Prosto z mostu

Pierwszy felieton na 25-lecie

Niewyraźne fotografie z lat trzydziestych, na których widać weteranów Powstania Styczniowego, zawsze wzbudzają we mnie wzruszenie. To dotknięcie nowoczesnym narzędziem techniki bohaterów znanych z obrazów i rycin – podobnym wzruszeniem przejmuje mnie zdjęcie żony Mozarta, która przeżyła go o 51 lat i dotrwała do czasów fotografii. Powstańcy styczniowi na zdjęciach znajdują się zawsze w honorowych miejscach, ktoś się im kłania lub salutuje. Wszyscy ci, którzy przetrwali dziesięciolecia represji i upokorzeń, otrzymali od państwa polskiego skromne uposażenia, czekały na nich mieszkania w Osiedlu Zasłużonych im. Aleksandry Piłsudskiej na Boernerowie. Każdym grobem powstańca opiekowała się jakaś klasa szkolna.

A my w 25 lat po odzyskaniu niepodległości mamy władze miasta, które bezdusznie naliczają opłatę w kwocie 3000 zł za grób Stanisławy Kwasowskiej. „Pani Stasia” była pielęgniarką na wojnie polsko-sowieckiej, podczas Powstania Warszawskiego służyła w sanitariacie Armii Krajowej. Słona opłata stawia pod znakiem zapytania możliwość utrzymania grobu przez społeczników. Rzecznik ratusza twierdzi, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie może podjąć innej decyzji, gdyż wiąże ją uchwała zarządu miasta sprzed 12 lat. Zauważmy jednak, że uchwałę zarządu miasta jednym podpisem może zmienić właśnie - pani prezydent...

W tym tygodniu (5 maja) zostaną sprowadzone do Polski prochy wnuka gen. Stanisława Sosabowskiego. Generał jako dowódca 21. pułku piechoty „Dzieci Warszawy” kierował w 1939 r. obroną Grochowa, a jako twórca pierwszej w historii Wojska Polskiego Brygady Spadochronowej był jednym z najwybitniejszych dowódców II wojny światowej (w filmie „O jeden most za daleko” grał go Gene Hackman). Po wojnie, do śmierci w 1967 r., pracował jako robotnik-magazynier w Londynie. Syn generała, również Stanisław, był oficerem Kedywu. Po Powstaniu Warszawskim dołączył do ojca i aż do śmierci w 2000 r. mieszkał w Anglii. Jego synowie – Maciej oraz Stanisław, który teraz zmarł – dotarli do Anglii dopiero w 1948 r. Nigdy ich nie zobaczył, gdyż w wyniku ran odniesionych podczas walk powstańczych stracił wzrok.

Porucznik Stanisław z Kedywu musiał znać pielęgniarkę Stasię, mimo iż była od niego znacznie starsza. Był z wykształcenia lekarzem, oboje pochodzili z Żoliborza i służyli w tym samym zgrupowaniu „Radosław”. Dowódcą pani Stasi w Powstaniu był ppłk Henryk Lenk, w 1939 r. szef sanitarny 8. Dywizji Piechoty, w której służył płk Stanisław - późniejszy generał.

Ot, takie splątane polskie losy. Zbyt wielu z nich III RP nie rozplątuje. Choć mogłaby.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl