Noga w Łapę

Biały ptak z czarnym znamieniem (2)

Przy lokalizacji gniazda bociany zwracają uwagę na to, by był do niego dobry dolot i by pisklęta były bezpieczne. Zwykle zakładają je na wysokości 10-20 m, ale bywają gniazda usytuowane znacznie wyżej – na kominach fabrycznych. Wyjątkowo zdarzają się gniazda zbudowane wprost na ziemi. Ptaki najchętniej wracają na „stare śmieci” wykorzystując swoje domy przez dziesiątki lat i tylko je naprawiając. Młode, które po raz pierwszy wracają do ojczyzny po kilkuletnim pobycie na emigracji w Afryce, też osiedlają się w pobliżu rodzinnego gniazda.

W drugiej połowie kwietnia w gnieździe pojawia się pierwsze jajo, a następnie w dwudniowych odstępach kolejne, zwykle 3 – 5. Wysiadują je na zmianę oboje rodziców, przy czym nocami tylko samiczka. Często obracają jaja dziobami dbając, by były równomiernie ogrzewane. Po 33-34 dniach pisklęta samodzielnie wydostają się ze skorupki (czasem rodzic pomaga w końcowym momencie) i już po kilku godzinach otwierają oczy, próbują klekotać.

Ten klekot jest niezwykle ważny, małe dają nim znać, że żyją, dopominają się o jedzenie. Gdyby nie klekotały, rodzice mogliby potraktować je jako martwe i wyrzucić gniazda.

Dorosłe bociany muszą się dobrze napracować, żeby wyżywić maluchy. Początkowo pokarmem są głównie dżdżownice i pasikoniki, z czasem kąski stają się większe – żaby i drobne gryzonie. Rodzice nie wkładają ich bezpośrednio do dziobów maluchom, jak to ma miejsce u innych gatunków, lecz wypluwają zdobycz na środku gniazda podkładając czasem kępę trawy jak obrus, a pisklęta same ją chwytają. Rodzice je również poją, przynosząc wodę w wolu i wlewając ją dzieciom do dziobów. Troszczą się też, by małym nie było zimno ani zbyt gorąco. W pierwszym okresie, gdy pisklęta są gołe, ogrzewają je swoim ciałem, później w upalne dni stoją nad nimi rzucając zbawczy cień. Ochładzają je też przez polewanie wodą przynoszoną w wolach lub „prysznicem” wytrząsanym z piór po uprzednim zanurzeniu się ptaka w pobliskim zbiorniku wodnym. Podczas gwałtownych deszczów czy gradobicia rozkładają skrzydła pełniąc rolę żywych parasoli.

Już małe pisklęta zachowują czystość, odchody wystrzykując poza gniazdo. Szybko rosną, twardnieją im miękkie początkowo dzioby, wydłużają się nogi, wyrastają wpierw czarne lotki, a następnie całe ptaki pokrywają się białym płaszczem piór. Większość dnia spędzają stojąc i ćwicząc instynktowne rozkładanie skrzydeł i podskoki. Z daleka potrafią odróżnić rodziców od obcych bocianów i drapieżników. Podobno w bliskim kontakcie z człowiekiem udają martwe, dzięki czemu łatwo jest je obrączkować.

Wyfruwają z gniazda mniej więcej po dwóch miesiącach, początkowo jedynie na pobliskie dachy lub drzewa i jeszcze przez dwa tygodnie karmione są przez rodziców w gnieździe. Samodzielne stają się dopiero po ok. 70 dniach.

Zwykle kiedy podziwiamy bociany w locie, widzimy je majestatycznie kołujące nad ziemią. Słabo rozwinięte mięśnie piersiowe sprawiają, że poruszając skrzydłami szybko się męczą. Za to ich duża powierzchnia pozwala na znakomite wykorzystywanie ciepłych, wznoszących prądów powietrza i długie szybowanie. Tę technikę bociany wykorzystują także podczas wiosennych i jesiennych migracji. Stado leci szerokim frontem, a kiedy jeden z ptaków natrafi na komin ciepłego powietrza, pozostałe do niego dołączają. Zaczynają odlatywać już w sierpniu: najpierw ptaki dorosłe, które danego roku nie odchowały piskląt, potem tegoroczne młode i na końcu rodzice. Instynkt podróży jest tak silny, że w przypadku późnego lęgu zdarza się pozostawienie w gnieździe nie dojrzałych do odlotu młodych.

Znajomość kierunku lotu mają ptaki zakodowaną od urodzenia. Trasa polskich bocianów prowadzi wzdłuż Karpat, przez Półwysep Bałkański, Cieśninę Bosfor, Azję Mniejszą, Izrael, półwysep Synaj i Morze Czerwone do Egiptu, skąd wzdłuż Nilu ptaki podążają na południe. Część zatrzymuje się po drodze, nad wielkimi jeziorami i w dorzeczu Konga, natomiast najwytrwalsze docierają do Republiki Południowej Afryki, pokonując w czasie podróży do 10 tysięcy kilometrów. Mamy połowę sierpnia, więc możemy już obserwować przygotowania do odlotu. Bociany zbierają się na tzw. sejmiki, podczas których wspólnie żerują i zbierają siły na wyczerpującą podróż. Czasem dochodzi tu do konfliktów i walk. Po afrykańskich wakacjach już w styczniu stopniowo zaczną się przemieszczać na północ. Dłużej w ciepłych stronach pozostaną jedynie młode, które wrócą do kraju dopiero po 3-5 latach, po osiągnięciu dojrzałości. My, jak co roku, będziemy niecierpliwie wyglądać, by znajome boćki znów zawitały na nasze łąki i podwórka.
 

Renata Markowska
Fundacja Noga w Łapę