Cement w kręgosłup

Naprawdę. Ta metoda nosi trudną nazwę „vertebroplastyka” i jest szansą dla osób, które np. w wyniku osteoporozy doznały złamania kręgów kręgosłupa.

Nie trzeba już chyba nikomu przypominać, że osteoporoza, po polsku „rzeszotnienie kości” staje się coraz częstszą chorobą w naszym społeczeństwie. Jest podstępna – nie daje objawów, a o jej istnieniu pacjent dowiaduje się z reguły, gdy dochodzi do złamań różnych kości, z najgroźniejszymi – złamaniem główki kości udowej i kręgosłupa. Wprawdzie rozwojowi choroby można zapobiegać lub chociaż ją spowalniać wykonując badanie komputerowe, tzw. densytometrię, ale, po pierwsze - nie wszyscy o tym wiedzą, a po drugie - badanie jest tylko w niektórych przypadkach refundowane.
Do niedawna pacjenci po złamaniu jednego lub nawet kilku kręgów kręgosłupa byli skazani na wielkie cierpienia i unieruchomienie. Teraz w większości przypadków można temu zaradzić.

Od nieco ponad dwóch lat w Oddziale Ortopedyczno-Urazowym Szpitala Praskiego prowadzone są zabiegi właśnie vertebroplastyki, które polegają na wzmocnieniu złamanego trzonu kręgowego specjalnym cementem kostnym. Oczywiście, cała procedura odbywa się w sali operacyjnej, w znieczuleniu i pod kontrolą aparatu RTG. Po zabiegu pacjent przebywa w szpitalu nie więcej niż trzy dni. I co najważniejsze: wychodzi samodzielnie, bez gorsetu i bez bólu!
Oczywiście, przed zabiegiem konieczna jest konsultacja w przychodni przyszpitalnej. Umawiać się można przez sekretariat oddziału, telefon (22) 619 92 75. Konsultuje dr hab. Janusz Bronarski. Przypomnijmy, że to ten sam lekarz i naukowiec, który kilka lat temu wprowadził jako pierwszy mało inwazyjne, endoskopowe operacje kręgosłupa lędźwiowego, o czym kilka lat temu pisaliśmy.

Sądzę, że w kontekście tego wszystkiego, co w ostatnim okresie pisaliśmy o rewolucji w Szpitalu Praskim, warto dodać, że nowa p.o. dyrektora Halina Depcik ogromnie nie lubi osób odnoszących sukcesy także poza szpitalem. Z nieznanych nikomu przyczyn odwołała dr hab. Janusza Bronarskiego z funkcji ordynatora. Może jego następca będzie grzecznie słuchał jej poleceń? Z naszej wiedzy wynika, że dr Bronarski nie cierpi na brak propozycji. Szkoda, bo wiele lat życia zawodowego poświęcił naszej dzielnicy. Niechaj Pani p.o. Dyrektor poczyta wpisy w Internecie.  Czy Praga zawsze musi cierpieć z powodu czyichś ambicji?
 

T.