Nove Kino Praha
Kr.
Naprawdę nic się nie stało?
Kolejne pikiety pod kinem i publikacje w mediach przyniosły efekt. Odtrąbiono zwycięstwo - kino zostaje na kolejne dwa miesiące. Gdyby nie zarejestrowane przez media wypowiedzi prezesa Max-Filmu, można by sądzić, że całe zamieszanie było tylko kaczką dziennikarską, a kino wcale nie miało zostać z końcem marca zamknięte. Wypowiedzenia umów o pracę załodze kina też zapewne wręczono przez przypadek. Jeśli w obecnej sytuacji potwierdzą się nasze informacje o nieprzedłużeniu umów z osobami najaktywniej broniącymi kina, powstanie smutny obraz prawdziwych intencji spółki rozporządzającej społecznym majątkiem.
Czyżby naprawdę nic się nie stało? Zanim zaczęto się wycofywać z decyzji o zamknięciu kina, nie mogąc doczekać się spotkania z zarządem województwa, Komitet Obrony Kina Praha wspólnie ze Związkiem Stowarzyszeń Praskich złożył petycję do marszałka Województwa Mazowieckiego Adama Struzika, dając wyraz zaniepokojeniu i obywatelskiej trosce o losy kina. Czytamy w nim m.in. "W kontekście zaistniałej sytuacji dostrzegamy poważne nieprawidłowości w polityce Sejmiku Mazowieckiego w zakresie promowania kultury oraz zarządzania powierzoną mu społeczną własnością. (...) Żądamy od Pana, jako przedstawiciela właściciela oraz organu nadzorczego wymienionej spółki odwołania decyzji o zamknięciu kina. Pragniemy także, aby należycie docenił Pan wysiłek pracowników Novego Kina Praha, którzy z dużym samozaparciem wyprowadzali je na finansową prostą, budując jednocześnie kulturotwórczy potencjał tego miejsca. Uważamy, że ten kierunek powinien być kontynuowany w dalszej działalności kina."
Do pisma dołączono szczegółowe pytania zadawane przez mieszkańców, nie potrafiących zrozumieć, jak kino wybudowane niespełna pięć lat temu za społeczne pieniądze można tak po prostu zamknąć. Przeciętnego warszawiaka nie interesują podziały na spółki i ich wzajemne zależności, dopóki interes publiczny jest przez organy samorządowe należycie chroniony.
Na zwołanym specjalnie w sprawie Novego Kina Praha posiedzeniu Komisji Kultury i Dziedzictwa Narodowego Sejmiku Mazowieckiego zarówno Wiesław Raboszuk - członek zarządu Województwa Mazowieckiego odpowiedzialny za nadzór nad samorządowymi spółkami, jak i Paweł Doktór - prezes spółki Max-Film wielokrotnie podkreślali, że kino będzie dalej prowadzić swoją działalność. Informacje prasowe o przedłużeniu pracy kina tylko o dwa miesiące były - ich zdaniem - nieścisłością.
Radni opozycji, doceniając dotychczasową działalność kulturalną kina, złożyli wniosek formalny o przedstawienie przez Max-Film i zarząd województwa, pisemnej informacji dotyczącej ich dalszych planów w związku z Novym Kinem Praha.
Nadal więc nie do końca wiadomo, jaka przyszłość czeka kino. Wycofywanie się niejako tylnymi drzwiami z decyzji o zamknięciu kina budzi sporo wątpliwości. Powstają też nowe pytania. Prawie dwa miesiące niepewności losów kina to realny spadek jego dochodów. Czy prezes Doktór za szkodzące firmie decyzje poniesie jakiekolwiek konsekwencje? Czy Max-Film, który całkowicie zawiódł zaufanie społeczne, powinien nadal zarządzać kinem? Czy zarząd Województwa Mazowieckiego wreszcie uporządkuje sytuację, poczuwając się do swych właścicielskich obowiązków? Przypominamy, że to funkcje kinowe są w tym budynku najważniejsze. Dochody z najmu innych lokali mają kino wspomagać.
Mieszkańcy wykazali się dużą aktywnością i determinacją. Podczas pikiet pod kinem zebrano znacznie ponad tysiąc podpisów, także do akcji Ratujmy NoveKino Praha na facebooku przyłączyło się blisko 1800 osób. Protestujący jednoznacznie wskazywali na marszałka Adama Struzika i spółkę Max-Film jako na głównych odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację, dając temu przekonaniu wyraz w hasłach "Temu panu już dziękujemy" czy w bardziej dosadnym "Kino ma pasożyta".
Cóż, z przeszklonej windy, czy pięknie położonego gabinetu pana marszałka kina nie widać...
Może dzięki społecznej presji to podejście wreszcie się zmieni.