Ulice Pragi i Targówka
Praska ulica Floriańska nie jest ani tak długa ani tak znana jak jej krakowska imienniczka. W porównaniu z innymi ulicami Pragi nie należy do najstarszych pośród nich, ani do najgęściej zabudowanych. Wartością Floriańskiej jest to, że przetrwały do dziś wszystkie jej przedwojenne budynki oraz stare latarnie i bruk uliczny co nawet na prawym brzegu Wisły należy do rzadkości.
Początki dziejów ulicy Floriańskiej wiążą się z faktem oddania do użytku mostu Aleksandrowskiego ( zwanego mostem Kierbedzia ) w 1864 roku. Wtedy to postanowiono zrealizować po praskiej stronie rzeki dojazd do niego wraz z wytyczeniem kolistego placu i rozchodzącymi się od niego promieniście ulicami. Projekt ten opierał się na modnych ówczas francuskich wzorcach projektowania nowych arterii miejskich. Kolisty plac nosi dziś imię Weteranów 1863 roku. Nowy plac i nowe ulice, położone pomiędzy mostem, a pobliskim Dworcem Petersburskim, sprzyjały rozwojowi tej części Pragi.
Jedną z tych nowych ulic była dzisiejsza Floriańska. Jednakże obecna nazwa obowiązuje od roku 1916 gdy Warszawę opuściły już wojska rosyjskie wraz z carską administracją. Do tego czasu nosiła miano ulicy Konstantynowskiej. Nazwa ta, jak i podobne do niej Aleksandrowska, czy Michałowska, odnosiła się do imienia, któregoś z członków rodziny carskiej. Był to jeden z przejawów rusyfikacji warszawskich ulic w trudnym dla Polaków czasie po powstaniu styczniowym. Nowa nazwa, nadana po 1916, jak łatwo się domyślić odnosi się do patrona dzisiejszej praskiej katedry ( historię kościoła Św. Floriana była prezentowana na łamach naszej gazety w ubiegłym roku ). Najstarszym świeckim budynkiem przy Floriańskiej, usytuowanym u jej zbiegu z ul. Jagiellońską, jest znany wśród mieszkańców Pragi Dom Weteranów powstania Styczniowego 1863 r. Wzniesiony na początku naszego stulecia miał służyć jako schronisko dla wdów po rosyjskich weteranach wojskowych, a domem dla powstańców stał się w 1924 roku. Życie i postacie "praskich" weteranów zasługują na osobny artykuł, warto jednak choć przypomnieć charakterystyczne granatowe mundury, które wyróżniały ich w krajobrazie przedwojennej Pragi. W domu znajdowało się 20 miejsc dla byłych powstańców, jednakże z biegiem lat i wymieraniem staruszków przybywało miejsc pustych. Dom Weteranów nigdy nie odznaczał się bogatą dekoracją elewacji choć i tak została ona zubożona po ostatniej wojnie. Elementem wyróżniającym budynek była kopuła wieńcząca ryzalit u zbiegu obu skrzydeł domu. Niestety, także i ona została zniszczona w czasie wojny lub późniejszego remontu i nie przywrócona podczas generalnego remontu tej części budynku w 1997 roku.
Za Domem Weteranów, wzdłuż ulicy Floriańskiej ciągnie się stary ceglany mur stanowiący dziś jedyną pamiątkę po zabudowaniach Towarzystwa Kuchni Ruchomych, których główna część znajdowała się od strony ulicy Jagiellońskiej. Rodzaj dobroczynnej działalności Towarzystwa najlepiej charakteryzuje sama jego nazwa.
Najbardziej okazałym domem przy Floriańskiej jest kamienica pod numerem 8, którą "Atlas dawnej architektury Warszawy" J. Zielińskiego określa jako kamienicę Franciszka Brzozowskiego wzniesioną tuż przed wybuchem I wojny światowej, bo w latach 1911-12. Wyniosła, pięciopiętrowa kamienica, dodatkowo nakryta mansardowym dachem mieszczącym jeszcze jedną kondygnację, na skutek braku powojennych remontów ( rzecz na Pradze normalna) zaczeła popadać w ruinę. Skuto dekorację fasady, a pierwotną mansardę strawił przed kilkunastoma latami pożar. Dodatkowo przez wiele lat forsowano z różnym natężeniem projekt przeprowadzenia tędy nowej, równoległej do ówczesnej al. Świerczewskiego ( dziś Solidarności ) arterii komunikacyjnej. Pomijając sprawę zasadności jej budowy akurat tutaj trzeba stwierdzić, że jej projekt blokował jakikolwiek remont kamienicy Brzozowskiego. Dopiero w latach 1995-96 dom gruntownie odnowiono przywracając mu mansardowy dach. Wewnątrz powstał cały szereg luksusowych mieszkań dla nowych lokatorów, ale nie obyło się bez pewnych perturbacji ze starymi, którzy poczuli się oszukanymi. Nie będę zagłębiał się w ten problem, zatrzymam się na samej kamienicy. Podczas jej renowacji zachowano m. in. stare elementy przejazdu bramnego jak żeliwne kule ( tzw. odboje ) przy wjeździe i wyjeździe do niego, czy dekoracyjne konsolki łączące jego ściany ze stropem, przywrócono zerwane niegdyś balkony. Dom można dziś stawiać za przykład kulturalnego i pełnego szacunku dla przeszłości powiązania nowoczesności z fragmentem starej Pragi.Niestety, udało mi się przed rokiem usłyszeć z ust praskiego urzędnika samorządowego, że taniej było by kamienicę wyburzyć. Pozostaje mieć tylko płonną nadzieję, że dożyjemy takich czasów gdy "prascy" urzędnicy będą wykazywać się szerszym, niewymuszonym okolicznościami zrozumieniem dla dziedzictwa warszawskiej Pragi, a spychacz i kilof nie staną się dla niej jedyną alternatywą.
Pozostałe obiekty na Floriańskiej to powstały w latach 30-tych, solidny gmach dawnego Wydziału Wojskowego Zarządu Miasta pod nr. 10. Również w okresie międzywojnia zbudowano dom parafialny pod nr. 3, który po utworzeniu przed paroma laty diecezji warszawsko-praskiej awansował na siedzibę jej biskupa. Ostatnim domem jaki nam pozostał jest kamienica pod nr. 12 wzniesiona na krótko przed I wojną. Podczas ostatniej wojny uległa ona uszkodzeniu, a powojenna odbudowa zatarła jej cechy stylowe. Dlatego na pierwszy rzut oka może przypominać gomułkowską "plombę".
Oprócz wszystkich domów, na Floriańskiej świetnie zachował się bruk uliczny i to różne jego rodzaje, obok dużej, granitowej kostki jest i kostka bazaltowa - czarna i mała. Są też przedwojenne warszawskie latarnie tzw. "pastorałki", stawiane na ulicach od 1908 roku. Od kilku miesięcy trwa ich renowacja przy czym prawdopodobnie orginalne latarnie są zastępowane replikami. Czy jest to prawdą nie udało mi się niestety ustalić. Na koniec warto wspomnieć o niezwykłej nobilitacji jaka czeka Floriańską już niebawem. W czerwcu nawiedzi stojącą przy niej praską katedrę papież Jan Paweł II.
Michał Pilich