Lewa strona medalu
Udało się udaremnić plany Zarządu Transportu Miejskiego, który w ramach oszczędności postanowił zlikwidować nocne kursy metra w weekendy. Wprawdzie problem w niewielkim stopniu dotyczy mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy, bo - póki co - podziemna kolejka u nas nie jeździ, ale myślę, że warto o tym napisać. Chociażby dlatego, że to jeden z niewielu przypadków, gdy ratusz wycofuje się chyłkiem ze swoich nietrafionych decyzji pod naciskiem opozycji, a przede wszystkim mieszkańców stolicy. Pierwszy raz sytuacja ta miała miejsce, gdy głosami radnych PO Hanna Gronkiewicz-Waltz przeforsowała dwa lata temu podwyżkę opłat za przedszkola. Była ona na tyle drastyczna, że wzbudziła liczne protesty społeczne, których przestraszył się przed wyborami Donald Tusk i panią prezydent skarcił. Korzystając z tego złożyliśmy natychmiast, jako SLD, projekt uchwały obniżającej podwyżkę, i wprawdzie z perturbacjami, ale do zmniejszenia opłat ostatecznie doszło.
Tym razem urzędnicy pani prezydent ogłosili likwidację nocnych kursów metra, wykorzystując świąteczno-noworoczną przerwę pomiędzy sesjami Rady Miasta. Liczyli, że przez ten czas temat przycichnie i na sesji nie będzie już budził kontrowersji. Nic z tego. Przeciwko decyzji Zarządu Transportu Miejskiego zaprotestowali radni SLD, PiS, komitety lokalne, ale przede wszystkim mieszkańcy, którzy natychmiast ruszyli z akcją protestacyjną w internecie. Konsekwencji tego przestraszyli się radni PO z dzielnic, których mieszkańcy z nocnego metra korzystają i na posiedzeniu Klubu Radnych Platformy odbyła się naprawdę burzliwa dyskusja. Nie dziwne zresztą, bo rajcy z partii Tuska znów postawieni zostali w idiotycznej sytuacji, dowiadując się po raz kolejny z mediów o pomysłach, które każe im się bezwzględnie popierać. I to coraz częściej wbrew swoim własnym wyborcom, którzy do tej pory na Platformę prawie że z automatu głosowali.
Hanna Gronkiewicz-Waltz jak niepyszna wycofuje się ze swej decyzji. Szkoda, że w ogóle wpadła na pomysł, żeby robić takie zamieszanie o 3 miliony złotych, bo tyle kosztuje rocznie kursowanie metra nocą. To niewiele więcej niż tegoroczna zabawa sylwestrowa. Szkoda też, że dopiero pod wpływem ogromnego sprzeciwu mieszkańców i medialnej awantury, radni PO zmienili zdanie. Jeszcze miesiąc temu za oszczędnościami w komunikacji miejskiej jako jedyni głosowali, a dzisiaj udają, że to oni metro nocą uratowali. Na szczęście, ludzie wiedzą swoje.
Sebastian Wierzbicki
wiceprzewodniczący
Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl