Obiektywny POradnik

Nasze strefy korzyści

Nareszcie, zaczęło się. Po 5 latach oczekiwania i żmudnych przygotowań rozległ się na Stadionie Narodowym dźwięk gwizdka oznajmiający rozpoczęcie turnieju EURO 2012. Właśnie teraz, kilka dni po starcie mistrzostw Europy w piłce nożnej, należałoby pokusić się o podsumowanie i ocenę okresu przygotowawczego ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy, a także tego, co już za nami, jeśli chodzi o sam turniej. Przygotowania Polski do EURO to realizacja ponad 200 inwestycji za ponad 100 mld zł. Kluczowe inwestycje dla organizacji turnieju, czyli tak niezbędne lotniska, stadiony, autostrady, drogi ekspresowe - to ponad 80 proc. tego budżetu. EURO niebawem się skończy, a obiekty te u nas zostaną i będą służyć długie lata. Wreszcie z podniesioną głową i bez wstydu możemy przyjąć zagranicznych gości. Znakomita sieć lotnisk, piękne dworce, autostrada A2 jako okno na świat – tego nam nikt nie zabierze. Gdyby nie EURO, o takim przyspieszeniu inwestycyjnym nie byłoby mowy. Jeśli słyszę od wszechobecnych malkontentów, że nic na EURO nie skorzystamy, a zyski zgarnie UEFA, to mam w gotowości szereg gołym okiem widocznych argumentów na obalenie tej tezy i nie waham się ich używać. Przygotowania do mistrzostw miały także wymiar ekonomiczny. Spirala inwestycji nakręcała przez ostatnie lata naszą gospodarkę. Polski PKB rósł najszybciej w Europie, uniknęliśmy recesji. Do sukcesu inwestycyjnego dodać trzeba sukces wizerunkowy Polski. Gościnność to nasza piękna narodowa cecha. W światowej klasy ośrodkach przyjęliśmy zdecydowaną większość uczestniczących drużyn. Treningi oglądają tysiące widzów, co jest niespotykane w innych krajach.

Jeśli chodzi o Warszawę, rządowe i samorządowe inwestycje wyniosły około 18 mld zł. Poza Stadionem Narodowym, uważanym za jeden z najładniejszych na świecie, możemy się cieszyć z wyremontowanych dworców kolejowych. Centralny i Wschodni całkowicie zmieniły swoje oblicza. Nie odstraszają już brudem i przykrymi zapachami stałych lokatorów czy budek z zapiekankami. Stacja Warszawa-Stadion to wręcz architektoniczna i technologiczna perła na szlaku PKP. Nie można pominąć niedawno uruchomionego połączenia kolejowego z lotniskiem Chopina. Nowoczesne, kosmicznie wyglądające  elfy, czyli bydgoskiej produkcji pociągi Szybkiej Kolei Miejskiej zanurzając się w długim tunelu, dowożą podróżnych z Legionowa i Sulejówka na lotnisko. Przy okazji można sobie regulować zegarki korzystając z rozkładu jazdy SKM. Także lotnisko w Modlinie zaczyna już działać.  Oczywiste jest, że nie ze wszystkim zdążyliśmy. Wciąż czekamy na rewitalizację kamienic na Pradze, na domknięcie obwodnicy śródmiejskiej, przedłużenie Trasy Świętokrzyskiej. Wszystkich zaległości z ponad 50 lat nie sposób nadrobić w kilka lat. Jednak za 1,5 roku, jeśli nie będzie komplikacji, ukończony zostanie centralny odcinek II linii metra i odblokowane będą arterie komunikacyjne. Warszawa stanie się dobrze powiązaną ze światem metropolią. Miastem z najwyższej półki, prawdziwie europejskiej klasy ośrodkiem i wizytówką naszego pięknego kraju.

Nie od dziś wiadomo, że krytykować jest łatwo, a zrealizować znacznie trudniej. Jeśli krytykujemy, róbmy to konstruktywnie, a nie dla samej idei. Hasłem przewodnim EURO 2012, widocznym na rękawach koszulek piłkarzy jest słowo „Respect”, czyli SZACUNEK. Dobrze byłoby, gdyby to wezwanie do postawy fair play przeniosło się również do naszej lokalnej, warszawskiej polityki. Do relacji między władzą a opozycją, a także, a może przede wszystkim, do relacji wewnątrz własnych środowisk. A więc szanujmy się wzajemnie, bo zgoda buduje, a Polska jest najważniejsza.

Paweł Tyburc (PO)
przewodniczący Rady Dzielnicy
Białołęka m.st. Warszawy
pawel.tyburc@wp.pl