Prosto z mostu

Yogi i długi

W klasycznym filmie animowanym „Pierwsze święta misia Yogi” nasz ulubiony miś ratuje fragment parku Jellystone przed sprzedażą pod zabudowę. Wprawdzie właścicielka nieruchomości tłumaczy, iż sentymenty w biznesie nie mają znaczenia, ale ostatecznie ulega urokowi Yogi, małego Boo Boo, psa Huckleberry, Augie i jego ojca Doggie. Mimo kiepskiej sytuacji finansowej przytulne schronisko w środku parku ocaleje.

Niestety, my nie żyjemy w świecie baśni. Finanse samorządu m.st. Warszawy nie mają zagwarantowanego happy endu. W czwartek 12 grudnia rada miasta uchwaliła budżet na 2014 rok oraz nowelizację „Wieloletniej Prognozy Finansowej” na lata 2014-2042. Nie wygląda to wesoło. W „Prognozie” jak na dłoni widać, że dotychczasowa polityka finansowa Hanny Gronkiewicz-Waltz za kilka lat doprowadzi do zablokowania rozwoju miasta. Jeżeli nic się nie zmieni, począwszy od 2015 r. ponad dwukrotnie będą musiały się zmniejszyć wydatki inwestycyjne miasta. W ostatnich latach brylowały pomiędzy 2 a 3 miliardami zł, za kilka lat spadną do poziomu 0,7-0,8 miliarda rocznie.

Samorządowi warszawskiemu pozostanie za to do spłaty ogromny, narastający z każdym dniem urzędowania Hanny Gronkiewicz-Waltz dług. Jeszcze w październiku 2012 r., w poprzedniej wersji „Prognozy”, pani prezydent przewidywała (a może raczej: obiecywała), że dług miasta planowany na koniec 2013 r. zatrzyma się na poziomie 5,77 miliarda zł. Teraz tę kwotę zwiększa do 5,89 miliarda. Ktoś powie: bagatela! Przy takim zadłużeniu 100 milionów w lewo, 100 milionów w prawo, nic nie zmienia. Zmienia, szczególnie, że to nie koniec. W roku wyborczym 2014 Platforma Obywatelska zaplanowała gigantyczny deficyt budżetowy miasta: wydatki będą wyższe od dochodów o 1,3 miliarda zł. Ta dziura zapewne po części będzie załatana środkami nie wydanymi na inwestycje w tym roku (w związku z klęską budowy metra), ale wzrośnie też zadłużenie – o kolejne 226 milionów zł, do ponad 6 miliardów w 2015 r.

Gdyby nie miś Yogi, najbardziej zadłużona część parku Jellystone przestałaby istnieć. Zasługi misia nie wynikały jednak z jakichś jego specjalnych predyspozycji, po prostu Yogi znał i kochał swój park. Mimochodem awansował dzięki temu z pomocnika kucharza, poprzez recepcjonistę i instruktora narciarskiego, na stanowisko dyrektora schroniska. Kogoś takiego brakuje Warszawie.

Życzę Państwu, byśmy w przypadających na Nowy 2014 Rok wyborach samorządowych odnaleźli swojego misia Yogi - kogoś, kto zna i kocha nasze miasto. No i żeby nie zabrał nam misiów z wybiegu przy alei Solidarności.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl