Chłodnym okiem
To, że żyjemy w globalnej wiosce coraz bardziej udowadniają mi aktualne wybory do Parlamentu Europejskiego. Jeszcze 10 lat temu, gdy traktat akcesyjny podpisywał premier Miller, mało kto z nas zdawał sobie sprawę, jak wielkie znaczenie mieć to będzie dla naszego kraju. Dziś wiele krążących w tym czasie mitów i legend zostało obalonych przez samo życie. Dziś tylko eurosceptycy spod znaku Nowej Prawicy Korwina-Mikke i Ruchu Narodowego negują wartość zawartych wtedy umów - choć skwapliwie z nich korzystają. Z mitów potwierdził się tylko jeden. Partia, która podpisuje traktat, wkrótce traci władzę. Los ten dotknął SLD. Mimo to warto było.
Dziwię się jednak, mimo iż bezpośrednich beneficjentów obecności polski w UE jest tak wielu, że wybory te nie cieszą się wielkim uznaniem wyborców. Ostatnia frekwencja wyniosła niewiele ponad 24%. Być może, podniosłaby się gdyby rozeszła się wieść o zakusach na dopłaty bezpośrednie dla rolników czy ograniczeniu środków na fundusze rozwojowe. Przyzwyczailiśmy się do nowych tras szybkiego ruchu i autostrad, dopłat do innych inwestycji samorządowych jak metro, muzea, baseny, teatry, filharmonie, nowe tramwaje, autobusy itp. Wszystko to dzięki długotrwałym negocjacjom rządu Millera i podjętym w tym czasie wyrzeczeniom, za które SLD zapłacił i płaci do dziś. Konieczność zbilansowania finansów państwa, co było warunkiem niezbędnym do zawarcia traktatu, skutkowała cofaniem przywilejów dla wielu grup społecznych i utratą zaufania.
To samo później czynił rząd Tuska, odbierając wcześniejsze emerytury, a obecnie likwidując de facto OFE. Im jest to wybaczane. PO jest dziś największym beneficjentem wejścia Polski do UE. Miliardy euro płynące do naszego kraju od lat są rozdysponowywane przez administrację premiera Tuska. Coś chyba jest nie tak. Autostrady, które miały być kończone na EURO 2012, nie są skończone do dziś. Wiele inwestycji dostaje zadyszki finansowej. Mazowsze - największe i najbogatsze województwo w Polsce - Platforma wspólnie ze swoim partnerem z PSL doprowadziła do bankructwa. Coś jest nie tak. Premier w trakcie rządów wymienił cały skład Rady Ministrów, ostatnio sięgając po kadry z Parlamentu Europejskiego. Minister Bieńkowska nie ogarnia już wszystkiego. Chyba czas na zmiany.
Obecne wybory do PE odbywają się w cieniu wydarzeń na Ukrainie. Główni gracze prężą muskuły zza murów NATO. Niby mówią to samo, ale nie tak samo. Bezpieczeństwo energetyczne Europy powinno być tak samo rozumiane w Warszawie, Berlinie jak i w Paryżu. 25 maja Parlament Europejski wybierany będzie na obszarze członkowskim wszystkich państw Unii. Mniej mnie interesuje, co mówi Kaczyński, który reprezentuje PiS, partię na rynku europejskim niszową w niszowej Grupie Konserwatystów i Reformatorów. Bardziej SLD i UP, czyli reprezentanci Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów S&D - oraz PO i PSL, czyli część Europejskiej Partii Ludowej – EPP, którzy walczą o wskazanie członków i przewodniczącego Komisji Europejskiej. Komisji, która przez kolejne pięć lat pokieruje naszą europejską wioską.
PS. 25 maja polecam uwadze listę nr 3.
Ireneusz Tondera
przewodniczący Komisji Budżetu
Rady Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl