Lewa strona medalu
O referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz słychać co chwilę. I trudno się dziwić, bo przez ponad 2,5 roku samodzielnych rządów stolicą pani prezydent powodów do niezadowolenia dostarczyła wiele. Podwyżki wszelkich możliwych opłat z biletami komunikacji miejskiej na czele, likwidacja stołówek szkolnych, cięcia w komunikacji miejskiej, szukanie oszczędności w szkołach i przedszkolach kosztem dzieci - to tylko nieliczne przykłady tego, czym Gronkiewicz-Waltz naraziła się warszawiakom. Do tego dochodzą przedłużające się problemy z zamkniętym tunelem Wisłostrady, wycinka drzew w Ogrodzie Krasińskich oraz wprowadzone ostatnio nowe zasady wywozu śmieci. Nawet system rowerów Veturilo, który w zeszłym roku był sukcesem, w tym bez przerwy szwankuje, jakby na złość pani prezydent. Kolejna sprawa to nie zrealizowana sztandarowa obietnica Platformy Obywatelskiej, czyli zniesienie Janosikowego dla Warszawy oraz nierozwiązanie problemu reprywatyzacji, która skutecznie blokuje rozwój stolicy. Szwankuje nawet PR pani prezydent, z którego partia Tuska dotąd słynęła. Jaskrawym przykładem tego jest decyzja o likwidacji nocnych kursów metra. Ich utrzymanie kosztowało miasto jedynie 3,5 mln zł rocznie, co jest śmieszną kwotą w porównaniu do sum, jakie ratusz wydaje na promocję Warszawy – zresztą wyjątkowo nieudolną. Hanna Gronkiewicz-Waltz znalazła się w defensywie i jej pozycja jest dzisiaj dużo słabsza niż kiedy dwa lata temu wygrała wybory w pierwszej turze.
Tę sytuację postanowili wykorzystać ci, którzy mają z prezydent Warszawy na pieńku. Nie są to jednak niezadowoleni mieszkańcy stolicy, ale dzielnicowi politycy i samorządowcy, którzy z Hanną Gronkiewicz-Waltz wojują od początku kadencji. Ponieważ nie mają swojej reprezentacji w Radzie Miasta - gdzie są tylko PO, PiS i SLD - uznali, że próba odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz to doskonały sposób, aby w polityce ogólnomiejskiej zaistnieć. Żeby referendum się jednak odbyło, trzeba zebrać ponad 140 tys. ważnych podpisów warszawiaków. Oczywiście, niezadowolonych mieszkańców jest dużo więcej, ale najpierw trzeba do nich wszystkich dotrzeć, a następnie przekonać, że przeprowadzenie kosztownego referendum na rok przed wyborami ma sens. I przede wszystkim, że będzie skuteczne, czyli Hannę Gronkiewicz-Waltz usunie się ze stanowiska i nie zastąpi mianowanym przez Tuska komisarzem, czyli kolejnym politykiem Platformy Obywatelskiej. Bo w ten sposób mieszkańcom Warszawy na pewno się nie ulży.
Sebastian Wierzbicki
wiceprzewodniczący
Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl