Podzielniki do sądu
Elżbieta Gutowska
Wprawdzie za oknami prawdziwie letnie upały i tzw. sezon grzewczy chyba już za nami, to jednak powracamy do tematu podzielników ciepła, bowiem do I Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi Północ, wpłynął pierwszy wniosek mieszkanki o rzetelne i prawidłowe rozliczenie kosztów energii grzewczej i ustalenie współczynnika położenia mieszkania w budynku, wedle którego jest korygowany poziom poboru ciepła.
Nasza czytelniczka, która oddała sprawę do sadu, uważa, że płaci za ciepło zbyt dużo i że jej współczynnik LAF (liczony wedle położenia mieszkania w budynku) jest niewłaściwy. Żeby poznać argumenty czytelniczki, kilka słów przypomnienia czym są podzielniki ciepła i wedle jakich parametrów dokonuje się pomiarów. Pisaliśmy co prawda o tej kwestii w ubiegłym roku, ale nie wszyscy zapewne pamiętają.
Podstawowa zasada - podzielniki ciepła nie są licznikami. Liczniki ciepła są montowane na węźle cieplnym każdego budynku i to one zliczają konkretne wartości ciepła, dostarczanego do określonego budynku przez ciepłociąg w GJ (J - joul pol. dżul - jednostka pracy, mocy i ciepła w układzie SI; G - giga - 10 do 9 potęgi - przyp. red.).
Podzielniki ciepła montowane na grzejnikach lokatorów jedynie wskazują udział określonego mieszkania w ogólnym zużyciu, zmierzonym uprzednio przez wspomniany licznik ciepła, zamontowany na węźle cieplnym budynku. Na ogólny koszt centralnego ogrzewania ma wpływ kilka składników. Pierwszy to stała kwota, wynikająca z wyliczonego zapotrzebowania na ciepło dla konkretnego budynku, przeliczana na m2 powierzchni mieszkania. Drugi składnik, to kwota wynikająca z istotnie zużytego ciepła mierzonego przez liczniki ciepła w węzłach cieplnych budynków. Jest to opłata zmienna, rozliczana porównawczo, względem podzielników ciepła zamontowanych na grzejnikach znajdujących się w mieszkaniach. Ostatni składnik stanowią koszty firm obsługujących podzielniki ciepła - rozliczanie kosztów, eksploatacja tych urządzeń, a także ich ewentualne naprawy.
Dziś już powszechnie montuje się podzielniki elektroniczne, bardziej niezawodne i bardziej precyzyjne od tych starszej generacji, cieczowych, tzw. wyparkowych. Zasada działania podzielnika elektronicznego jest dość skomplikowana i odmienna od zasady działania podzielników wyparkowych. Na tylnej ściance urządzenia zamontowany jest czujnik temperatury, zaś w jego wnętrzu elektroniczny zegar mierzący czas utrzymywania się konkretnej temperatury. Dane pojawiają się na wyświetlaczu podzielnika. Niektóre z podzielników, te najdokładniejsze, są wyposażone w czujnik badający dodatkowo temperaturę powietrza w pomieszczeniu.
Czy podzielniki ciepła mogą się mylić? Zapytany o to w ubiegłym roku nasz ekspert, inż. Waldemar Matulka, kategorycznie stwierdził, że nie. Według niego problemem jest uśrednienie zmiennych, wprowadzanych do programów komputerowych, za pomocą których firmy montujące podzielniki rozliczają koszty zużycia energii cieplnej w konkretnych budynkach. Na czym polega to uśrednienie? Programy komputerowe w swoich obliczeniach biorą zwykle pod uwagę koszty stałe, nie uwzględniając wielu istotnych kwestii - wieku i jakości materiałów z jakich wybudowany jest dom, rozkładu i ilości mieszkań na piętrze, lokalizacji i wielkości korytarzy. Wszystko to ma istotne znaczenie dla przepływu ciepła w budynku.
Przy szacowaniu kosztów zmiennych centralnego ogrzewania, z zastosowaniem podzielników ciepła, wykorzystuje się do obliczeń współczynniki LAF i UF. Współczynnik UF opisuje moc grzejnika i jego wielkość - rośnie wraz ze wzrostem mocy kaloryfera. Firma montująca podzielnik powinna zastosować korektę według tabeli - jeśli jest taka potrzeba - uwzględniając położenie grzejnika, jego moc i typ podzielnika. Współczynnik UF powinien być ustalany osobno dla każdego grzejnika w konkretnym mieszkaniu.
Jeśli chodzi o współczynnik LAF - współczynnik położenia mieszkania w budynku, to ideałem byłoby, gdyby był liczony dla każdego mieszkania w sposób odrębny i uwzględniał wszelkie możliwe straty ciepła. W istocie jest tak, że następuje znów pewne uśrednienie, wynikające z faktu, iż prawidłowe i dokładne ekspertyzy - siłą rzeczy - musiałyby pochłonąć masę czasu i pracy firm montujących podzielniki. Wobec tego najniższą wartość LAF ustalono ogólnie dla mieszkań szczytowych i narożnych od strony północnej i przyjęto, że wynosi ona 0,35. Lokatorzy tak położonych mieszkań muszą na ich ogrzanie zużyć więcej ciepła, więc by im tę niedogodność niejako wynagrodzić, taką wartość LAF przyjęto dla tego typu mieszkań. Ich lokatorzy płacą za ogrzewanie najniższe rachunki. Najwyższą wartość LAF - 1 - osiągają mieszkania środkowe. Stosunkowo niskie wartości LAF mają mieszkania na parterze, położone nad piwnicami i te na ostatnich piętrach, gdzie kończą się piony centralnego ogrzewania i nie występuje gratisowe grzanie w postaci rur tych właśnie pionów.
Namawialiśmy w ubiegłym roku czytelników, by wzięli sprawy ogrzewania w swoje ręce, badając starannie zasadność takiego, a nie innego naliczenia współczynników LAF w ich mieszkaniach. Odważyła się na to tylko jedna osoba.
Tyle wyjaśnień, bez których trudno by nam było zrozumieć, dlaczego czytelniczka wystąpiła na drogę sądową. Otóż porównała współczynniki LAF w dwóch równorzędnych mieszkaniach - swoim i sąsiada. Co ją do tego skłoniło? Rachunki. Podczas gdy ona musiała dopłacić 150 zł, jej sąsiad otrzymał zwrot nadpłaconej kwoty - 500 zł, przy porównywalnym poborze ciepła, które weryfikowali wspólnie dla każdego grzejnika. Co się okazało? Pomimo porównywalności obu mieszkań, a ściślej ich bliźniaczego położenia w budynku, współczynniki LAF znacząco się różniły.
Dlatego właśnie namawiamy czytelników do przyjrzenia się współczynnikom, zarówno UF jak LAF. Może jest to trochę skomplikowane, ale naprawdę warto. Mamy na to sporo czasu, do następnej zimy jest kilka miesięcy. Przez ten czas możemy stać się ekspertami. Nikogo z nas nie stać przecież na wyrzucanie pieniędzy.