Rada wielu

Goń z pomnika bolszewika

Kiedy sześć lat temu rozpoczynałem starania o usunięcie z Placu Wileńskiego haniebnego pomnika tzw. Braterstwa broni, byłem osamotniony. Kłamliwy monument zdawał się nikomu nie przeszkadzać. Gazeta Wyborcza i TVN jeździły po mnie jak po łysej kobyle, a moje środowisko siedziało cicho.

Trzeba było okazji, jaką stworzyła budowa II linii metra, by dyskusja o pomniku „czterech śpiących” zainteresowała powołane do tego organy publiczne. Liczne środowiska społeczne i mieszkańcy zorganizowali głośny protest. Radni dzielnicy, którzy przez tyle lat siedzieli jak myszy pod miotłą, zaczęli zbierać podpisy przeciw pomnikowi. Ośmieliła ich zdecydowana postawa mieszkańców, zwłaszcza najbliższej Wspólnoty Mieszkaniowej. Okazało się bowiem, że ludzie chcą czegoś więcej niż tylko ciepłej wody w kranie. Chcą godności i prawdy.

Traktuję jako osobisty sukces fakt, że także inni radni Rady Warszawy oraz posłowie mojej partii, którzy dotychczas starali się trzymać z daleka od tego tematu, zaangażowali się w sprawę. Nie sposób pominąć tu roli nowych władz okręgowych stołecznego PiS, w tym prezesa Mariusza Kamińskiego. Nadał on działaniom Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie bardziej ideowy i zdecydowany charakter.

Dlaczego pomnik „Braterstwa Broni” to kłamstwo i hańba dla wszystkich Polaków, pisałem już wielokrotnie. Ale nigdy wcześniej nie byliśmy tak blisko pogonienia bolszewika z pomnika.

Maciej Maciejowski
radny Rady Warszawy
www.maciejmaciejowski.pl