Lewa strona medalu
Dwa tygodnie temu pisałem w felietonie o festiwalu błędów i wpadek, jakie zaliczyła ostatnio ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz. Mowa była między innymi o kolejnej katastrofie przy budowie metra, utracie środków unijnych na walkę z korkami i awantury o siedzibę Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Oczywiście, błędów nie popełnia tylko ten, który nic nie robi, więc daleki jestem od retoryki PiS-u, który przy każdej wpadce od razu żąda czyichś głów. Tym sposobem w ciągu ostatnich kilku lat w Warszawie już dawno zostałyby ścięte wszystkie. Niemniej jednak pełna informacja i wytłumaczenie mieszkańcom i radnym jak psu kość się należą, mimo że Platforma Obywatelska ma w tej sprawie najwyraźniej inne zdanie. Choć od wszystkich opisanych przeze mnie wydarzeń upłynęło co najmniej kilka tygodni, to póki co opozycja cały czas nie doczekała się na sesji Rady Miasta informacji prezydenta na ten temat.
Na szczęście, ma się to wreszcie zmienić. Na wniosek Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w porządku obrad najbliższej sesji rady znajdą się aż trzy informacje prezydenta w sprawie problemów w Warszawie. Chcemy usłyszeć o funkcjonowaniu systemu zarządzania ruchem w Warszawie, który miał rozładować korki w mieście. Wysłuchamy informacji o stanie budynków komunalnych na Pradze i będziemy rozmawiać na temat sposobu pozyskania pieniędzy na ich wyremontowanie. Chcemy też, aby pani prezydent przedstawiła informację na temat możliwości wprowadzenia w Warszawie budżetu partycypacyjnego, czyli takiego, w którym każdy mieszkaniec miasta decyduje o tym, w jaki sposób wydawać część pieniędzy z kasy miejskiej.
To ostatnie jest niezmiernie ważne, zwłaszcza w kontekście dyskusji nad budżetem Warszawy na 2013 rok, która odbędzie się w połowie grudnia. A zapowiada się ona gorąca, bo ekipie Hanny Gronkiewicz-Waltz brakuje pieniędzy na wszystko: nowe inwestycje, remonty, pomoc społeczną i edukację - w tym nawet na pensje dla nauczycieli. SLD zapowiada, że do projektu budżetu zgłosi szereg poprawek i wniosków, między innymi o finansowaniu z budżetu miasta in vitro. Skoro stać na to Częstochowę, to dlaczego nie można by tego zrobić w stolicy Polski, zwłaszcza, że są to koszty niezauważalne w skali całego miasta? Szerzej o naszych propozycjach do budżetu napiszę już wkrótce.
Na koniec, dla oderwania, coś lekkiego. Otóż zaproponowałem ostatnio, żeby w drugiej linii metra komunikaty zapowiadała kobieta. Miałoby to przede wszystkim walor praktyczny, ponieważ pozwoliłoby każdemu - nawet cudzoziemcom i osobom niewidomym – na rozróżnienie od siebie obu linii, a co za tym idzie - ułatwiło orientację w topografii naszego miasta. Byłby to też ukłon w kierunku pań – mieszkanek stolicy i symbol tego, że ich obecność w życiu miasta jest niezmiernie ważna. Wydawało się, że żaden problem i żadna kontrowersja. Tymczasem podpisania się pod projektem stanowiska Rady Miasta w tej sprawie odmówiło Prawo i Sprawiedliwość. Zastanawiam się, czy w partii Kaczyńskiego nie lubią pań, czy po prostu nie wierzą, że w końcu powstanie druga linia metra. Zapytam ich radnych na sesji :)
Sebastian Wierzbicki
wiceprzewodniczący Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl