Wszystko zaczęło się jeszcze w czasie II wojny światowej. Już wtedy lekarze zwrócili szczególną uwagę na bakteriobójczą właściwość dość niezwykłej dla medycyny substancji. Okazuje się, że do ery antybiotyków i hormonów doszedł znany środek, który zabijał bakterie i odkażał rany dużo skuteczniej, niż najmocniejsze nowoczesne antybiotyki.
Nikt nie przypuszczał, że już wtedy ludzkość stała o krok od odkrycia potężnego, uniwersalnego środka przeciwrakowego. Podobnych przykładów w medycynie jest sporo. Przez tysiąclecia człowiek był bezradny wobec zatrucia jadem kurary, który paraliżował mięśnie klatki piersiowej i powodował zatrzymanie oddychania. Po takim zatruciu następowała śmierć. A teraz okazało się, że działanie kurary jest krótkotrwałe. Wystarczy wykonywać jedynie sztuczne oddychanie (około 20-30 min.), aż pacjent zacznie oddychać samodzielnie. Kolejny przykład: do czasu wynalezienia penicyliny śmierć w wyniku zapalenia płuc była zjawiskiem raczej typowym. Kolejny: śmierci matki przy porodzie często można było zapobiec za pomocą prostej manipulacji akuszerskiej. Otóż sytuacja, kiedy ratunek leży w zasięgu ręki, ale nie wiemy, co powinniśmy zrobić, nie jest, niestety, rzadkością w medycynie. Podobna sytuacja istnieje i w onkologii.
O jaki środek chodzi? Ta substancja to wszystkim dobrze znany ozon, dzięki któremu zawdzięczamy istnienie życia na Ziemi. To dzięki warstwie ozonowej zabójcze rodzaje promieniowania słonecznego nie mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi i zniszczyć na niej życia. Powstawanie w ostatnich latach dziur ozonowych powoduje zaniepokojenie naukowców i wzrost zachorowań na choroby onkologiczne na całym świecie.
Ozon szeroko stosuje się na całym świecie w leczeniu różnych infekcji, alergii, nie gojących się ran, wrzodów, zaburzeń endokrynologicznych, neurologicznych i wielu innych schorzeń. Nie wolno też zapomnieć o zastosowaniu ozonu w onkologii. A zacząć należy od profilaktyki, czyli od zapobiegania powstawania raka.
Stosując ozonoterapię przez ostatnich piętnaście lat (a przeprowadziłem w tym czasie około 20 000 zabiegów) zwróciłem uwagę na ciekawy fakt - nikt z moich pacjentów nie zachorował na raka. Przy dość wysokim odsetku chorych na choroby onkologiczne w populacji, trudno było tego nie zauważyć, a utrzymuję kontakt z dużą grupą moich byłych pacjentów. Oprócz tego, wielu pacjentów przychodzi na profilaktyczne zabiegi wspierające raz w miesiącu lub biorą cykle zabiegów raz lub dwa razy do roku. Jednak moje przypuszczenia dotyczące profilaktycznego działania ozonu przeciw nowotworom potrzebowało dodatkowych potwierdzeń. Chociaż zwykły zbieg okoliczności przy tak dużej ilości pacjentów wydawał się mało prawdopodobny. Dlatego zdecydowałem się poszerzyć zakres badań.
Zwróciłem się do lekarzy stosujących ozonoterapię, na spotkaniu naukowym we Lwowie, z pytaniem: „Czy któryś z Państwa pacjentów, po leczeniu ozonem, zachorował na raka w okresie do roku czasu po ukończeniu kuracji?”
Odpowiedzią była… cisza! Odczułem lekki chłód w plecach. Stałem na progu jednego z najważniejszych odkryć w historii medycyny. Miałem chyba w rękach klucz do uratowania życia milionów ludzi. Wiadomo, schorzenia onkologiczne zajmują drugie miejsce w liczbach zgonów tuż po schorzeniach sercowo-naczyniowych.
Zacząłem badać problem szczegółowo. Medycyna wie, że podstawą powstania tkanki rakowej jest mutacja DNA pojedynczej komórki. Jednak nauka nie odpowiada w sposób jednoznaczny, co jest powodem takiej mutacji. Są teorie, które uznają dziedziczną skłonność do nowotworów. Uważa się, że zmiany nowotworowe mogą powstać przez działanie wirusów, niektórych środków chemicznych, promieni rentgenowskich lub ultrafioletowych, a nawet wskutek substancji zaśmiecających organizm - odpadów przemiany materii. Dlatego medycyna nowoczesna uznaje, że powodem powstania raka jest wiele czynników. Uznany jest też fakt, że komórki nowotworowe powstają w każdym żywym organizmie z różną częstotliwością. Tylko w jednych przypadkach organizm sobie radzi i potrafi je zniszczyć, a w innych z pojedynczej komórki powstaje tkanka rakowa. Zaczyna się schorzenie onkologiczne. Ale dlaczego tak się dzieje? Faktem jest, że w komórkach powstają mutacje DNA.
Zwróćmy uwagę na system, o którym mało mówi się w podręcznikach medycznych, bo trudno kojarzy się on ze schematem nowoczesnej medycyny standaryzowanej. Chodzi o to, że nie da się go przypisać jedynie do układu sercowo-naczyniowego, pokarmowego czy nerwowego. Mówimy jednak o systemie, o którym prawie każdy słyszał - o systemie antyoksydantów. Dla jego wspomagania pojadamy i połykamy najróżniejsze antyoksydanty, żeby chronić się od wolnych rodników.
Ale tu powstaje problem. Otóż system antyoksydantów (naturalny system substancji, które w sposób chemiczny neutralizują wolne rodniki) jest aktywny i skutecznie działa tylko przy zachowaniu homeostazy (wewnętrznej równowagi organizmu). Taka równowaga zachowuje się najlepiej przy naturalnym dla gatunku ludzkiego trybie życia, który był właściwy dla człowieka w ciągu tysiącleci. To znaczy - wysoka aktywność fizyczna na wolnym czystym powietrzu, równowaga pracy i wypoczynku oraz życie bez stresu.
Tymczasem we współczesnej cywilizacji, kiedy komfort życia łączy się ze stresem, dominujący wpływ na stan zdrowia człowieka mają dwa czynniki. Z jednej strony - brak aktywności fizycznej i komfort cywilizowanego życia doprowadzają do tego, że człowiek przestaje ćwiczyć własne mechanizmy odpornościowe i obronne. Z drugiej strony - wysokie emocjonalne napięcie i stres powodują uczucie jeszcze większego zmęczenia niż praca fizyczna i doprowadzają obronne mechanizmy organizmu do wyczerpania. Wskutek tego mechanizmy te zanikają i przestają działać skutecznie. Stosuje się to również do systemu antyoksydantów.
Dlatego spożywanie antyoksydantów wydaje się rozwiązaniem prostym i zrozumiałym. Ale jest to podejście powierzchowne, które nie bierze pod uwagę procesów, które zachodzą w organizmie. Trwałe spożywanie antyoksydantów działa na wewnętrzny system antyoksydantów człowieka podobnie, jak podawanie insuliny działa na trzustkę. Trzustka powoli przestaje produkować insulinę własną, bo produkujące ją komórki stopniowo zanikają. Podobną sytuację mamy przy trwałym używaniu antyoksydantów. Po pewnym czasie nasz organizm już nie potrafi bronić się przed wolnymi rodnikami bez takich dodatkowych suplementów.
Natomiast krótkotrwałe przyjmowanie antyoksydantów jest korzystne. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy są potrzebne. Używanie antyoksydantów jest potrzebne przy zaostrzeniu chorób przewlekłych jak i w trakcie leczenia stanów ostrych, w okresie wyczerpania fizycznego lub długotrwałego stresu, po zatruciu lub napromieniowaniu. Jednym słowem, ich użycie jest bardzo korzystne w momencie, kiedy organizm trzeba wspomóc.
Wynik prosty – żeby organizm dobrze radził sobie z otaczającym środowiskiem dobrze by było ten system antyoksydantów wzmacniać. Tylko czy jest to możliwe?
Okazuje się, że mamy na to sposób w zasięgu ręki.
Stosowanie ozonu w dawkach medycznych nie przewyższa neutralizujących możliwości systemu antyoksydantów nawet u osłabionego pacjenta. Sekret polega na tym, że ozon jest takim samym oksydantem, jak i tlen, którym oddychamy. Inaczej mówiąc, równowaga żywego organizmu polega na zachowaniu równowagi miedzy substancjami, które mają właściwości tak oksydantów jak i antyoksydantów. Jednak ozon przez swoją bardzo wysoką aktywność chemiczną już w dawkach leczniczych powoduje szybkie pobudzenie i aktywację naszego śpiącego systemu antyoksydantów. Średnio już po czterech-pięciu zabiegach pacjenci zauważają zmiany, które świadczą o pokonaniu przez organizm negatywnych wpływów otaczających oksydantów. Znikają bóle głowy, objawy przemęczenia i zaburzenia snu, wzrasta witalność. Znikają również objawy wewnętrznego zatrucia – drażliwość, nadmierna pobudliwość, problemy ze skupieniem się.
Aktywność naszego systemu antyoksydantów wzrasta wielokrotnie, gdyż każdy następny zabieg ozonoterapii działa na nasz system ochrony od wolnych rodników podobnie jak gimnastyka działa na mięśnie i aparat ruchowo-odpornościowy. Sporo moich pacjentów, którzy ukończyli kuracje po rozwiązaniu różnych problemów zdrowotnych, nadal przychodzi raz w miesiącu na zabiegi profilaktyczne. I bardzo słusznie! To pozwala nie tylko wzmacniać organizm, ale i zapobiegać powstawaniu najróżniejszych schorzeń. Więcej: mają wspaniałą możliwość utrzymywać wysoką aktywność własnego systemu antyoksydantów i układu odpornościowego.
Dlaczego system antyoksydantów ma tak duże znaczenie? Dlaczego wolne rodniki są tak niebezpieczne?
Oprócz objawów przemęczenia i bólu głowy wolne rodniki mogą spowodować bardzo niebezpieczne zmiany na poziomie komórkowym, doprowadzając do groźnego i często śmiertelnego zachorowania na raka.
Zanim jednak człowiek zachoruje na raka, w organizmie musi zaistnieć cały łańcuszek nieszczęśliwych zdarzeń. Wiedząc, co się przy tym dzieje, możemy zrozumieć, jak możemy zadziałać w celu obrony na każdym z etapów patologicznego procesu.
Najpierw musi powstać pojedyncza komórka nowotworowa. Jest to komórka, która różni się w swojej istocie od normalnych komórek sąsiednich. Żeby podobna zmiana powstała, musi zmienić się jej kod genetyczny – kod DNA. Doprowadzają do takiej zmiany w sposób chemiczny wolne rodniki. Natomiast substancje systemu antyoksydantów potrafią natychmiast „zreperować” rozerwany odcinek DNA, nie dopuszczając do jej zmiany - mutacji. Czy znaczy to, że system antyoksydantów potrafi nie dopuścić do mutacji komórki, a tym samym zapobiec zachorowaniu na raka? Wniosek jest prosty. Od stopnia aktywności systemu antyoksydantów bezpośrednio zależy wiarogodność mutacji komórki i następnego zachorowania na raka. A przy wystarczająco wysokiej aktywności systemu antyoksydantów podobną mutację można odbierać jako zdarzenie prawie niespotykane.
Trzeba podkreślić, że już w 1997 roku założyciel polskiej ozonoterapii prof. dr hab. n. med. Zygmunt Antoszewski w swojej książce „OZONOTERAPIA i jej zastosowanie w medycynie” podkreślał znaczny wzrost aktywności enzymów systemu antyoksydantów po zastosowaniu ozonoterapii: dysmutazy ponadtlenkowej, peroksydazy glutationowej oraz peroksydazy (Cześć III. Rozdział 8. Ozonoterapia w leczeniu stwardnienia rozsianego).
Otóż ozonoterapia jest potężnym narzędziem ochrony naszego organizmu przed powstaniem komórek nowotworowych, a zatem - wysoko skuteczną profilaktyką zachorowania na raka. Niestety - jedyną taką aktywną profilaktyką, obecnie dostępną dla ludzkości.
Należy w tym kontekście powiedzieć o dobrze znanych lekarzom stanach przedrakowych, które można krótko oznaczyć jako sprzyjające powstaniu mutacji DNA. Do nich należą patologiczne stany i procesy, dla których jest właściwe zaburzenie procesów regeneracji (odnowy tkanki). To znaczy, normalna regeneracja nie jest możliwa (mechaniczną dla niej przeszkodą jest na przykład blizna) lub istnieje miejsce, gdzie aktywność dzielenia się komórek jest znacznie wyższa niż normalnie (przewlekłe zapalenia błony śluzowej, płuc, żołądka, jelit lub obciążenie stawów wskutek urazu czy przy zmianach zwyrodnieniowych). Stosowanie ozonoterapii usuwa wszystkie znane na dzień dzisiejszy stany przedrakowe: rozpuszcza blizny, likwiduje stany zapalne i goi w pierwszej kolejności tkanki najszybciej odnawialne: błonę śluzową oraz skórę. Oprócz tego dobrze potrafi regenerować chrząstkę stawową.
Bardzo istotne znaczenie, potwierdzające wysoką skuteczność ozonoterapii w likwidacji stanów przedrakowych, ma wyraźne i szybkie obniżenie markerów rakowych już po pierwszych zabiegach ozonoterapii. W osobistej praktyce klinicznej zawsze spostrzegałem potwierdzone laboratoryjnie wielokrotne obniżenie markerów rakowych. 15 moich pacjentów miało udokumentowane podwyższenie markera nowotworu prostaty - PSA. Po 10 zabiegach wykonanych w okresie od 30 do 60 dni poziom PSA zmniejszał się w zakresie od 10 do 100 razy i więcej. Nie zarejestrowałem przypadku, kiedy markery rakowe nie zareagowały na ozonoterapię. Przykładowo, pokazowym jest obniżenie PSA u pacjenta Henryka W. ur. 1944. Poziom PSA udało się obniżyć od 8,6 ng/ml do 0,029 (296 razy) po wykonaniu 10 zabiegów w ciągu miesiąca. Od momentu obniżenia markera pacjent przebywał pod moją osobistą kontrolą przez rok: poziom PSA został niezmienny. Przy tym pacjenci, którzy już mieli problem z oddawaniem moczu i wstawali w nocy z tego powodu 2-3 razy, po dwóch zabiegach nie odczuwali takiej potrzeby, a oddawanie moczu w dzień subiektywnie szybko poprawiło się.
To działanie ozonoterapii (usuwanie stanów przedrakowych) należy do pierwszej linii ozonowej obrony przeciwrakowej.
Czy można powiedzieć, że przy globalnym obowiązkowym stosowaniu ozonoterapii w celu profilaktycznym już nikt i nigdy nie zachoruje na raka? Podejrzewam, że nie. Może to wielokrotnie obniżyć możliwość zachorowania, ale mogą istnieć osobniki z krytycznie obniżoną aktywnością systemu antyoksydantów, podobnie jak osoby bez naturalnej odporności komórkowej. Mogą również istnieć ludzie z dziedzicznie zdeterminowaną skłonnością do zaburzenia działania gospodarki hormonalnej.
Trzeba powiedzieć, że tkanka rakowa powstaje z pojedynczej komórki nowotworowej tylko wtedy, kiedy nasz system immunologiczny jest osłabiony i nieaktywny (nie jest w stanie jej rozpoznać i zniszczyć). Ozonoterapia, aktywując i regulując działanie systemu limfocytów, zachowuje go w napięciu niezbędnym i wystarczającym dla pokonania pojedynczej komórki nowotworowej w przypadku, kiedy taka komórka mogłaby powstać. W związku z tym tkanka rakowa nie rozwija się.
Drugą linią obrony w przeciwrakowym działaniu ozonoterapii jest pokonanie powstałej pojedynczej komórki nowotworowej.
Zwrócimy uwagę na fakt, że obydwie linie obrony - to niezależne mechanizmy, które działają na różnych fizjologicznych poziomach. Dlatego ich ochronny efekt przeciwrakowy nie sumuje się, ale mnoży.
Oprócz tego ozonoterapia powoduje wsparcie procesów tlenowych i wypłukiwanie zakwasów, co z kolei normalizuje pH, tworząc warunki niekorzystne dla tkanki rakowej, ale korzystne dla otaczającej tkanki zdrowej. Zmniejsza się intoksykacja całego organizmu, który ma przy tym większe szanse pokonania choroby. Oprócz tego, w wyżej wymienionej pracy profesor Zygmunt Antoszewski zwraca uwagę na wzrost - w trakcie ozonoterapii - stężenia TNF (tumor necrosis factor) - czynnika martwicy nowotworu (Część I. Rozdział 2.9. Działanie mieszaniny O2 - O3 na układ immunologiczny). TNF w zdrowym organizmie nie jest wytwarzany, jednak jest obecny u pacjentów chorych na raka. Jego stężenie u takich pacjentów często okazuje się niewystarczające dla ostatecznego zwalczania nowotworu przez organizm.
Otóż, trzecią linią obrony w przeciwrakowym działaniu ozonoterapii jest pokonanie powstającej tkanki nowotworowej na początkowym etapie jej rozwoju wskutek:
1) szybkiej aktywacji do wystarczającego poziomu TNF - czynnika martwicy nowotworu;
2) tworzenia warunków niekorzystnych dla tkanki rakowej (w strefie otoczki nowotworu) i korzystnych dla otaczającej tkanki zdrowej.
3) zmniejszenia ogólnej intoksykacji organizmu.
Tu trzeba obowiązkowo powiedzieć o tym, że rozpoczęcie ozonoterapii na zaawansowanym etapie rozwoju choroby może spowodować duży wzrost TNF, który w wysokich stężeniach powoduje znaczne obciążenie układu sercowo-naczyniowego. Oprócz tego, jakiekolwiek szybkie zmiany w procesach przemiany u pacjenta chorego na raka są niekorzystne i mogą być niebezpieczne. Dlatego kurację należy zaczynać od niskich dawek ozonu, stopniowo podwyższając je, przy ścisłej kontroli stanu pacjenta.
W przypadku, kiedy nowotwór już przerósł duże naczynia w jamie brzusznej, klatce piersiowej lub mózgu ozonoterapia może spowodować obumieranie tkanki rakowej wokół tych naczyń i powstanie niebezpiecznego krwawienia. Na etapie terminalnym choroby stosowanie ozonoterapii jest dużo mniej skuteczne i bardzo niebezpieczne. Dlatego nie jest na tym etapie polecane.
W trakcie tradycyjnego leczenia nowotworów ozonoterapia pomaga w znacznym stopniu zwiększyć szansę pacjenta na wyzdrowienie, gdyż:
1. Ozonoterapia pomaga chronić tkanki zdrowe od negatywnego działania środków przeciwrakowych (chemioterapia). Chodzi tu szczególnie o ochronę komórek błony śluzowej i komórek wątroby od zabójczego działania cytostatyków. To pozwala dłużej zachować dobrą kondycję, wchłanianie substancji odżywczych i detoksykacyjną aktywność wątroby. Dzięki temu pacjent lepiej znosi chemioterapię i nie musi jej przerywać.
2. Ozonoterapia pomaga chronić komórki zdrowe przy naświetlaniu. Zmniejsza się zatrucie organizmu przez wolne rodniki.
3. Ozonoterapia przyspiesza odnowę komórek krwi. Pogorszenie jej wyników jest częstym powodem odmowy przedłużenia chemioterapii lub obniżenia jej dawek. Jednocześnie z dużą mocą, podkreślam, że w zwalczaniu tak groźnej patologii nowotworowej nie wolno rezygnować z leczenia medycyną konwencjonalną. Powinna być wykorzystana każda szansa. Dla tego połączenie chemioterapii, radioterapii (naświetlania), hormonoterapii i chirurgii razem z ozonoterapią i detoksykacją jest optymalnym i logicznym rozwiązaniem.
Andrzej Lanskoruński (lekarz, ozonoterapeuta)
Uwaga! Wszystkie prawa autorskie do artykułu są zastrzeżone.
Każda publikacja jego treści (również zamieszczenie w internecie) w całości lub częściowo bez zgody autora jest działaniem niezgodnym z prawem.
CENTRUM OZONOTERAPII ul. Grochowska 336
Zapisy: pn-pt 9.00-17.00, tel. 22 618 20 12, 726 705 200
Tekst sponsorowany