Nie ma już w Warszawie cmentarzy przykościelnych. O ich istnieniu wiemy z zapisków kronikarzy, badań archeologów i przekazywanych ustnie tradycji. Przy najstarszym praskim kościele też był cmentarz, po którym został tylko symboliczny kamień.
Od ogłoszenia przez Konstantyna Wielkiego w 313 roku Edyktu Mediolańskiego, przez długie wieki zmarłych chowano bądź w murach kościelnych, bądź na terenie bezpośrednio okalającym kościół. W obrębie samego budynku kościelnego chowano pierwotnie ciała męczenników, później osób zmarłych w opinii świętości, a także biskupów i cesarzy. Od XII w. zwyczaj chowania zmarłych w kościele stał się prawie powszechny, tzn. każdy mógł być pochowany w kościele, choć rezerwowano ten przywilej jedynie dla osób dla kościoła zasłużonych. Papież Pius V konstytucją „Cum primum apostolatu”, z 1 kwietnia 1566 r. ograniczył tę praktykę, zabraniając grzebania zmarłych w kościele bez zgody rektora i patrona kościoła. Dalej jednak większość cmentarzy znajdowała się wokół budynku kościelnego. Ta praktyka utrzymała się prawie do końca XVIII wieku.
U zbiegu ulicy Jagiellońskiej i Ratuszowej stoi najstarszy praski zabytek – kościół Najświętszej Matki Bożej Loretańskiej. Jego historia sięga początków XVII wieku, kiedy to w 1617 roku przybył na Pragę zakon bernardynów, sprowadzony przez żonę kanclerza królewskiego koronnego Feliksa Kryskiego, Zofię. Kamień węgielny pod kościół i klasztor poświęcił biskup płocki Henryk Firlej w obecności króla Zygmunta III Wazy. Budowę, dzięki wsparciu królów Zygmunta III i Władysława IV ukończono w latach 1628-1638.
Przy południowej ścianie świątyni w 1642 roku wzniesiono kaplicę z Domkiem Loretańskim, projektu architekta królewskiego Konstantyna Tencalli. W kaplicy znalazła miejsce, sprowadzona z Włoch przez króla Władysława IV figura Matki Bożej Loretańskiej i szybko stała się przedmiotem szczególnego kultu mieszkańców Pragi i Warszawy. W lipcu 1656 roku w czasie potopu szwedzkiego, w bitwie o Warszawę - kościół, kaplica i zabudowania klasztorne zostały zniszczone i ograbione. Dopiero darowizny Stefana i Michała Warszyckich pozwoliły na odbudowę.
Historia nie oszczędzała jednak kościoła. Następne zniszczenia dotknęły go w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej, gdy po bohaterskiej obronie Pragi 4 listopada 1794 roku Rosjanie zdobyli Pragę, dokonując rzezi ludności. Jak podają kronikarze, wokół kościoła znajdował się cmentarz ofiar tych dwóch wojen. Musiał być dość duży, gdyż w bitwie o Warszawę na polach Bródna, Żerania i Pragi 28-30 lipca 1656 roku zginęło ok. 2 tys. żołnierzy polskich oraz 1 tys. żołnierzy szwedzkich i niemieckich. Ofiar rzezi Pragi też były tysiące.
Dziś z kościoła i klasztoru, rozebranych w 1811 roku z powodu francuskich planów fortyfikacyjnych, pozostała jedynie Kaplica Loretańska, a z cmentarza ofiar wojen z 1656 i 1794 roku – symboliczny grób … sienkiewiczowskiego Rocha Kowalskiego. Ten grób to właściwie kamień, na którym napis głosi:
„Tu spoczywa Roch Kowalski, bohater „Potopu”. Poległ w bitwie ze Szwedami o Warszawę 29 lipca 1656 r. REQUIESCAT IN PACE”
Roch Kowalski z Korabiów Kowalskich był oficerem dragonów pana Mieleszki w służbie księcia Janusza Radziwiłła. Ślepo słuchał rozkazów księcia, był mu wierny, dopóki nie poznał pana Zagłoby, który podał się za jego wuja. Dzięki temu fortelowi i działaniu okowity Zagłoba wydostał się z niewoli, uwolnił też swoich towarzyszy, a Rocha przeciągnął na swoją stronę.
Kowalski w powieści wsławił się nienawiścią do Karola Gustawa, którego postanowił zabić. Udałoby się mu to, ale w momencie, gdy miał zadać cios, król przestrzelił kolano koniowi, na którym jechał Roch. W efekcie Kowalski trafił do szwedzkiej niewoli, z której król go wypuścił. W końcu zginął z ręki księcia Bogusława Radziwiłła.
Losy pierwowzoru Rocha Kowalskiego są trochę odmienne, aczkolwiek udokumentowane historycznie. Sienkiewiczowi znana była relacja o ataku polskiego oficera wojsk husarskich na króla Szwecji Karola Gustawa podczas trzydniowej bitwy o Warszawę. Dzielny husarz zginął powalony przez straż przyboczną króla szwedzkiego; monarcha ów jednak docenił jego odwagę i kazał praskim bernardynom urządzić mu uroczysty pogrzeb. Obecny kamień znajduje się podobno w miejscu tego grobu i jest symbolem także innych poległych w 1656 roku.
Joanna Kiwilszo