Praskie Stowarzyszenie Mieszkańców „Michałów” po wyczerpaniu drogi formalnej, wystąpiło do radnych Rady Warszawy z apelem o zmianę planów Trasy Świętokrzyskiej i dostosowanie ich do specyfiki ogólnomiejskiej zabudowy, jaką charakteryzuje się stara Praga.
Apel przeszedł bez echa wśród adresatów, wzbudził jednak emocje mieszkańców ościennych dzielnic i miejscowości, widzących w Trasie Świętokrzyskiej szansę na szybsze dostanie się do centrum. Protest obrasta w nieporozumienia i niezdrowe emocje, tym bardziej warto wyjaśnić, że nie chodzi w nim o partykularne interesy, ale o najwyraźniej odmienną od prezentowanej przez miejskich drogowców wizję miasta.
Praskie Stowarzyszenie Mieszkańców „Michałów” uważa, że dla Pragi kluczowe znaczenie ma obwodnica i na nią w pierwszej kolejności należy przeznaczyć fundusze miejskie. Nie występuje też przeciwko budowie ulicy łączącej Most Świętokrzyski z Targówkiem, ale sprzeciwia się realizacji projektu przyjętego przez władze miasta w postaci trasy wydzielonej ekranami akustycznymi o parametrach autostrady. Ma ona pochłonąć część ważnego dla mieszkańców parku i terenu młyna Michla (przez co staje się on mniej atrakcyjny dla potencjalnych inwestorów), dzieląc dzielnicę trudnymi do pokonania barierami. Będzie też praktycznie nieużyteczna dla mieszkańców Szmulowizny i Michałowa, bowiem większość zbiegających się z trasą ulic lokalnych projektanci chcą zaślepić.
Sygnatariusze protestu postulują szereg zmian w projekcie, jak ograniczenie ilości pasów ruchu do jednego w każdym kierunku i zwężenie ich szerokości do 3 m, a więc stworzenie w obrębie śródmieścia funkcjonalnego spokojnej ulicy, a nie trasy, prowadzącej głównie lokalny ruch, nie stanowiącej bariery dla pieszych. Tymczasem projekt zakłada szerokość trasy dochodzącą nawet do 60 metrów i znaczące utrudnienia w jej pokonywaniu.
Autorzy apelu argumentują swoje wnioski współczesnymi trendami projektowania miast. Trasa w środku miasta powinna uwzględniać priorytet dla pieszych i rowerzystów i być wykorzystywana głównie przez komunikację miejską, z ograniczeniami dla samochodów indywidualnych. Choć podobne podejście da się bez problemu dostrzec w oficjalnych miejskich dokumentach strategicznych, to próżno go szukać w projektach inwestycyjnych, przewidzianych do realizacji. Mimo podkreślanej preferencji dla komunikacji publicznej, miasto odstąpiło od realizacji linii tramwajowej wzdłuż projektowanej trasy, mającej biec przez Targówek Fabryczny do Ząbek, mimo ważnej decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. Jest więc oczywiste, że budowa Trasy Świętokrzyskiej będzie w efekcie służyć głównie samochodom indywidualnym, ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami dla dzielnicy i jej mieszkańców.
Być może, kontrowersje związane z projektem Trasy Świętokrzyskiej byłyby mniejsze, gdyby Pragę traktowano jako dzielnicę śródmiejską. Tymczasem świadomość ewidentnej śródmiejskości Pragi Północ przebija się dopiero do świadomości warszawiaków, którzy znacznie łatwiej akceptują koncepcję zagospodarowania ulicy Świętokrzyskiej, zakładającą jej zwężenie do jednego pasa ruchu w każdym kierunku, niż budowę jej przedłużenia na Pradze w tych samych parametrach drogowych. Jeśli argumentem dla szerszych niż potrzeba dróg lokalnych ma być brak obwodnicy, to zdecydowanie budowa obwodnicy powinna stać się priorytetem.
Trasa Świętokrzyska jest praktycznie jedyną większą inwestycją komunikacyjną na Pradze, jaka ostała się w wieloletnim planie miasta, które tnie koszty, ale nie zawsze tam, gdzie przyniosłoby to najbardziej wymierne korzyści. Wykonanie ulicy miejskiej zamiast trasy przelotowej kosztowałoby z pewnością mniej niż przeznaczone na tę inwestycję 400 milionów złotych.
Warto też przypomnieć, że przedstawione tu tendencje zostały dobrze zdiagnozowane i opisane w literaturze fachowej. Wpisują się one w tzw. błędne koło upadku miast, których zanieczyszczone i zdegradowane centra zaczynają się wyludniać. Miasto się rozlewa na nowe dzielnice, których mieszkańcy chcą szybko i wygodnie dojechać do centrum samochodem, więc naciskają na budowę nowych dróg, co tym bardziej centrum wyludnia. W efekcie miasto zaczyna się w niekontrolowany sposób rozlewać, jakość usług publicznych drastycznie spada, a koszty własne miasta wzrastają. Czyż nie ironią w takiej sytuacji byłoby, gdyby mieszkańcy Michałowa, zniechęceni uciążliwym sąsiedztwem Trasy Świętokrzyskiej, w poszukiwaniu godnych warunków życia wyprowadzili się poza Warszawę i zaczęli domagać się nowych szerokich i wygodnych tras dojazdowych przez... Marki, Targówek, czy Białołękę?
Czy wobec tego porozumienie w sprawie trasy jest możliwe? Z pewnością tak, ale zrozumieniem i dobrą wolą muszą się wykazać wszystkie strony. Wśród często sprzecznych celów należy szukać tego, co łączy, a nie dzieli, co pozwoliłoby na stworzenie szerokiej międzydzielnicowej koalicji na rzecz domknięcia praskiego fragmentu obwodnicy miejskiej i/lub realizacji linii tramwajowej do Ząbek. Może warto spróbować?
Kr.