Kobietom bardziej szkodzi

Mam na imię Ewa. Mój problem z alkoholem zaczął się 5 lat temu, gdy w wieku 55 lat przeszłam na emeryturę. Zaczęłam pić w samotności. Kiedy zauważyłam, że coraz bardziej popadam w alkoholizm i chorobę psychiczną, zgłosiłam się do lekarza psychiatry. W pierwszej fazie leczenia nie piłam. Później zaczęłam popijać, mimo brania leków. Nie widziałam specjalnej reakcji na łączenie alkoholu i leków, więc piłam. Czekałam na moment, gdy zostanę sama w domu; wypijałam coraz większe ilości. Znów zaczęły się problemy: bóle, lęki. W pewnym momencie poddałam się: napisałam kartkę do męża, by udzielił mi pomocy, bo sama sobie nie poradzę. Gdy zostałam umówiona na wizytę u psychiatry, poprosiłam córkę, by poszła ze mną. Być może, nie powiedziałabym pani doktor, że piję i biorę leki. Córka opowiedziała, jak się zachowuję. Lekarka zapytała, czy decyduję się na terapię. Powiedziałam: "tak"! Miałam już za sobą terapię (2 razy tygodniu), ale nic z niej nie wyniosłam i przerwałam po 2 - 3 miesiącach. Teraz zgodziłam się na terapię w Oddziale Dziennym Terapii Uzależnień od Alkoholu w Szpitalu Bródnowskim. Zostałam przyjęta. Terapię ukończyłam, mimo wielu momentów zwątpienia. Najtrudniejsze były początki: wydawało mi się, że my, alkoholicy, powinniśmy mieć jakieś taryfy ulgowe. Na terapii okazało się, że my potrzebujemy rygoru. Po tygodniu dostosowałam się do grupy, do terapeutów. Pogodziłam się, choć było mi ciężko (wstyd!) wypowiedzieć słowa "ja, alkoholiczka" - matka, żona. Ale chodziłam na terapię, pisałam prace, płakałam. Później doszłam do wniosku, że jednak coś to daje. Mogłam rozmawiać z terapeutami. Powoli lęki zaczęły ustępować...

Dużo pomogło mi pisanie prac. Ze łzami w oczach siedziałam wieczorem i pisałam - czasem po 5 godzin. Pierwsza praca była bardzo wyczerpująca: "jak musimy być chorzy, skoro nie potrafimy kierować sobą, bo alkohol wziął górę". Tematem następnych prac były krzywdy, jakie wyrządziliśmy sobie, rodzinie, pracy. Ja podupadłam na zdrowiu, zaczęły się problemy z żołądkiem, jelitami, psychiką. Dużo osób pisało, że straciło pracę, mieszkanie, rodzinę. Ja do takiego krańcowego stanu nie doszłam, nigdy nie piłam ciągami. To mnie ratowało, mimo że bardzo chorowałam. Stosowałam się do rad terapeutów, uczęszczałam na mityngi. Czasem było ciężko, bo przez cały czas prowadzę dom.

Jestem bardzo wdzięczna moim terapeutom: Milenie, Joannie, Ewie i Wojtkowi. Na pewno dużo pomogła mi też rodzina. Szczególnie córka mnie dopingowała, bym nie opuszczała zajęć. Przyrzekłam rodzinie, że się już nie napiję. Pojechałam nawet do Częstochowy i tam też to przysięgłam.

Z grupy, w której zaczynałam, ukończyła terapię niewielka garstka. Ja pokonałam przeszkody i do dziś jestem z tego bardzo zadowolona. Nadal chodzę do Szpitala Bródnowskiego na mityngi. Patrząc na tych, którzy wracają z detoksu, widzę, do czego doprowadza choroba alkoholowa. Mityngi są dla mnie bardzo pomocne: próbuję powiedzieć o tym, co mnie męczy. To jest miejsce, z którego nie wyjdzie żadna tajemnica. Alkoholik alkoholika szybciej zrozumie niż rodzina (przy rodzinie nie wszystko można powiedzieć).

Terapię w Szpitalu Bródnowskim polecam wszystkim paniom, które borykają się z chorobą alkoholową. Muszą być czujne, bo to choroba podstępna jak nowotwór. Zachęcam też panie do przyjścia na mityngi w kościele przy ul. Przyrynek w niedziele o godz. 11 (mityngi tylko dla kobiet). Każdy może przyjść na mityng w kościele p.w. Matki Bożej z Lourdes przy ul. Szwedzkiej we czwartek o godz. 17 oraz na mityng otwarty "Jutrznia" do kościoła przy ul. Rozwadowskiej na Zaciszu w niedziele o godz. 8.30.

Do dziś jest mi ciężko. Przychodzi głód alkoholowy. Wtedy myślę, kim jestem; wyciągam swoje prace; przypominam sobie, ile wysiłku mnie kosztowało, by nie sięgnąć po alkohol (on jest cały czas, krąży gdzieś wkoło, jest bardziej czujny niż ja). Chciałabym wytrwać w trzeźwości do końca życia.

Statystyki mówią, że blisko 31% Polaków i 6% Polek pije alkohol szkodliwie lub jest uzależniona od alkoholu. Kierująca Oddziałem Dziennym Terapii Uzależnień od Alkoholu Joanna Mikuła zwraca uwagę, że po wypiciu tej samej ilości alkoholu jego stężenie u kobiety jest wyższe niż u mężczyzny, ponieważ w organizmie mężczyzn występuje większa ilość płynów fizjologicznych. Drugi powód: kobieta ma mniej enzymu rozkładającego alkohol. Stereotypy społeczne znajdują potwierdzenie w nauce: ze względu na konstrukcję biologiczną - kobiety mogą pić mniej alkoholu, szybciej osiągają wysokie stężenie alkoholu w organizmie i szybciej się też uzależniają. Ponadto, alkohol bardzo wyraźnie wpływa na grę hormonalną: kobiety, które regularnie używają alkoholu, szybciej tracą miesiączkowanie, mają zakłócenie cyklów miesiączkowych (np. cykle bezowulacyjne, podczas których kobieta nie może zajść w ciążę). Dodatkowy powód to negatywny wpływ alkoholu na rozwijający się w łonie matki płód. We wczesnym okresie, gdy tworzy się ośrodkowy układ nerwowy, formowane są zarysy czaszki - u kobiet pijących alkohol może dojść do zmian płodu, tzw. syndromu FAS, który charakteryzuje się zmianami w wyglądzie twarzy: szeroko rozstawionymi oczami, płaską środkową częścią nosa, brakiem rynienki na górnej wardze, a także zakłóceniem zachowania psychicznego i upośledzeniem umysłowym. Do części tych zmian może dojść już w pierwszym miesiącu ciąży, gdy nie każda kobieta wie, że jest w poważnym stanie.

Nie znaczy to, że każdy wypity kieliszek wina wywoła takie uszkodzenia płodu. Jest jednak ryzyko; dotychczas nauka nie zna bezpiecznych dawek alkoholu, które może spożywać kobieta w ciąży, czasem mogą to być niewielkie ilości. Generalnie uważa się, że dawka bezpieczna dla kobiety (ale nie w ciąży!) to jest nie więcej niż 20 g czystego alkoholu na dobę: "pięćdziesiątka" wódki (góra!) lub 2 lampki wina lub butelka piwa.

Na Oddział Dzienny Terapii Uzależnień od Alkoholu zgłaszają się kobiety w dwóch kategoriach wiekowych: ok. 30. roku życia i po 50. roku życia. Te młodsze trafiają najczęściej, gdy obawiają się, że ich dzieci mogą trafić do domu dziecka lub do rodziny zastępczej, bądź chcą odzyskać odebrane im dzieci. W drugiej grupie wiekowej często powodem zgłoszenia się są dolegliwości zdrowotne, obniżony nastrój, bądź uświadomienie sobie, że "coś nie tak z tym piciem". W obu kategoriach wiekowych bardzo znaczącym elementem może być interwencja rodziny (męża, partnera), mniej lub bardziej delikatnie wyrażana presja.

W oddziale realizowany jest 8-tygodniowy program terapii. W ciągu 2-3 tygodni, obok chęci leczenia, obserwuje się u pacjentek bunt, upór, niezgodę. Kobiety same muszą dojść do tego, że leczenie jest im potrzebne. Po zakończeniu tego programu pacjentki kierowane są na terapię podtrzymującą: przez ok. rok indywidualny terapeuta pomaga rozwiązać bieżące kryzysy. Potem ośrodek zachęca do korzystania z sieci wsparcia, jaką stanowią mityngi, w tym mityngi wyłącznie dla kobiet. Na jakie trudności napotyka kobieta, która chce zerwać z alkoholem? Jedną z pierwszych jest zawstydzenie faktem, że jest się osobą uzależnioną. Kolejna to bardzo negatywny stereotyp alkoholiczki: menelara, meliniara, brudas. Często trudno jest pogodzić leczenie z obowiązkami domowymi. Nie zawsze jest tak, że rodzina rozumie, że kobieta lecząca się musi mieć czas, by odpocząć, napisać pracę. Utrudnieniem, a czasem wręcz gehenną, jest przemoc domowa wobec pijących kobiet. Co pomaga? Tak jak w przypadku mężczyzn - silna motywacja. Często motywacja są dzieci - obawa przed ich utratą lub chęć odzyskania. Terapia umacnia w pacjentkach poczucie własnej wartości: mogą zobaczyć swoje kompetencje, wzmocnić dobre strony. Motywacje kobiety do leczenia może podtrzymać wsparcie rodziny.

Picie kobiece to bardzo często picie samotne, zwłaszcza u osób w późniejszym wieku, około menopauzy. To drugi wzorzec uzależnienia: syndrom pustego dnia (dorosłe dzieci); często - rozpad rodziny, rozwód lub ochłodzone relacje z mężem; kryzys poczucia własnej wartości, związany ze zmieniającym się wyglądem fizycznym. Osoby, które uzależniają się w średnim wieku, są nadświadome faktu, że to wstyd, że nie wypada pić alkoholu; dlatego kryją picie lub minimalizują: "to tylko kieliszeczek, na sen; to tylko naleweczka, to tylko winko - nic się nie dzieje".

Zasada "nie ma trzeźwienia w samotności" odnosi się także do kobiet. Znalezienie się wśród innych kobiet (mityng, grupa AA) daje bardzo duże wsparcie, duże wzmocnienie.

Panie, które chcą porozmawiać o swoim problemie z alkoholem, podjąć leczenie, Oddział Dzienny Terapii Uzależnień od Alkoholu zaprasza we wtorki i piątki w godz. 9-14 do budynku G Szpitala Bródnowskiego przy ul. Kondratowicza. W każdą środę o godz. 10.45 odbywają się mityngi. Kontakt telefoniczny 22 326 59 40.

K.

9598