Śmierć Jezusa - ludzkie wybory czy Boży plan?

Problem odpowiedzialności za śmierć Jezusa od wieków nurtował teologów, twórców i zwykłych chrześcijan. Kogo należy najbardziej winić: Judasza, Kajfasza czy Piłata? Czy swoimi decyzjami wpłynęli na losy świata, czy byli tylko wykonawcami Bożego planu, dzięki któremu zostały odkupione nasze grzechy? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w rozmowie z ks. dr Pawłem Mazurkiewiczem z kościoła Najświętszej Maryi Panny Matki Pięknej Miłości w Tarchominie.

Aby odpowiedzieć na pytanie, kto ponosi największą odpowiedzialność za ukrzyżowanie Jezusa, zastanówmy się, kto był najbardziej zainteresowany tym, żeby Jezus zniknął ze sceny wydarzeń?

Przyjęło się uważać, że tą postacią najbardziej negatywną, której najbardziej zależało na śmierci Jezusa jest Judasz – zdrajca, który za 30 srebrników wydał swojego Mistrza starszyźnie żydowskiej. Tymczasem, jeśli zagłębimy się w ewangelię, to dojdziemy do przekonania, że - co prawda - Judasz mógł mieć motyw i rzeczywiście odegrał swoją rolę, ale nie była to rola centralna. On był tylko narzędziem w rękach bardziej znaczących osób.

Znacznie większy powód do wyeliminowania Jezusa miał ten, kto sprawował urząd arcykapłana, a w tamtym czasie był to Kajfasz. Arcykapłan nie miał jednak władzy, aby doprowadzić do skazania Jezusa. Taką władzę posiadał człowiek, który z ramienia Rzymu był prefektem Judei, czyli Poncjusz Piłat. W rozważaniach nad odpowiedzialnością za śmierć Jezusa nie możemy pominąć też jego samego. Oczywiście, mówimy o jego odpowiedzialności w tym sensie, że on wiedział, jaki los go czeka, wiedział, do czego doprowadzą jego wystąpienia, które sam inicjował. Był świadomy swojego końca i ku temu końcowi zmierzał, przekonany o swoim przeznaczeniu.

- Zacznijmy więc od pierwszej postaci, czyli od sprawującego urząd najwyższego kapłana, Kajfasza. Kim był i jak daleko sięgały jego kompetencje?

- Był najwyższym kapłanem bardzo długo – aż 18 lat – od 18 do 36 r. n. e. Ten długi czas sprawowania przez niego urzędu pozwala zauważyć, że cieszył się poparciem kolejnych prefektów rzymskich, a co za tym idzie, musiał być zręcznym graczem politycznym. Jako najwyższy kapłan, dla Żydów był reprezentantem władzy religijnej, ale w oczach Rzymian pełnił rolę polityczną, tzn. miał dbać o to, aby Żydzi nie buntowali się przeciw Rzymowi z powodów religijnych.
Miał najwyższą władzę religijną, bowiem stał na czele Sanhedrynu – Wysokiej Rady złożonej z faryzeuszy, saduceuszy i uczonych w piśmie. W jej gestii leżało orzekanie o najważniejszych sprawach religijnych, również o tym, czy ktoś popełnił bluźnierstwo. Jak wiadomo, taki zarzut postawiono Jezusowi z Nazaretu.

Dlaczego Kajfasz mógł być zainteresowany śmiercią Jezusa?

Jak już powiedzieliśmy, musiał dbać o spokój w swoim narodzie, czyli nie mógł dopuścić do sytuacji, kiedy ktoś, w sposób świadomy lub nie, burzy zastany porządek, dąży do wywołania jakichś zmian czy niepokojów na tle religijnym.

Mógł też obawiać się Jezusa z czysto ludzkiego powodu. W ciągu 18 lat sprawowania urzędu arcykapłana zgromadził dosyć spory majątek. Współczesne znaleziska archeologiczne wykazały, że mieszkał w luksusowym, ozdobionym mozaikami domu w najbogatszej dzielnicy Jerozolimy. Przypuszcza się, że ogromne dochody czerpał z pobierania pieniędzy za obmycia rytualne. Żydzi, którzy uczestniczyli w ważnych świętach, a przybywali do świątyni z zewnątrz, obowiązkowo musieli dokonać rytualnych obmyć, a one były płatne. Jezus, który sprzeciwiał się jakimkolwiek formom odpłatności za praktyki religijne - swego czasu powywracał przecież stoły bankierom i przepędził kupców ze świątyni - mógł stanowić zagrożenie dla dochodów arcykapłana. Tak więc Kajfasz mógł mieć powód do usunięcia Jezusa, natomiast nie miał realnej władzy, aby to uczynić.

Skoro nie miał realnej władzy, to dlaczego sprawował sądy? Jak dalece Rzymianie pozwalali na działalność Sanhedrynu i jak wyglądał proces Jezusa z Nazaretu?

Sanhedryn był organizacją religijną, więc Rzymianie się w jego prace nie mieszali. Dał temu zresztą wyraz Poncjusz Piłat, kiedy przedstawiciele Sanhedrynu przyszli do niego z żydowskim więźniem. Nie chciał wchodzić w kompetencje religijnych władz żydowskich i nakazał, aby osądzili go sami. Nie wiedział, że sąd został już dokonany.

Sanhedryn to było ciało, które mogło orzekać między innymi w sprawach o bluźnierstwo, które było karane śmiercią. Wydaje się, lecz co do tego głosy nie są zgodne, że w czasach Jezusa Sanhedryn mógł za takie przestępstwo wydać wyrok śmierci, jednak zatwierdzenie i wykonanie wyroku należało do Rzymian.
Tak naprawdę były więc dwa procesy Jezusa: proces typowo religijny przed Kajfaszem, w którym postawiono Jezusowi zarzut bluźnierstwa i drugi proces, przed prokuratorem rzymskim.


W ten sposób doszliśmy do kolejnej osoby, którą obarcza się odpowiedzialnością za śmierć Jezusa. Kim był Poncjusz Piłat?

Wiemy o nim sporo, i to nie tylko ze źródeł kanonicznych, jakimi są dla nas ewangelie, ale również z innych źródeł historycznych, z których najważniejsze to pisma Filona z Aleksandrii i pisma historyka żydowskiego Józefa Flawiusza. Imię Piłata pojawia się też u rzymskiego historyka Tacyta. Poncjusz Piłat był rzymskim prefektem Judei w latach 26-36 n. e., a więc w czasach, w których działali publicznie Jan Chrzciciel i Jezus z Nazaretu i który zatwierdził wyrok śmierci wydany na Jezusa przez Sanhedryn.

W źródłach żydowskich Piłat przedstawiony jest w sposób bardzo negatywny, jako człowiek obojętny na uczucia religijne Żydów, zbyt pochopny w używaniu siły w tłumieniu wszelkich przejawów nieposłuszeństwa. Oskarżano go także o brak kompetencji i korupcję. Ale to jest opinia tylko jednej strony. Skoro rządził Judeą wyjątkowo długo, bo  aż 10 lat, można mniemać, że władze rzymskie były z niego zadowolone. Miał siedzibę w Cezarei Nadmorskiej. Do Jerozolimy przybywał na święto Paschy, kiedy istniało realne niebezpieczeństwo zamieszek. Aby temu przeciwdziałać, Piłat dysponował siłą 6 tys. legionistów.

Józef Flawiusz pisze, że kiedy po raz pierwszy Piłat sprowadził wojska rzymskie z Cezarei do Jerozolimy, dopuścił się bezprecedensowej obrazy uczuć miejscowej ludności, ponieważ pozwolił na to, by żołnierze wnieśli do świętego miasta sztandary z wizerunkiem cesarza, co dla Żydów było bałwochwalstwem. W wyniku protestów musiał się z tego wycofać.

Filon z Aleksandrii natomiast opowiada o incydencie, kiedy wysłane do Rzymu listy protestacyjne Żydów spowodowały interwencję samego cesarza, który rozkazał Piłatowi usunięcie złotych tarcz z imieniem cesarza, umieszczonych w jego rezydencji w Jerozolimie. Podobne incydenty nie zawsze jednak rozwiązywane były bez rozlewu krwi. Józef Flawiusz pisze o protestach, które wybuchły, kiedy Piłat zarekwirował pieniądze świątyni na budowę wodociągu w Jerozolimie. Wielu Żydów zostało wówczas zabitych albo rannych.

Jak widać, Piłat stał na straży spokoju w prowincji, ale równocześnie nie mógł zadrażniać sytuacji. Żydzi mieli bardzo dobre relacje z cesarzem, wobec czego, aby zachować swoje stanowisko musiał lawirować, pilnować, aby nie było na niego zbyt wielu skarg. Bał się, że może zostać usunięty, jak prefekt sąsiedniej prowincji, którego mieszkańcy oskarżyli, że występuje przeciw cesarzowi. Tak mogłoby się stać, gdyby przeciwstawił się Żydom i nie skazał Jezusa.

Jaki był udział Piłata w procesie i skazaniu Jezusa? Czy z punktu widzenia prawa rzymskiego mógł wydać inny wyrok?

To są właściwie dwie kwestie: możliwość wydania innego wyroku i konieczność skazania w przypadku takich oskarżeń, jakie zostały postawione Jezusowi. Sanhedryn oskarżył Jezusa przed Piłatem o namawianie do niepłacenia podatków, wzniecanie niepokojów publicznych i trzeci zarzut - najważniejszy, na którym później skoncentruje się Piłat w trakcie przesłuchania - przywłaszczanie sobie tytułu królewskiego. Wszystkie te trzy oskarżenia wypełniały znamiona przestępstwa obrazy majestatu. Za cesarza Tyberiusza za obrazę majestatu skazywano na śmierć.

Piłat właściwie nie chciał skazać Jezusa. Kiedy dowiedział się, że Jezus jest Galilejczykiem, odesłał go do Heroda, który w tym czasie był w Jerozolimie, a kiedy Jezus powrócił do niego, poddał go tylko karze chłosty. Powiedział przedstawicielom Sanhedrynu, że nie znajduje w Jezusie żadnej winy. Próbował skorzystać z prawa uwalniania na święto Paschy jednego z więźniów.

Więc dlaczego tego nie zrobił? Ze strachu?

Tak, Piłat skazał Jezusa pod wpływem podburzonego przez członków Sanhedrynu tłumu, domagającego się uwolnienia Barabasza, a ukrzyżowania Jezusa. Teoretycznie mógł się postawić, zastosować tylko jakąś małą karę i w ten sposób Jezusa uratować. Ale Żydzi zastosowali wobec niego szantaż polityczny, czyli zagrozili doniesieniem cesarzowi o nielojalności, na podstawie następującego wywodu: ten, kto przyjmuje, że Jezus jest królem żydowskim, a Żydzi  nie mają innego króla, jak tylko cesarza, przestaje być przyjacielem cesarza. Groziła za to śmierć.

Podstawową zasadą rzymskiego prawa było, że nie wolno skazać niewinnego. Piłat tę zasadę złamał. A więc jego indywidualna wina nie ulega wątpliwości. Nie usprawiedliwia jej strach. Tchórzostwo też jest winą.

Co stało się z Piłatem po procesie?

W 36. roku został odwołany do Rzymu wskutek masakry Samarytan na górze Garizim. Jego dalsze losy nie są znane. Według pism apokryficznych, tradycji i legend, późniejsze życie Piłata było pełne nieszczęść. Jedne pisma mówią, że spędził resztę życia na wygnaniu, inne - że popełnił samobójstwo w Rzymie za czasów Kaliguli. Ciało jego złe duchy wyrzucić miały kolejno z Tybru i Rodanu, aż wreszcie spoczęło na dnie jeziora w masywie górskim Mont Pilate w środkowej Szwajcarii. Postać Piłata intrygowała wielu pisarzy i malarzy. Michał Bułhakow przedstawił go w jednym z wątków powieści „Mistrz i Małgorzata”. Widzimy go także w opowiadaniu Anatola France’a „Prokurator Judei”.

Spróbujmy podsumować nasze rozważania: czy możemy odpowiedzieć na pytanie, kto ponosi odpowiedzialność za śmierć Jezusa?

Piłat miał władzę, ale nie miał powodu skazać Jezusa, Kajfasz miał powód, ale nie miał władzy, stąd obaj są odpowiedzialni tylko połowicznie. Tym, który jest za tę śmierć odpowiedzialny, jest przede wszystkim sam Pan Jezus. Nie trzeba tej śmierci rozumieć jako tragicznego splotu wydarzeń. Warto przytoczyć opinię współczesnego pisarza Petera Seewalda, zamieszczoną w książce „Jezus Chrystus, biografia”: Jezus nie poniósł klęski, jego męka to nie upadek, lecz sposób rozwiązania, odkupienia.

Zrobił wszystko, aby wykonać zamierzony projekt po swojej myśli. Cały jego plan zorientowany został na święto Paschy w roku 30. Jego działania były celowe, prowokowały. Głośne wskrzeszenie Łazarza, wjazd na oślęciu do Jerozolimy spowodowały entuzjazm ludu, ale i zszokowały faryzeuszy i wręcz prosiły się o jakąś kontrakcję.

W tym, co się później stało, w procesie i ukrzyżowaniu w tajemniczy sposób przeplata się boży plan i poszczególne ludzkie wybory. I o ile dwaj z trzech bohaterów dramatu zniknęli zupełnie ze sceny, bowiem Kajfasz przestał być arcykapłanem, a Piłat został odwołany do Rzymu, a koniec jego życia jest nieznany, o tyle trzeci z bohaterów, ten, który został skazany na śmierć, po trzech dniach powrócił do życia i jest Panem Historii.

Zakończmy rozważania życzeniami świątecznymi:
Życzę Czytelnikom Nowej Gazety Praskiej, żeby potrafili widzieć wydarzenia historyczne nie tylko z czysto ludzkiej perspektywy, ale też w sposób głębszy, nadprzyrodzony, mając świadomość działania Boga w historii, i tego, że nawet ze zła, jakim ewidentnie było skazanie na śmierć Jezusa, potrafi wyprowadzić dobro i przez śmierć przywrócić życie.

Rozmawiała Joanna Kiwilszo