Rada wielu
W ostatnich wyborach samorządowych największa partia opozycyjna (PiS) nie była w stanie wystawić swojego kandydata na prezydenta stolicy. W końcu poparła kandydata niezależnego, Czesława Bieleckiego. Postać zacną i ciekawą, ale nijak nie nadającą się do startu w wyborach. Skończyło się wynikiem Bieleckiego niższym niż PiS i wygraną Hanny Gronkiewicz-Waltz w pierwszej turze.
Skąd ta krótka ławka? Perfekcyjny mechanizm negatywnej selekcji. Pisowiec ma zawdzięczać elekcję łasce prezesa, a nie woli wyborców. Być może, na wyborczą walkę z obecną prezydent miasta odważy się wyrazisty i z pewnością ideowy polityk, szef warszawskiego PiS, Mariusz Kamiński. Decyzja o starcie w wyborach na prezydenta miasta byłaby aktem odpowiedzialności politycznej i odwagi. Mogłaby też uratować wizerunek PiS jako partii nie liczącej się w dążeniu do realnej władzy. Jednak wyrazistość Kamińskiego skazuje go na wynik w granicach maksymalnie 15-20%.
Podobny problem ma SLD. W Warszawie teoretycznie mógłby stanąć w wyborcze szranki Ryszard Kalisz. Topniejącego elektoratu lewicowego raczej nie przekonałby swoim złotym jaguarem i kawiorowym stylem, ale zagłosowałaby na niego część elektoratu PO.
Czy więc Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie rządzić trzecią kadencję? Czy naprawdę nie ma z kim przegrać?
Uważam, że mieszkańcy Warszawy są zmęczeni upolitycznieniem samorządu. Jak wszyscy Polacy, mają też dość podziału kraju pomiędzy PiS a PO z przybudówkami. Stwarza to szansę, żeby prezydentem stolicy został samorządowiec. Dobrze oceniany polityk lokalny. Kompetentny w swojej dziedzinie, a nie dyletant ograny w telewizyjnym okienku.
Maciej Maciejowski
radny Rady Warszawy
Praska Wspólnota Samorządowa
(Warszawska Wspólnota Samorządowa)