry i zostaje zatrudniona w zakładach naprawy taboru kolejowego w dzielnicy Karternberg. Pracę zaczynają już 2 września 1944 roku, a ostatnim zarejestrowanym dniem pracy była sobota 31 marca 1945 roku. Można przypuszczać, że praca ustała lub została przerwana z powodu zbliżającego się frontu a miejsca pracy zostały zniszczone w czasie ciągłego bombardowania przez lotnictwo alianckie, które już w tym czasie panowało niepodzielnie nad okrążonym Zagłębiem Ruhry (Ruhrkessel). Prawdopodobnie po 31 marca 1945 roku nasi bliscy z Bródna przebywali na terenie obozów mieszkalnych.
Nadszedł dzień 9 kwietnia 1945 roku, tragiczny dzień dla kilkudziesięciu mieszkańców Bródna. Wydarzenia z 9 kwietnia 1945 roku można częściowo odtworzyć z niekompletnie zachowanego listu Józefa Dzierzeckiego (brata Kazimierza Soporowskiego), mieszkającego na Bródnie przy ul. Ogińskiego 42, który przebywał w tej samej grupie bródnowskich robotników przymusowych. Oto jego treść:
„Dnia 9.04.1945 r., a było to w poniedziałek, od godziny 4-tej rano pędzili nas Niemcy w pośpiechu, 3 tysiące obcokrajowców. Po przebyciu około 30 kilometrów zrobili odpoczynek w nieznanym mi mieście, tam z rąk swego brata (Kazimierza Soporowskiego) otrzymałem, jak się później okazało, ostatni raz kawałek suchego chleba jaki nam pozostał do podziału i do zjedzenia, a było tego około 15 deko. Z miasta tego ruszyliśmy w dalszym ciągu zniszczoną szosą, nagą, nie zadrzewioną. Popołudnie było słoneczne, niebo błękitne a my ze zmęczenia, gorąca i głodu szliśmy nie czwórkami a jak komu było wygodniej i lżej, całą szosą. Kobiety, dzieci i mężczyźni pomieszali się razem między wózkami i rowerami obserwowani przez cały czas przez samoloty amerykańskie. Kiedy przeszliśmy ze 20 kilometrów usłyszeliśmy alarm lecz nie przypuszczaliśmy, że będziemy zaatakowani przez samoloty amerykańskie. Naraz nie wiadomo skąd nadleciała eskadra ze 30 samolotów amerykańskich. I stało się to czegośmy cywilni ludzie na gołej szosie wcale się nie spodziewali. Śmierć zbierała darowane jej przez amerykańskich lotników za pomocą maszynowych karabinów, bomb swoje plony. Zaatakowani zostaliśmy na całej długości naszego pochodu. Rozpoczęło się piekło na ziemi. Za parę minut już było po wszystkim. Dotychczas szosa zapełniona masą żywych ludzi pokryta została rannymi i poległymi. Kto miał szczęście ujść z życiem z szosy w pole lub do małego lasku to tylko dlatego, że śmierć nie była przeznaczona tam, gdzie uważał się być bezpiecznym…”.
Wśród zabitych i rannych było dużo mieszkańców Bródna wywiezionych we wrześniu 1944 roku na roboty przymusowe do Essen. W lasku pozostał również, śmiertelnie trafiony w brzuch, Kazimierz Soporowski, żołnierz AK i Powstaniec Warszawski, mieszkaniec Bródna.
Opisane tragiczne wydarzenie miało miejsce w Essen przy Schuirweg 9 kwietnia 1945 roku.
11 kwietnia 1945 roku do Essen wkraczają oddziały amerykańskie. Zabici zostają pochowani w prowizorycznym tymczasowym, zbiorowym grobie, na polu przy Schuirweg (z relacji Jana Noińskiego, mieszkańca Bródna, teścia Kazimierza Soporowskiego, będącego naocznym świadkiem tego tragicznego w skutkach nalotu). Od 24 kwietnia na polecenie władz Armii USA rozpoczęto ekshumację tymczasowo pochowanych przy Schuirweg ciał. Następnie przewieziono ciała poległych na cmentarz Suedwestfriedhof w Essen i pochowano w kwaterze 23b.
W nalocie samolotów amerykańskich na kolumnę jeńców przy Schuirweg w dniu 9 kwietnia 1945 roku na miejscu zginęło 54 obcokrajowców a kilkuset zostało rannych. Nie wszystkim z nich udało się przeżyć. Wśród zabitych może być ponad 30 Polaków, głównie mieszkańców Bródna i Targówka.
Jest to największa jednorazowa strata w zabitych mieszkańcach Bródna w czasie trwania II Wojny Światowej.
Może jeszcze mieszkają na Bródnie rodziny, które poszukują grobów swoich bliskich, którzy nie powrócili z Essen w Niemczech, a zostali tam wywiezieni pod koniec sierpnia 1944 roku?
Bardziej szczegółową relację z tamtych tragicznych wydarzeń można znaleźć na stronie www.polskienekropolie.de /Powstanie Warszawskie/Essen.
Bogdan Soporowski