W końcu października Warszawę obiegła kolejna sensacyjna wiadomość, związana z budową II linii metra. Tunel pod Wisłostradą trzeba będzie budować od nowa! Przynajmniej częściowo. Władze stołecznego ratusza czym prędzej zdementowały tę informację.
Już wiadomo, że jest to najbardziej „sensacyjna” budowa w Polsce. Nie ma miesiąca, ba – tygodnia, żeby nie wydarzyło się coś, co elektryzuje mieszkańców Warszawy. Ledwie do swoich mieszkań powrócili lokatorzy budynków z okolic wielkiej dziury w ziemi, która powstała u zbiegu ulic Szkolnej i Świętokrzyskiej, a tu kolejna sensacja. O częściowej przebudowie podmytego tunelu pod Wisłostradą, wspomnieli w swoim raporcie naukowcy, badający tunel po zalaniu stacji Powiśle.
Będą przecieki?
W połowie sierpnia, podczas drążenia łącznika pomiędzy dwiema częściami stacji, doszło do wypłukania spod tunelu 6,5 tys. m3 gruntu. Istniała całkiem realna groźba zawalenia się części tunelu pod Wisłostradą, bowiem stracił on podparcie. Jeden z fragmentów tunelu osunął się o 5 cm. Eksperci dyskutują nad szczelnością budowli – pesymiści powątpiewają, uważając, że w przypadku wysokich stanów Wisły przecieki mogą się zdarzać. Optymiści twierdzą, że przy tak intensywnym iniekcyjnym wzmacnianiu podbudowy tunelu nie będzie w przyszłości żadnych niespodzianek. Otwory po iniekcjach – będą takie - zostaną wypełnione polimerami tworzyw sztucznych, dodatkowo jeszcze będzie je od spodu zabezpieczać specjalna mieszanka, zawierająca m.in. żywice. Wszystko to zastąpi niegdysiejszą izolację dolnej części tunelu, uszkodzoną w trakcie podmycia.
Władze stolicy zapewniają, że przebudowa nie wchodzi w rachubę - była to jedynie wstępna hipoteza jednego z naukowców. Nie ma powodów do obaw. Tunel pod Wisłostradą będzie umacniany nisko- i wysokociśnieniowymi iniekcjami z betonu, otwory zaś będą zabezpieczane tworzywami sztucznymi. Prace – na obecnym etapie - są zaawansowane w 75% i tunelem pojedziemy w grudniu tego roku, najpóźniej w styczniu przyszłego.
Tymczasem na prawym brzegu ...
Okolice Portu Praskiego, a więc przyszła stacja metra Stadion. Tu właśnie powstaje największy podziemny obiekt budowanej właśnie II linii metra. Na przestrzeni pół kilometra wyrasta dwupiętrowa konstrukcja, składająca się z dwóch części stacji i z torów odstawczych, które w przyszłości będą w stanie pomieścić cztery składy pociągów. Strop górny stacji jest już zabetonowany i zamknięty. Powierzchnia górnej płyty stropu stacji ma 10 tys. m2, zaś strop torów odstawczych nieco ponad 3 tys. m2. To naprawdę ogromne powierzchnie.
Sporo dzieje się również pod górnym stropem, gdzie powstaje tzw. płyta pośrednia grubości około 70 cm. Wykonano już blisko 90% tej płyty. Trzeci rodzaj płyty, płyta fundamentowa, będzie się składać z 25 paneli, których grubość waha się od 1 do 1,2 m.
Tam gdzie powstają tory odstawcze, wykonano intensywną iniekcję strumieniową (ang. jet-grouting). Tę samą iniekcję wykonuje się przy umacnianiu tunelu pod Wisłostradą.
Czym jest jet-grouting? Jest procesem wzmacniania podłoża gruntowego, polegającym na mieszaniu gruntu z zaczynem, tłoczonym pod wysokim ciśnieniem. W konsekwencji działania wysokoenergetycznego strumienia iniektu, następuje całkowite zniszczenie naturalnej struktury i odspajanie gruntu, a także jego częściowa wymiana. Na skutek procesu iniekcji cechy gruntu zostają ujednolicone, a powstały w wyniku utwardzenia kompozyt gruntowo-cementowy wykazuje znaczną wytrzymałość i bardzo małą przepuszczalność. Najczęściej stosowanym środkiem stabilizującym grunt jest zaczyn cementowy.
By mógł powstać na stacji Stadion gigantyczny podziemny obiekt – stacja i tory odstawcze – trzeba było usunąć blisko 64 tys. m3 ziemi z kondygnacji – 1 i 100 tys. m3 z kondygnacji – 2. Do wywiezienia tej góry ziemi potrzeba 10 tysięcy wielkich ciężarówek.
(egu)