Północnopraskie sesje - XXXV
20 lutego przyniósł, jak to często na Pradze bywa przy dużej publiczności, dwie sesje rady dzielnicy. Pierwsza była praktycznie dogrywką XXXV sesji, gdzie rada nie potrafiła wydać z siebie werdyktu między innymi w sprawach korekty budżetu, głosowanie 10 do 10 spowodowało, że projekt zarządu wtedy nie uzyskał akceptacji radnych. Wówczas również rada, mimo dwukrotnego głosowania, nie wyraziła opinii co do skargi na zarząd. Nie zdołała bowiem zdobyć większości ani wersja o uznaniu skargi za zasadną, ani o jej nieuznaniu.
XXXVI sesja przyniosła w tych sprawach rozstrzygnięcia. Werdykt był iście salomonowy. Rada podjęła uchwałę zgodnie z wnioskiem zarządu o korekcie budżetu, uznała jednocześnie skargę na zarząd mieszkańca, któremu odmówiono wykupu lokalu z 90% zniżką za …. zasadną. Jednak najbardziej istotnym był punkt dotyczący zaopiniowania informacji o wykonaniu budżetu za rok 2012. Po przedstawieniu podstawowych danych przez przedstawicielkę zarządu o parametrach wykonania budżetu i informacji radnego Tondery o pozytywnym jego zaopiniowaniu projektu uchwały przez komisję budżetu …. zapanowała cisza. Z powodu braku chęci do dyskusji przewodnicząca rady zarządziła głosowanie. Uchwałę poparli radni PO i SLD przeciw byli radni PiS i PWS. W ten sposób XXXVI sesja praktycznie dobiegła końca.
Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że budżet, którego plan wynosił 273 013 870 złotych został wykonany w 99,11%. Radni i zgromadzeni mieszkańcy kamienic przy Targowej oczekiwali raczej na XXXVII nadzwyczajną sesję, dotyczącą zgodnie z ideą wnioskodawców z PiS i PWS „zagrożeń dla budynków znajdujących się wzdłuż budowanej II linii metra oraz dla życia, zdrowia i mienia mieszkańców tych budynków”. Oczekiwano przybycia co najmniej wiceprezydenta miasta. Przybyli przedstawiciele inwestora i wykonawców. Trzygodzinna debata miała charakter merytoryczny, pojawiały się miejscami (co na praskich sesjach jest zwyczajem) wątki polityczne. Mieszkańcy Targowej 15, 63, 84, a przede wszystkim Targowej 70 szczególnie poturbowani w trakcie prowadzonych prac domagali się deklaracji, że to już koniec dewastowania ich mienia, a wszystkie dotychczasowe uszkodzenia zostaną usunięte. Wykonawcy i inwestor bardziej śliscy niż piskorz starali się unikać jednoznacznych deklaracji, nie odżegnując się jednak od odpowiedzialności. Racje mieszkańców wydają się bezsporne, będą musieli je jednak w indywidualnych wypadkach dobrze udokumentować.
Swoje pięć minut mieli także radni - inicjatorzy sesji. Najpierw padł pomysł, aby miasto wykupiło wszystkie uszkodzone lokale i po ich wyremontowaniu „sprzedało z zyskiem”, a na końcu liderzy PiS Paweł Lisiecki i PWS Jacek Wachowicz wyszli z projektem uchwały, by w ogóle budowę metra do czasu zabezpieczenia zagrożonych nieruchomości wstrzymać. Na pytanie jednego z mieszkańców, kto za to zapłaci, odpowiedzią była tylko cisza. W radzie nie jest tajemnicą, ze obaj panowie na Pradze nie mieszkają, radny Lisiecki zamieszkuje na Gocławiu, a radny Wachowicz na Targówku, czego nie omieszkał przypomnieć im lider SLD na Pradze Ireneusz Tondera, zarzucając obu panom, że po raz kolejny próbują wykorzystywać problemy Pragi i prażan do celów politycznych. Rada projektu uchwały w sprawie wstrzymania budowy metra nie głosowała, bowiem jeden z inicjatorów nadzwyczajnej sesji Robert Kazanecki (PiS) wyszedł sobie wcześniej z sesji, a jego zgoda na wprowadzenie nowego projektu uchwały do porządku obrad rady była niezbędna. To zakończyło debatę, nie kończy jednak w radzie sprawy budowy metra na Pradze, która zgodnie z deklaracjami radnych wszystkich opcji ma być monitorowana na komisji infrastruktury rady.
DCH