Zabytkowa parowozownia, wzniesiona w latach 1860 -1862 przy ul. Wileńskiej, została zburzona przez dewelopera w dniach 5 – 6 maja 2009 roku. Nie pomogły opinie konserwatorów zabytków ani pikieta, zorganizowana przez Zespół Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa „ZOK”. Sprawa sądowa trwała pół roku. Kierownikowi prac rozbiórkowych prokuratura postawiła zarzut złamania prawa, bo zniszczenia dokonano w czasie trwania procedury wpisywania tego obiektu do rejestru zabytków.
Mimo to, firma „Budrem” wybudowała dom mieszkalny, a w miejscu parowozowni – jej atrapę.
Janusz Sujecki, sekretarz Stowarzyszenia „ZOK”, uważa rozbiórkę starej parowozowni za szczególnie perfidną: inwestor nie wykazał minimum dobrej woli; jeśli planował powtórzenie bryły – mógł część unikatowej, bezcennej stalowej konstrukcji zachować i wmontować ją. Została z premedytacją, złośliwie pocięta i wywieziona do jakiejś składnicy złomu. Działano tak, by zniszczyć wszystko, co świadczyło o zabytkowej wartości obiektu.
8 sierpnia, w przededniu kolejnej rozprawy w Sądzie Rejonowym dla Pragi Północ, Stowarzyszenie „ZOK” zorganizowało pikietę na Wileńskiej 27, przed budynkiem, gdzie mieści się biuro sprzedaży mieszkań. Janusz Sujecki zwraca uwagę, że kierownik budowy nie jest właścicielem terenu i nie on rozstrzyga, czy prace rozbiórkowe mają być prowadzone, czy nie. Jeśli kierownik budowy rozbierał parowozownię na własną rękę, wbrew firmie, „Budrem” powinien wydać oświadczenie tej treści. Oświadczenie nie zostało wydane, więc logiczny jest wniosek, że burząc parowozownię – kierownik wykonywał polecenie swoich przełożonych.
Z informacji prasowych wynika, że Sąd Rejonowy dla Pragi Północ umorzył sprawę przeciw kierownikowi robót. Uznał, że nie doszło do złamania prawa, bo w chwili rozpoczęcia rozbiórki parowozownia nie była wpisana do rejestru zabytków, a pozwolenie na zburzenie obiektu wydał deweloperowi Wydział Architektury Urzędu Dzielnicy Praga Północ (bez konsultacji ze służbami konserwatorskimi). Od tego wyroku prokuratura może się odwołać.
Przypadek zburzenia praskiej parowozowni pokazuje, jak w praktyce wygląda ochrona „dziedzictwa narodowego” – drugie po „kulturze” zadanie organu państwa, jakim jest ministerstwo. Oby nie stał się zachętą do podobnych działań dla innych deweloperów.
O dalszym przebiegu sprawy będziemy informować na naszych łamach.
K