Prosto z mostu
Każdy, kto chce zorganizować zbiórkę pieniędzy na szczytny cel, zderza się ze zdumiewającym faktem, iż, po pierwsze, w Polsce nie może tego zrobić byle kto, po drugie, ten, kto może, i tak musi uzyskać urzędową zgodę, po trzecie wreszcie, ten stan rzeczy wynika z ustawy sprzed niemal osiemdziesięciu lat. Ustawa nie pozwala zbierać pieniędzy osobom fizycznym, a wydanie zgody obwarowuje rozmaitymi warunkami.
Z natury rzeczy, akt prawny z 1933 r. nie przewidywał zbiórek internetowych. W rozporządzeniu wydanym w 2003 r. na podstawie ustawy nadal ich nie było, choć internet miał się już wtedy w Polsce całkiem dobrze: serwery www działały od dziesięciu, a portal allegro od czterech lat. Na zbiórkę internetową wciąż nie trzeba więc było uzyskiwać zgody.
Nawiasem mówiąc, treść rozporządzenia z 2003 r. dość wyraźnie pokazuje, co władza sądzi o obywatelach. Sądzi otóż, że jesteśmy złodziejami, których trzeba na każdym kroku pilnować. Ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik polecał w rozporządzeniu na przykład między innymi, by otwarcie każdej puszki z pieniędzmi po zbiórce odbywało się w obecności co najmniej dwóch osób, nie licząc osoby zbierającej datki, a z wydarzenia tego został spisany protokół, przechowywany na potrzeby kontrolujących urzędników przez dwa lata.
Niedostatkom prawa o zbiórkach publicznych chce zaradzić nowy minister administracji (i cyfryzacji) Michał Boni. Nie, nie poprzez usunięcie absurdalnie szczegółowych przepisów. Minister Boni postanowił dopisać do ustawy z 1933 r. zbiórki pieniężne dokonywane poprzez internet. Zgoda prezydenta miasta bądź ministra ma być potrzebna również na nie. Dla tysięcy portali zajmujących się pomocą bliźnim albo upowszechnianiem kultury oznacza to katastrofę. Takich przepisów nie ma chyba nawet Korea.
Partie bez słowa „obywatelska” w nazwie oraz organizacje pozarządowe zaczęły protestować, proponując rozmaite poprawki do ustawy. A to rozszerzenie grona podmiotów, które mogą dokonywać zbiórek, a to zastąpienie wymogu uzyskania zgody obowiązkiem zgłoszenia zamiaru zbiórki do urzędu. Nikt się nie przełamał mentalnie, by zaproponować po prostu uchylenie ustawy z 1933 r., co automatycznie unieważniłoby również rozporządzenie z 2003 r.
Dlaczego bowiem jakiś urzędnik ma w ogóle wydawać zgodę na to, by jeden obywatel przekazywał swoje pieniądze innemu obywatelowi? Obowiązki podatkowe wobec państwa można zabezpieczyć w prosty sposób: wpisując w deklaracje podatkowe dochody uzyskane ze zbiórki publicznej oraz wydatki na deklarowane podczas zbiórki cele. Od pieniędzy po opodatkowaniu - państwu wara!
Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl