Świętość i prawda tego, czego Jezus nauczał i co czynił w doczesnym życiu, osiągnęły punkt szczytowy na krzyżu. Wypowiedziane wówczas przez Jezusa słowa są jego najbardziej wzniosłym i zarazem ostatecznym orędziem dla świata. Te siedem ostatnich słów, a właściwie siedem zdań, postaramy się dzisiaj przedstawić w rozmowie z ks. dr. Pawłem Mazurkiewiczem z kościoła NMP Matki Pięknej Miłości na Tarchominie.
Które ewangelie zamieszczają opis ukrzyżowania Jezusa i czy wszystkie przytaczają słowa wypowiadane z krzyża?
O ukrzyżowaniu Pana Jezusa mówią wszystkie cztery ewangelie. Scenie ukrzyżowania poświęcają one sporo uwagi i przytaczają słowa umierającego Jezusa, z tym, że w dwóch ewangeliach: Mateusza i Marka, mowa jest tylko o jednym zdaniu, wypowiedzianym przez Jezusa. Trochę więcej na ten temat mówi św. Łukasz, natomiast Jan, jako naoczny świadek zdarzeń, przytacza najwięcej słów. To właśnie Jan był tym „umiłowanym uczniem”, który stał pod krzyżem. Znajdował się więc blisko Jezusa i mógł najwierniej odtworzyć to, co działo się na Kalwarii.
Przypomnijmy zatem okoliczności wydarzeń na Kalwarii, przybliżając czas i miejsce zdarzeń.
Jezus został przyprowadzony na miejsce ukrzyżowania, którym była Golgota ok. godziny 3, czyli według naszej rachuby czasu – ok. godziny 9. Dla Izraelitów dzień zaczynał się bowiem o godzinie 6 – to była 1 godzina dnia. Zatem 3 godzina, początek kaźni, to nasza godzina 9. Według Ewangelii od godziny 6 do godziny 9 (12-15) mrok ogarnął Ziemię, a o godzinie 9, czyli naszej 15. - Jezus umarł.
Sama nazwa „Golgota” znaczy „Miejsce czaszki” albo „czaszek”. Najprawdopodobniej było to małe wzniesienie, kształtem swym przypominające ludzką czaszkę, stąd nazwa. Kiedyś wzniesienie to musiało znajdować się poza murami miejskimi, ponieważ prawo ówczesne zabraniało dokonywania egzekucji w obrębie miasta. Skazańców wyprowadzano więc poza jego mury. Dzisiaj Golgota znajduje się wewnątrz Bazyliki Grobu Pańskiego.
Na Golgocie były już przygotowane słupy stojące pionowo, na które wciągano poprzeczną belkę. Tak więc Jezus nie szedł z całym krzyżem, jak to jest przedstawiane na obrazach, tylko z poziomą belką. Obok Jezusa, ukrzyżowano dwóch złoczyńców. Ewangelie przedstawiają Jezusa pośrodku nich, co dowodzi, że w opinii Żydów, on był największym przestępcą, i wobec tego zajmował dominujące miejsce. Dlaczego jego wina była tak ciężka? Pojawiające się w Ewangelii słowo, określające Jezusa jako winowajcę, może być rozumiane dwojako: jako przestępca pospolity, ale również może oznaczać rebelianta politycznego. I tak właśnie było.
Jezus został skazany przez Rzymian, jako ten, który wzywa do nieposłuszeństwa Cezarowi. Tylko taka kwestia interesowała Rzymian. Ich nie obchodziły interpretacje żydowskie. Powód skazania był więc niewątpliwie polityczny i jako taki został wyszczególniony na tabliczce, którą umieszczono na krzyżu: Jezus Nazarejczyk, król żydowski.
Przed ukrzyżowaniem z Jezusa zdjęto szaty (stały się one łupem rzymskich żołnierzy), pozostawiając tylko małą chustę wokół bioder, i przybito gwoździami do poziomej belki, którą wciągnięto na górę pionowego słupa. Od tej chwili, w czasie powolnej agonii, Jezus wypowiada siedem zdań.
„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,39)
- Pierwsze zdanie, które Jezus wypowiedział na krzyżu, padło już w momencie samego ukrzyżowania, czyli wtedy, kiedy Jezusa przybijano do krzyża i brzmiało tak: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Słowa te, zapisane w Ewangelii wg św. Łukasza, skierowane są do Ojca, ale Jezus wstawia się w nich za swoimi oprawcami. To, co najbardziej dziwi, to postawa pełna łagodności wobec katów, którym na ogół złorzeczono. Natomiast Jezus nie przeklina, ale się modli, kierując do Ojca prośbę o przebaczenie dla tych, którzy „nie wiedzą, co czynią”. Może tu chodzić zarówno o wykonawców wyroku, jak również o tych, którzy wydali wyrok. Powodem prośby Jezusa o wybaczenie jest to, że zarówno jedni, jak i drudzy, nie są świadomi, tego, co czynią, nie zdają sobie sprawy, że krzyżują prawdziwego Mesjasza i Syna Bożego.
Jezus nie umiera złorzecząc, grożąc Bożym Sądem, ale przebaczając i usprawiedliwiając. Zresztą, taka postawa, pełna miłosierdzia, jest obecna w całej męce Chrystusa. Kiedy weźmiemy do ręki Ewangelię wg św. Łukasza, to znajdziemy fragment mówiący o tym, że Jezus uzdrowił sługę setnika, któremu Piotr w Ogrodzie Oliwnym odciął ucho. Samemu Piotrowi, który zaparł się go trzykrotnie, również okazał miłosierdzie.
Jezus nie przebacza osobiście, ale odsyła do przebaczenia Ojca, i w ten sposób pokazuje sens ukrzyżowania. Taka postawa Jezusa, który modli się i przebacza, stała się wzorem dla pierwszych męczenników. Odnajdujemy ją przy śmierci diakona Szczepana, który powtarza dokładnie te same słowa Jezusa z krzyża, z tym, że nie zwraca się do ojca, lecz do Pana Jezusa.
A więc, w pierwszych słowach z krzyża, Jezus daje nam przykład przebaczenia i zapomnienia doznanych krzywd.
„Zaprawdę, powiadam ci, dziś ze mną będziesz w raju” (Łk 23,43)
Wraz z Jezusem ukrzyżowano dwóch łotrów, i drugie zdanie, również obecne w Ewangelii wg św. Łukasza, jest skierowane do jednego z nich. Ukrzyżowany Jezus nie tylko doznawał szyderstw ze strony tłumu, ale również ze strony łotra, który wątpi w to, czy Jezus jest Mesjaszem. Drwi: „Wybaw więc siebie i nas”. Natomiast drugi łotr, widząc postawę Jezusa, zachowuje się zupełnie inaczej. Pyta pierwszego łotra, czy nie boi się Boga, skoro stoi w obliczu śmierci, a Jezusa prosi, żeby przyjął go do swego królestwa.
„Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”.
„Zaprawdę, powiadam ci, dziś ze mną będziesz w raju” – odpowiada Jezus.
Co uderza w tych słowach? Przede wszystkim niezwykle uroczysty charakter obietnicy. Zaczyna się ona bowiem od słowa „zaprawdę”, którym Jezus rozpoczynał swoje wypowiedzi wówczas, kiedy chciał ludziom przekazać coś bardzo ważnego.
Druga sprawa, to pewność tej obietnicy. O ile w pierwszym zdaniu mieliśmy do czynienia z prośbą, o tyle tu mamy do czynienia ze stwierdzeniem. Jezus daje gwarancję wspólnoty ze sobą, i to nie kiedyś, w przyszłości, lecz teraz, dzisiaj. Temu, którego nazywamy „skruszonym łotrem” bądź „dobrym łotrem”, Pan Jezus obiecuje zbawienie zaraz po śmierci. W ten sposób zostaje nagrodzona wiara złoczyńcy.
Obietnica, którą Jezus złożył dobremu łotrowi, stała się również udziałem św. Szczepana, który w momencie kamienowania zobaczył otwarte niebo i Syna Człowieczego. Jedynym warunkiem spełnienia obietnicy wejścia do Królestwa Niebieskiego zaraz po śmierci jest wyznanie własnych win i uznanie w Jezusie Mesjasza.
„Niewiasto, oto syn twój”; „Oto matka twoja” (J 19,25-27)
- Następne, trzecie słowa Jezusa z krzyża, są zapisane w Ewangelii wg św. Jana, czyli tego, który stał pod krzyżem, i dotyczą Maryi, matki Jezusa oraz umiłowanego ucznia. Zacytujmy Pismo Święte:
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja” I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 25-27)
Dlaczego Maryja nie jest wymieniona z imienia, tylko występuje jako „niewiasta”, albo „matka”? Można to wytłumaczyć w dwojaki sposób. W interpretacji czysto naturalnej, słowa Jezusa rozumiemy jako wyraz troski Jezusa o swoją matkę, chęć zabezpieczenia jej przyszłości po jego śmierci. Jednak w znaczeniu nadprzyrodzonym, przekraczającym horyzonty doczesności, Maryja i Jan, którzy jakkolwiek są postaciami historycznymi, są również postaciami symbolicznymi. Maryja nazwana jest „niewiastą”, co wydaje się dziwnym sposobem zwracania się syna do matki, ponieważ Jezus w ten sposób nawiązuje do pierwszej kobiety (niewiasty), którą była Ewa i która po grzechu pierworodnym otrzymała zapewnienie, że jej potomstwo zniszczy kusiciela-węża.
Czyli chodzi o coś więcej niż tylko o zabezpieczenie doczesności Maryi. Chodzi o powierzenie jej nie tylko ucznia, którego Jezus miłował, ale też wszystkich uczniów, których Jezus kochał. Ten umiłowany uczeń symbolizował wszystkich tych, którzy są ludźmi wierzącymi. Można powiedzieć, że słowa skierowane do matki „Niewiasto, oto syn twój” i do ucznia „Oto matka twoja” są założeniem wspólnoty Kościoła, reprezentowanej przez tych dwoje ludzi. Te bardzo uniwersalne słowa Jezus wypowiedział w momencie ukrzyżowania.
„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mt 27,47; Mk 15,34)
Później, od godziny 6 aż do godziny 9 ciemności zakryły Ziemię. Jak mówią Ewangelie „słońce się zaćmiło, całą Ziemię spowiły ciemności”. Co to były za ciemności, które w samo południe (według miary żydowskiej godzina 6 oznaczała 12) zapanowały na Ziemi?
Nie trzeba się tu doszukiwać jakiegoś fenomenu astronomicznego, w rodzaju zaćmienia Słońca, czy też jakichś zjawisk cudownych. Najprawdopodobniej był to wiatr z pustyni, który przyniósł ze sobą tak ogromne tumany kurzu i piasku, że po prostu zrobiło się ciemno. Było też bardzo gorąco. Zjawisko to mogło przyspieszyć śmierć Jezusa.
W ciągu tych trzech godzin agonii ewangelie nie notują żadnych słów Jezusa. Dopiero pod koniec wypowiada on słowa, które notują Mateusz i Marek: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Słowa te obaj ewangeliści notują w oryginale, czyli po aramejsku, a równocześnie przekładają na język grecki, w którym napisane są ewangelie. Tekst aramejski brzmi: „Eloi, Eloi, lama sabachthani?”
To bardzo mocne słowa, które mogłyby sugerować całkowitą samotność Jezusa na krzyżu, ale trzeba wiedzieć, że Jezus nie wypowiada się „własnymi” słowami, lecz słowami Psalmu 22. Są to słowa, którymi posługiwali się Izraelici, mówiąc Bogu o swoim lęku przed śmiercią, ale również o swojej nadziei.
Psalm 22, który Jezus odmówił na krzyżu, jest modlitwą skierowaną do Boga. Jest wyrazem trwogi, a jednocześnie prośbą o to, żeby Bóg go nie opuścił. Charakterystyczne jest, że Jezus doświadcza wszystkich ludzkich uczuć w obliczu śmierci. Też boi się umierania. Może się to wydawać dziwne, ale trwoga przecież nie stoi w sprzeczności do prawdziwej wiary. Jest tu również głęboka ufność. A więc i trwoga i zaufanie mogą istnieć równocześnie.
„Pragnę” (J 19,28)
- Te słowa zapisane są w Ewangelii wg św. Jana; inni ewangeliści ich nie notują. Być może, tylko Jan i żołnierz stojący pod krzyżem je usłyszeli. Opis jest bardzo krótki. Jan mówi tak: Jezus świadom, że już się wszystko dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: „Pragnę”. Można to interpretować na czysto naturalnej płaszczyźnie, że Jezus był spragniony i prosił o picie. Zwykle podawano skazańcom żołnierski napój, czyli rozcieńczony ocet. Podobnie i w tym wypadku, gąbkę zatkniętą na tyczce, nasączoną takim właśnie napojem, podano Jezusowi.
Ale Jezusowi nie chodziło jedynie o zaspokojenie fizycznego pragnienia, tylko o wypełnienie Pisma. Nawet bowiem na krzyżu Jezus jest świadom swego posłannictwa i pragnie, aby zostało ono zrealizowane aż do końca. Daje temu wyraz w słowie „pragnę”.
Poza tym, Jezus nie tylko chce coś otrzymać, ale również coś dać. Sam prosi o coś do picia, ale tak naprawdę to on jest tym, który zaspokaja ludzkie pragnienia. Nasuwa się tu analogia do opisanej w Ewangelii wg św. Jana sceny z Samarytanką, w której Jezus prosi kobietę z Samarii o kubek wody, a w zamian ofiaruje jej wodę, po której już nie będzie odczuwała pragnienia.
„Wykonało się” (J 19,30)
W Ewangelii wg św. Jana, ostatnie słowa Jezusa z krzyża, to słowa: „Wykonało się”. Padają one w chwili, kiedy Jezus skosztował octu. Warto zwrócić uwagę, że Jezus najpierw zwracał się do wrogów, do łotra, do Matki i Jana, a dopiero na końcu myślał o sobie. Według św. Łukasza, później jeszcze zwróci się po raz ostatni do Ojca.
Mówiąc „wykonało się”, jak gdyby patrzy na całą swoją działalność na Ziemi i stwierdza, że to wszystko, co miało być jego przeznaczeniem, zostało spełnione. Po słowach „wykonało się” Jezus umarł i ta śmierć oszczędziła mu łamania nóg, co zwykle robiono, aby przyspieszyć zgon skazańca. W wypadku Jezusa, żeby upewnić się, co do jego śmierci, przebito mu bok, z którego wypłynęła krew i woda.
„Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mojego”(Łk 23,46)
Ostatnie słowa Jezusa z krzyża notuje Ewangelia wg św. Łukasza. Jest to trzecie zdanie, które przytacza Łukasz. W pierwszym Jezus przebacza swoim oprawcom, w drugim zapewnia dobrego łotra o rychłym zbawieniu, a w trzecim - powierza się Ojcu: „Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mojego”. Są to słowa Psalmu 31.
To bardzo ciekawe, że Jezus w ostatniej chwili swojego życia posługuje się psalmem 31, czyli modlitwą, którą wieczorem odmawiali wszyscy pobożni Żydzi, a której prawdopodobnie nauczyła go matka i on też odmawiał ją codziennie przez całe swoje życie. Ten fragment psalmu podsumowywał cały dzień. Odmawiając go, Jezus chce podkreślić, że tak jak jego ziemskie życie należało w całości do Ojca, tak i jego śmierć również do Ojca należy.
Tę modlitwę odmawiano przed snem, ponieważ uznawano, że sen jest namiastką śmierci, ale też, że człowiek wierzący ma nadzieję, że Bóg ze snu śmierci go zbudzi, czyli wskrzesi do życia. Stąd te ostatnie słowa można interpretować jako zapowiedź czy też nadzieję zmartwychwstania.
W ostatnich chwilach swojego życia Jezus nie myśli o sobie, bardziej troszczy się o tych, którzy pozostają na Ziemi. Właściwie w każdym zdaniu, wypowiedzianym z krzyża, Jezus pozostawia ludziom jakieś wskazówki. Czy wobec tego możemy mówić o swoistym testamencie danym ludziom z krzyża? Które z przytoczonych wypowiedzi uważane są za testament Jezusa?
Testamentem w sensie czysto formalnym są słowa Jezusa skierowane do Matki i do ucznia, stojących pod krzyżem: „Niewiasto, oto syn twój”, „Oto Matka twoja”. Symbolizują one założenie wspólnoty Kościoła. Jednak wszystkie zdania wypowiedziane przez Jezusa z krzyża możemy potraktować jako testament, ponieważ zawierają wskazówki, rady, jak się mamy zachowywać. Słowa te wyznaczają więc w pewien sposób postawę chrześcijanina i są źródłem nadziei.
Jezus przewartościował ludzkie zasady poprzez swoje doświadczenie. Pokazał, że nawet, jeśli człowiek gdzieś się w życiu pogubi, ma szansę uzyskać przebaczenie, nawet w ostatnim momencie; warunkiem jest tylko przyznanie się do winy. Jezus obiecuje, że będzie prosił o miłosierdzie dla winowajcy nawet wówczas, kiedy ten, podobnie jak łotr, nie będzie sobie z tego w pełni zdawał sprawy.
Oby te słowa wypowiedziane przez Jezusa z krzyża stały się dla nas wielkanocnym przesłaniem. Życzę czytelnikom Nowej Gazety Praskiej, aby każdy w tych słowach odnalazł coś dla siebie - coś, co mu pomoże w zachowaniu postawy chrześcijańskiej.
notowała Joanna Kiwilszo