Minęło już nieco czasu od momentu kiedy Adam Grzegrzółka, nowy burmistrz Białołęki objął swój urząd, więc bez obaw pytamy, które z białołęckich problemów udało się okiełznać.
- Myślę, że po tych dwóch miesiącach mam już całkiem dobre rozpoznanie bieżących spraw i nieźle się orientuję w zagadnieniach dotyczących dzielnicy. Z wiceburmistrzami i naczelnikami wydziałów wyznaczyliśmy wspólnie priorytety na ten rok. Rozpoczęliśmy bardzo wiele inwestycji; nie zawsze one są proste w realizacji, bowiem wciąż mamy do czynienia z wyborem różnych rozwiązań i wariantów, ze zmianami harmonogramów prac, często ze względu na konieczność oszczędzania. Nie poddajemy się – budujemy w tej chwili kilkanaście ulic, budujemy trzy szkoły, których terminy oddania przypadają na rok 2014, tak więc dynamika jest spora, jak na Białołękę przystało.
Bardzo istotne rzeczy dzieją się w kwestii polityki mieszkaniowej. Oddajemy niebawem do użytkowania budynek komunalny przy Marywilskiej 44c i właśnie podejmowaliśmy decyzje, co do sposobu jego zasiedlania. Jeśli chodzi o rozdysponowanie lokali, to zamierzamy rozwiązać przy tej okazji parę problemów mieszkaniowych, które narosły w ciągu minionych lat. Zamierzamy przydzielać lokale przede wszystkim tym osobom, które zamieszkują w budynkach zagrożonych; niekoniecznie tym, które mają najdłuższy staż oczekiwania na mieszkanie. Wyszliśmy z założenia, że najważniejsze jest bezpieczeństwo i jeśli ktoś np. mieszka w domu zagrożonym katastrofą budowlaną, ma bezwzględne pierwszeństwo. Przy tej okazji wspomnę o takiej na poły żartobliwej, na poły groteskowej sprawie. Otóż nie możemy przydzielić lokalu osobie, która ma najdłuższy staż oczekiwania – od 2003 roku. Dlaczego nie możemy? Nie dlatego, że nie chcemy, próbowaliśmy kilka razy, bez skutku. Ilekroć już jesteśmy gotowi i mamy konkretne wskazanie lokalizacyjne, znajduje się ktoś inny, kto oferuje tej osobie miejsce pobytu – a to areszt śledczy, a to więzienie. Niekoniecznie więc jest tak, że ta najdłużej oczekująca na mieszkanie osoba jest najbardziej potrzebującą. Jednym słowem – każdy człowiek to jakaś konkretna historia. Oczywiście, z zasady jest tak, że realizowanie przydziałów lokali odbywa się wedle kolejności oczekiwania.
Wspomniałem o trzech budujących się szkołach, które zostaną oddane w 2014, ale jak wiadomo szkół w Białołęce jest wciąż zbyt mało. Już myślimy o kolejnych inwestycjach oświatowych na lata 2015-2017. Będą to trzy szkoły podstawowe i jedno gimnazjum. Widzimy taką możliwość w sensie organizacyjnym, ale musimy zawalczyć o pieniądze na te placówki, a to już zależy od budżetu miasta. Mamy kryzys, więc wszystko odbywa się pod znakiem daleko idących oszczędności. W przyszłym tygodniu wybieramy się do Pani Prezydent Warszawy i będziemy rozmawiać. Co z tego wyniknie? Opowiem przy okazji naszego następnego spotkania. A tak na koniec chciałbym powiedzieć, że zaczynam się już czuć w Białołęce jak u siebie w domu.
Notowała Elżbieta Gutowska