tym razem temat wykładu w ramach Praskiego Otwartego Samozwańczego Uniwersytetu Latającego wykraczał poza terytorium Pragi, dotyczył spraw uniwersalnych – metod społecznego nacisku w kwestiach rewitalizacji miejskich przestrzeni publicznych. Witold Weszczak, członek nieformalnej Grupy M20, przedstawił dzieje pomysłu rewitalizacji przestrzeni Placu Małachowskiego.
Kto miał do czynienia z miejskimi urzędnikami, ten wie, że zainteresowanie decydentów potrzebą rewitalizacji miejskiej przestrzeni nie jest sprawą prostą. Nie wystarczy przesłanie pisma przez grupę entuzjastów, by wdrożono odpowiednie procedury.
Nieformalna Grupa M20 zawiązała się właśnie po wcześniejszych nieudanych próbach podjęcia współpracy z urzędnikami, np. w zakresie rewitalizacji ulicy Marszałkowskiej. Postawiła na konstruktywność, niestosowanie protestów, ale także na unikanie kontaktu z urzędnikami. Zamiast wywierać na nich bezpośrednią presję, starają się tworzyć nacisk oddolny, włączając w projekt okoliczne podmioty, zawiązując małe koalicje, interesując sprawą media. W przypadku Placu Małachowskiego wydaje się, że ta strategia po raz pierwszy ma szansę powodzenia.
Choć społecznie nie opracowano szczegółowej koncepcji rewitalizacji Placu Małachowskiego, wiadomo, że powinien on całkowicie się zmienić. Obecnie jest to miejsce całkowicie pozbawione funkcji. O tym, że jest placem, świadczy tylko nazwa. Nie inaczej było w przypadku Pl. Wileńskiego. Nazwa ta zaczęła powszechnie funkcjonować praktycznie dopiero wraz z projektem metra, budząc niedowierzające uśmiechy wielu prażan, którzy, jako żywo, placu nie potrafili tu dostrzec.
Grupa M20 rozpoczęła od maila do sąsiadującej z Placem Małachowskiego Zachęty. Zainteresowała ideą Muzeum Etnograficzne oraz nowego właściciela kamienicy heurichowskiej oraz parafię ewangelicką. Co można zrobić? Przede wszystkim pokazać inspiracje z innych miejsc w Polsce i na świecie, gdzie mierzono się z podobnymi problemami. Wiadomo dzięki temu, że taka przestrzeń publiczna musi mieć zarówno gospodarza, jak i program działania. Przy Placu Małachowskiego takim naturalnym gospodarzem powinna być Zachęta, która już organizowała w tej przestrzeni plenerową galerię sztuki. Zrewitalizowanym Placem Wolności w Poznaniu zarządza tamtejsza Estrada, proponując mieszkańcom liczne wystawy i koncerty.
Życie musi wrócić nie tylko na sam plac, ale również do okolicznych budynków. Inwestorowi kamienicy heurichowskiej także zależy na przemianie placu. Dominujący tam obecnie ruch przelotowy zabija handel, a na piętro odrestaurowanej kamienicy mają powrócić sklepy. Całemu budynkowi deweloper chce przywrócić dawny wygląd. Wówczas była to luksusowa kamienica czynszowa z wielkomiejskimi witrynami w przyziemiu. Po wojnie gmach przystosowano do potrzeb Poczty Polskiej, zabudowując charakterystyczne witryny. Często jako ciekawostkę podaje się fakt, że powojenni projektanci socrealistycznego osiedla MDM wzorowali się właśnie na tej kamienicy.
Pomysł zmiany oblicza Placu Małachowskiego zaprezentowano w Zachęcie podczas Nocy Muzeów, a przygotowane w tej sprawie ankiety wypełniło tysiąc osób. Dzięki ruchowi, jaki w sprawie powstał, projektem zainteresowała się także dzielnica. Jest w tej sprawie deklaracja burmistrza Śródmieścia. Być może na projekt zagospodarowania Placu Małachowskiego zostanie rozpisany konkurs. Z punktu widzenia strony społecznej ważne jest, aby przed ewentualnym przystąpieniem do niego określono istotne warunki, jakie musi spełniać plac po rewitalizacji. W pierwszej kolejności trzeba będzie wyeliminować stamtąd tranzytowy ruch samochodów i zmniejszyć ilość pasów ruchu. Wstępnie szacuje się, że koszty rewitalizacji placu to ok. 1 milion zł. Czy metoda działań oddolnych i budowania dobrej atmosfery wokół społecznych pomysłów rewitalizacji miasta rzeczywiście się sprawdzi, okaże się niebawem.
Kr.