Chłodnym okiem

Pani Prezydent się obraziła?

Politycy to jednak zwykli ludzie i tak samo jak zwykli ludzie mają swoje dobre i złe dni. Politycy tak samo, jak zwykli zjadacze chleba, mają czasami fochy i w tym stanie podejmują często mało racjonalne decyzje. Doskonałym przykładem na udowodnienie tej tezy jest sytuacja z naszego praskiego podwórka.

14 listopada północnopraska rada przyjęła „rezygnację” z funkcji zastępcy burmistrza dzielnicy Katarzyny Łęgiewicz. Pani burmistrz, zanim zaszczyciła swoją obecnością Pragę Północ, była wicedyrektorem Wydziału Zasobów Lokalowych Urzędu m.st. Warszawy. Przychodząc na Pragę kreowała się na merytorycznego urzędnika, który swoją karierę zawdzięcza własnym umiejętnościom, a nie koneksjom i układom politycznym. Podkreślała, że mimo iż pracę w ratuszu rozpoczęła za czasów prezydenta Kaczyńskiego, to jest ceniona przez obecną Panią Prezydent. Oczywiście, nie chwaliła się, że z ramienia PO ubiegała się w ostatnich wyborach o mandat radnego województwa w okręgu podwarszawskim (lista nr 7 pozycja 14 – 1183 głosy). Pani Prezydent wydawała się patronować pani burmistrz i ciepło wyrażała się o jej burmistrzowaniu, dlatego też zapewne z dużą niechęcią przyjmowała docierające do niej skargi i pretensje mieszkańców na Panią burmistrz. Ciekawe, czy wiedziała o tym, co ogłosił mój sąsiad ze strony, Maciej Maciejowski, w poprzednim swoim felietonie, iż pani Łęgiewicz jest członkiem rodziny posła PiS. Ścierały się tu zapewne przeciwstawne opcje i proces decyzyjny w sprawie przyszłości na Pradze Pani Łęgiewicz wydłużał się w nieskończoność. Napływały sprzeczne sygnały o jej odejściu i przeniesieniu do dzielnicy Wola, o czym nawet donosiły media. Przez dłuższy czas nie działo się nic, czyli klasyczna prokrastynacja (chorobliwe niepodejmowanie decyzji) w wykonaniu PO.

Przesilenie nastąpiło na listopadowej sesji. Liczyłem i liczę nadal, że sytuacja na Pradze szybko wróci do normy. To, co się w chwili obecnej dzieje, nie wróży jednak dobrze. Pani Prezydent chyba bardzo źle przyjęła zmianę na Pradze; wydaje się, że była jej przeciwna i chyba się obraziła. Świadczą o tym podjęte przez nią działania. Jak wieść głosi, następnego dnia rano odebrała burmistrzowi Zalewskiemu wszystkie uprawnienia kadrowe i od tego dnia nawet po zwykły urlop urzędnicy z Pragi jeżdżą na Plac Bankowy. Po co? Dlaczego? Burmistrz Zalewski jest przecież z PO - czyżby jakieś walki wewnątrzfrakcyjne? To jeszcze nie dramat. Gorzej, że do tej pory nowo wybrana zastępca burmistrza Edyta Federowicz po tym, jak w ramach zarządu otrzymała kompetencje, nie otrzymała od Pani Prezydent ani angażu, ani żadnych pełnomocnictw. O nagłej kontroli w wydziale zasobów lokalowych urzędu dzielnicy już nie wspomnę.

Sytuacja staje sie powoli kuriozalna i coraz bardziej niebezpieczna w końcówce roku budżetowego. Pojawiają się pytania, czy zarząd w nowym składzie istnieje i może podejmować wszystkie uchwały, w tym także majątkowe. Jaka jest sytuacja prawna Pani Federowicz, dotychczasowej dyrektor DBFO? Kto po jej wyborze kieruje jednostką itp. Potrzebne są pilne decyzje ratusza, stabilizujące sytuację na Pradze, a nie bujające rozkołysaną łodzią, bowiem w takiej sytuacji o dalsze wypadki nietrudno. W polityce nie ma co się obrażać, należy kierować się rozumnym racjonalizmem.

Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej

i.tondera@upcpoczta.pl